Felietony 1 lis 2020 | Redaktor
Nie chcę należeć do takiej elity [Z CYKLU „ŚLEPYM TRAFEM”]

Grzegorz Dudziński, fot. Anna Kopeć

Kilka lat temu nagrania z restauracji „Sowa i Przyjaciele” zburzyły mit o wybitnym charakterze naszych ówczesnych elit. W rozmowach bulwersowały wszechobecne wulgaryzmy i cyniczne uwagi. Przecierałem oczy ze zdumienia, jak można prawić gładkie słowa w telewizji i jednocześnie rzucać mięsem w przestrzeni prywatnej. Można. Udowadniają to dzisiejsi trybuni ludowi, którzy już nawet nie próbują oszukiwać innych co do merytoryczności swoich wywodów...

W ogólniaku miałem wiele dziewczyn. Jedne były mądre, inne piękne, inne interesujące. Ja byłem chłopakiem z gitarą, który śpiewał piosenki, głównie Jacka Kaczmarskiego. Ten magnes działał. Każda z tych moich małych miłości do dziś zajmuje swoje miejsce we wspomnieniach.

Chodziliśmy razem na rajdy turystyczne, bawiliśmy się w knajpach. Chodziliśmy też na zadymy z okazji 3 Maja, 11 Listopada czy 13 grudnia. W tych sytuacjach przeciwko nam stawało ZOMO. Pamiętam wspólne okrzyki: „Sowieci do domu!”, „Precz z komuną!”. W momencie, gdy ZOMO atakowało, krzyczeliśmy: „Gestapo!”. Drobne wulgaryzmy pojawiały się w czasach studenckich, po powstaniu Niezależnego Stowarzyszenie Studentów. Do dziś pamiętam najostrzejsze hasło, które padało podczas demonstracji: „Znajdzie się pała na dupę generała i gruba decha na dupę Lecha!”.

Za tymi krzykami wiecowymi szło całe nasze wcześniejsze przygotowanie historyczne. Wiedzieliśmy o wymordowaniu naszej inteligencji w Katyniu. Wiedzieliśmy o likwidacji naszych elit w nazistowskich, niemieckich obozach zagłady. Słyszeliśmy o mordach Urzędu Bezpieczeństwa. Słyszeliśmy o Bolku. Wiedzieliśmy, w którą stronę musimy iść, aby odzyskać wolność naszej Ojczyzny. Mieliśmy jasny cel.

Nie dla czczych przechwałek wspomniałem na początku felietonu o dużej liczbie kobiet, z którymi byłem blisko. Nie pamiętam żadnej, która odważyłaby się wrzasnąć podczas manifestacji: „Jebać komunistów!”. Nie pamiętam takiej, która wobec znienawidzonego generała Jaruzelskiego krzyknęłaby: „Wypierdalaj! ”. Wulgaryzmy i ostry atak ad personam były czymś dyskryminującym w naszym środowisku. Czymś takim, jak publiczne puszczenie bąka. Pytanie, czy teraz takie publiczne puszczenie bąka nie spotkałoby się z radosnym rechotem? Takim właśnie, jak rechot ludowego lidera na wieść o prostytutce, którą można zgwałcić...

Dziś widzę na tak zwanych strajkach kobiet młode dziewczyny. Mają po kilkanaście lat. Większość z nich jeszcze nie była matkami. Niewiele wiedzą o życiu. Natomiast uczestniczkami protestów sterują panie, które przez brak cnót własnych nie dostały się do polityki w drodze demokratycznych wyborów…

Hasła stale się zmieniają: od negowania decyzji Trybunału Konstytucyjnego po żądanie absolutnej legalizacji aborcji i ustąpienie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem dążność młodych ludzi do własnej rewolucji. Nasza dzisiejsza młodzież cierpi na syndrom tak zwanych dzieci Kolumbów. Wszystko jest już odkryte, nic nie ma do wywalczenia. Nie dajcie się jednak oszukać starym wygom rewolucyjnym. Wy pójdziecie za nimi, pełni młodzieńczego żaru. Oni w każdej chwili mogą zmienić hasła rewolucji, jak już teraz to robią. Wy, młodzi, posłużycie im za mięso armatnie. Jakie hasła wam proponują? „Jebać PiS”? „Wypierdalać”? „Klechy won”? „Wojna”?

Może jestem trochę staroświecki, ale uważam, że za wulgarnymi hasłami nie kryje się żadna konstruktywna propozycja. Nie słyszę żadnej propozycji zmian w dotychczasowej polityce społecznej, gospodarczej, zagranicznej, środowiskowej. Nie słyszę kompletnie nic. Wielkie zero!!!

Takiemu stanowisku schlebiają przedstawiciele tak zwanych elit. Rektorzy dają zwolnienia na czas strajku kobiet, także mężczyznom. Wielu aktorów i artystów pokornie gnie swoje karki, słysząc wulgarne okrzyki współczesności. Jeżeli naprawdę tak mają wyglądać nasze elity, to ja nie chcę być elitą. Wolę być ciemnym chłopem z małej wioski pod Bydgoszczą, który może mieć za nic zdanie tak zwanych elit. Tak zwanych, bo prawdziwe elity wymordowali nam zaborcy. A obecne stanowisko współczesnych elit? To coś, nad czym mogę się tylko zasmucić. I to bardzo.

Grzegorz Dudziński - prezes Fundacji „Światłownia”, pomagającej osobom z niepełnosprawnościami. W Otwartej Przestrzeni „Światłownia”  (ul. Świętej Trójcy 15) cyklicznie organizowane są koncerty oraz festiwale, m.in. Festiwal Widzących Duszą „Muzyka Otwiera Oczy”.  

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor