Honorowy TW Kustosz. Rajmund Kuczma współpracował z SB
Portret Rajmunda Kuczmy (między księdzem Zdzisławem Lipińskim i Krzysztofem Pendereckim), poczet honorowych obywateli miasta w bydgoskim ratuszu/fot. Anna Kopeć
W 2007 r. Rajmund Kuczma otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Bydgoszczy. Odnalezione w archiwach dokumenty podają w wątpliwość zasadność przyznawania mu tak zaszczytnego wyróżnienia.
Inne z kategorii
Nowa Wilejka: Miejsce pamięci i duchowości na wschodnich obrzeżach Wilna
Sprawa Rajmunda Kuczmy w doskonały sposób wpisuje się w dyskusję o potrzebie lustracji i dekomunizacji. Zaniechania w tym zakresie powodują, że w żyjemy w nieświadomości, w efekcie której honorujemy ludzi niezasługujących na takie traktowanie. Czy gdybyśmy mieli pełną wiedzę na jego temat, zostałby Honorowym Obywatelem Bydgoszczy (tytuł ten otrzymał 26 września 2007 r., niespełna miesiąc przed śmiercią)? Czy wreszcie kilka lat później wystąpiono by z wnioskiem o nadanie jednej z bydgoskich ulic jego imienia (stało się to w maju 2014 r. na mocy uchwały Rady Miasta Bydgoszczy nr LVIII/1239/14)?
Jako wieloletni dyrektor miejskiego muzeum, popularyzator historii miasta, niewątpliwe ma Rajmund Kuczma zasługi, których nikt nie chce mu odbierać. Niemniej jednak na swoim koncie ma również czyny, które uzasadniają pytania o to, czy rzeczywiście jest on godzien nagradzania go takimi zaszczytami jak honorowe obywatelstwo miasta czy patronowanie jednej z ulic. Czy rzeczywiście chcemy, aby za wzorzec dla młodzieży służył człowiek, który za pieniądze zdradzał komunistycznej bezpiece swoich kolegów?
Zasłużony dla miasta
Rajmund Kuczma urodził się 31 sierpnia 1929 r. w Nakle nad Notecią. W 1934 r. jego rodzina przeprowadziła się do Bydgoszczy. Od tego momentu aż do śmierci związany z miastem, w którym się uczył, pracował i żył. Po maturze zatrudniony był w wielu lokalnych szkołach, gdzie nauczał historii. W mediach i na różnych spotkaniach aktywnie propagował wiedzę o dziejach Bydgoszczy. Działalność ta zdecydowała o podjęciu studiów historycznych na UMK w Toruniu. Po ich ukończeniu w 1958 r. został dodatkowo zatrudniony w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy, w którym pracował do przejścia na emeryturę w 1981 r., w tym od 1968 r. pełniąc funkcję dyrektora tej placówki. W czasie swojej pracy w muzeum aktywnie propagował wiedzę o mieście, przygotował wiele wystaw, przyczynił się do rozbudowy i opracowania zbiorów, pozyskania dla placówki nowych obiektów, w tych znajdujących się na Wyspie Młyńskiej. Propagował wiedzę o Bydgoszczy, publikując wiele książek i artykułów prasowych oraz udzielając się medialnie, występując w radiu czy telewizji. Był konsultantem historycznym podczas kręcenia filmów dokumentalnych o Bydgoszczy, a także członkiem wielu towarzystw naukowych, organizacji i instytucji. Między innymi był honorowym członkiem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, Dzielnicy Kujawsko-Pomorskiej Związku Towarzystw Gimnastycznych „Sokół”, Cechu Rzemiosł Spożywczych i Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa.
W uznaniu za swoje działania był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Między innymi otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal za Zasługi dla Miasta Bydgoszczy, dwukrotnie Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki. W 1996 r. otrzymał tytuł „Bydgoszczanina Roku”, a w 2007 r. nadano mu zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Bydgoszczy. Było to ostatnie wyróżnienie, ponieważ kilka tygodni później zmarł.
Sekrety archiwów bezpieki
W archiwum delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy znajduje się dokumentacja o sygnaturze AIPN By 00105/474. Pod numerem tym skrywa się teczka personalna tajnego współpracownika „Kustosz”. Po zapoznaniu się z jej zawartością jednoznacznie stwierdzić można, że pod pseudonimem tym zakamuflowany był Rajmund Kuczma.
Podkreślić należy, że oryginalna dokumentacja sprawy „Kustosza” nie zachowała się, została ona zniszczona przez funkcjonariuszy SB, zgodnie zresztą z obowiązującą procedurą. Po zakończeniu przez TW ps. „Kustosz” współpracy z SB jego dokumentacja została złożona w Wydziale „C”, czyli resortowym archiwum, gdzie nadano jej sygnaturę 34047/I. Po kilku latach została ona zniszczona, lecz zanim to zrobiono, wykonano mikrofilm niektórych dokumentów z teczki personalnej, aby w razie nagłej potrzeby można było je jeszcze operacyjnie wykorzystać. Zgodnie z przyjętymi założeniami, mikrofilm miał zostać komisyjnie zniszczony w 2000 roku. Dzięki upadkowi komunizmu tak się jednak nie stało i przetrwał on do czasów współczesnych. Dzisiaj mogą z niego korzystać historycy i inne zainteresowane osoby.
W zachowanej dokumentacji odnaleźć można m.in. własnoręczne zobowiązanie do współpracy, pokwitowanie odbioru pieniędzy za przekazywane funkcjonariuszowi SB informacje oraz charakterystyki TW. Dzięki tej dokumentacji zrekonstruować możemy ten skrywany epizod z życia Rajmunda Kuczmy, ale z oczywistych względów nie jesteśmy w stanie powiedzieć wszystkiego na temat jego kontaktów z bezpieką. Być może dalsze badania pozwolą odnaleźć inne materiały, które wniosą nowe elementy do tej układanki.
Werbunek przez SB
Rajmund Kuczma został zwerbowany przez SB w 1967 r., gdy miał 38 lat i w miarę ustabilizowaną sytuację prywatną i zawodową. Uzasadniając zasadność werbunku, funkcjonariusz pisał w swoim raporcie do zastępcy naczelnika Wydziału III KW MO w Bydgoszczy: „Cel pozyskania: zabezpieczenie stałego dopływu informacji ze środowisk inteligencji bydgoskiej, środowisk twórczych i artystycznych, kadry pedagogicznej i młodzieży, w kwestiach natury politycznej, oraz wykorzystanie możliwości kandydata w osobistym dotarciu do osoby ks. Welca – duszpasterza akademickiego na m[iasto] Bydgoszcz, celem uzyskiwania w miarę jego możliwości informacji w tym zakresie, dla prowadzenia bieżącej kontroli działalności d[uszpasterstwa] a[kademickiego] w środowisku młodzieży akademickiej”.
W dalszej części dokumentu oficer SB wskazuje, że kandydat na TW dysponuje dużymi możliwościami operacyjnymi, ponieważ posiada liczne kontakty w zróżnicowanych środowiskach i instytucjach, co wynika z jego aktywnej działalności i charakteru pracy zawodowej. Z tego też względu był dla bezpieki cennym nabytkiem, który mógł być użyteczny w wielu sprawach operacyjnych.
Formalnie rejestracja Rajmunda Kuczmy w ewidencji SB jako tajnego współpracownika nastąpiła 3 czerwca 1967 roku. Wówczas to spotkał się on z funkcjonariuszem SB ppor. Bolesławem Pogodzińskim i został przez niego zwerbowany na tajnego współpracownika. Spotkanie miało miejsce w jednym z prywatnych mieszkań, podpisał wówczas zobowiązanie do współpracy i przeszedł wstępne przeszkolenie na temat tego, w jaki sposób ma postępować, aby zachować w tajemnicy fakt współpracy z peerelowskimi służbami. Został również poinstruowany, w jaki sposób kontaktować się ze swoim oficerem prowadzącym: „W razie potrzeby nagłego nawiązania kontaktu z pracownikiem SB – pisał Pogodziński – dałem TW nr tel. służbowego: 47-548 oraz adres domowy […], gdzie zjawi się z legendą: że znalazł poszukiwane przeze mnie materiały do pracy magisterskiej i dla ich przejrzenia udamy się na miasto… ponadto w mniej nagłych okolicznościach prześle na mój adres kartkę pocztową z pozdrowieniami od »Rajmunda« , co będzie oznaczało konieczność odbycia spotkania służbowego”.
Z zachowanej dokumentacji wynika, że moment werbunku nie był początkiem kontaktów z tajną służbą PRL czy nawet dostarczania jej przedstawicielom informacji. Rejestracja w ewidencji SB była sformalizowaniem jego wcześniejszych kontaktów, o czym dowiadujemy się m.in. z „Wniosku o opracowanie kandydata na tajnego współpracownika”. W rubryce „Uzasadnienie wytypowania kandydata na TW” czytamy: „Dotychczasowa współpraca układa się pomyślnie, a wym[ieniony] wnosi istotne dane dot. środowiska inteligencji bydgoskiej, kadry pedagogicznej szkół zawodowych oraz posiada możliwości w osobistym dotarciu do duszpasterza akademickiego na m[iasto] – ks. [Franciszka] Welca”.
Z innego dokumentu poznajemy więcej szczegółów, gdyż oficer SB, przygotowując się do werbunku, napisał w maju 1967 r.: „Dotychczasowa współpraca [z R. Kuczmą] w charakterze po. datująca się od października 1964 roku układała się pomyślnie i w 25 odbytych spotkaniach służbowych ww. przekazał w sumie: 11 istotnych informacji natury politycznej, 8 – zawodowej, 6 – o problematyce okupacyjnej. Ostatnio w dniu 4 maja br. przekazał istotną informację o negatywnych wypowiedziach nauczyciela tej szkoły [chodzi o Zasadniczą Szkołę Zawodową CZSP, gdzie Kuczma był w tym czasie wicedyrektorem] ob. »N«, o zabarwieniu politycznym, co pozwoliło nam na pełne rozeznanie osobowości i zwrócenie uwagi na działalność tego osobnika”.
Efekty współpracy
O tym, że działalność TW „Kustosza” szkodziła różnym osobom, dowiedzieć się możemy również z innych dokumentów. W jednym z nich znajduje się m.in. sprawozdanie funkcjonariusza SB z pozyskanych od niego w trakcie spotkania informacji. Przedstawiciel bezpieki pisał: „W czasie rozmowy [z „Kustoszem”] uzyskałem następujące informacje: 1. ob. Narloch Albin, nauczyciel i wychowawca ZSZ CZSP przy ul. Konarskiego – o którym donosił TW w poprzedniej rozmowie i jego negatywnych, nieuzasadnionych wypowiedziach pod adresem stosunków panujących w naszym kraju w kwestii niedostatecznego zabezpieczenia materialnego nauczycieli – TW podaje, że ob. »N« w dalszym ciągu zajmuje podobne stanowisko i daje temu wyraz w prowadzonych rozmowach, ignorując wszelkie upomnienia ze strony dyrekcji. 2. b. dyrektor Muzeum w Bydgoszczy ob. [Kazimierz] Borucki utrzymywał w przeszłości korespondencyjny kontakt z Marianem Hoepke – redaktorem pisma „Der Bromberg” – organu ziomkostwa bydgoszczan w NRF-ie. Kontakt miał być utrzymywany na adres na terenie Francji, skąd Hoepke dla lepszego kamuflażu prowadził swą korespondencję. Z posiadanych danych wynika, że Borucki udaje się w niedługim czasie do Francji… 3. ob. Tabaczyński T. […] penetruje składnice makulatury na terenie Bydgoszczy, skąd wybiera książki w języku niemieckim i następnie dokonuje ich sprzedaży. TW przypuszcza, że może on uzyskiwać tą drogą książki o wrogiej tematyce – hitlerowskiej lub temu podobne… 4. ob. Kalkstein-Osłowski Adam […] jest odwiedzany przez ludzi z NRF-u, zainteresowanych w tematyce ziomkowskiej, prawdopodobnie ci sami ludzie spotykali się z b. dyr. Muzeum – Boruckim i mogą być związani z ww. wymienionym M. Hoepke”.
Niestety, w dostępnej dokumentacji dotyczącej „Kustosza” nie zachował się mikrofilm teczki pracy, nie mamy więc dostępu do większej liczby jego donosów. Pozostawione informacje w teczce personalnej nie pozostawiają jednak wątpliwości co do tego, że przekazywane przez niego informacje mogły szkodzić innym. Co więcej, za dostarczanie tych informacji był przez bezpiekę wynagradzany finansowo. Na mikrofilmie zachowało się zresztą pokwitowanie odbioru przez „Kustosza” pieniędzy. Własnoręcznie je podpisał, notując powyżej: „500 zł otrzymałem 30 III 1968 od por. Pogodzińskiego. Bydgoszcz, dnia 30 III [19]68”. Zgodnie z procedurami funkcjonariusz SB opisał ten dokument, zamieszczając na nim następującą adnotację: „Powyższą kwotę zł 500 (pięćset) wręczyłem TW »Kustosz« za współpracę za okres od marca 1967 do marca 1968. Bydgoszcz dn[ia] 30 III 1968 r. – Inspektor Wydz. III KW MO por. B. Pogodziński”. W związku z tym, że nie zachowała się kompletna dokumentacja, nie wiemy niestety, ile razy był w ten sposób wynagradzany i ile łącznie przyjął pieniędzy.
Współpraca „Kustosza” z SB trwała 10 lat. W związku z tym, że do obecnych czasów nie zachowała się pełna dokumentacja TW „Kustosz”, trudno jest całościowo ją opisać. Można jednak stwierdzić, że musiała być ona intensywna, skoro po zaledwie pół roku od rejestracji funkcjonariusz SB pisał, że „pozyskany w czerwcu 1967 r., po wstępnym okresie szkolenia, zaczyna przejawiać zainteresowanie problematyką operacyjną i wykazywać wzrastającą inicjatywę w zakresie zleconych mu zadań i czynności. Za rok 1967 odbyłem z TW w sumie 10 spotkań służbowych”. Następnie informuje o tym, że część donosów sporządzał na piśmie i były one wykorzystywane operacyjne przeciwko konkretnym osobom i środowiskom.
22 grudnia 1977 r. major Leonard Rybacki, zastępca naczelnika Wydziału III KW MO w Bydgoszczy, wystąpił z „Raportem o wyeliminowanie KO ps. »Kustosz« nr 3577/67”. W piśmie tym postuluje zakończenie współpracy i złożenie materiałów do archiwum. Wniosek swój uzasadniał w następujący sposób: „aktualnie nie jest przydatny operacyjnie dla Wydziału III z braku możliwości uzyskiwania informacji o zagadnieniach będących w naszym zainteresowaniu, bowiem jest członkiem PZPR i pełni funkcję dyrektora Muzeum im. L. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Środowisko, w którym obraca się wymieniony, nie pozostaje w naszym operacyjnym zainteresowaniu”. Przynależność do PZPR była tu o tyle istotna, że oficjalne instrukcje operacyjne SB zabraniały werbowania i wykorzystywania jako tajnych współpracowników ludzi należących do partii. Często obchodzono ten zapis poprzez rejestrowanie takich osób w kategorii „kontakt operacyjny”. Podobnie postąpiono w przypadku Rajmunda Kuczmy. Jego również początkowo przerejestrowano do tej kategorii. Po czasie uznano jednak, że i to nie jest potrzebne, bowiem poprzez to, że jest członkiem PZPR i dyrektorem ważnej instytucji gwarantuje, że będzie lojalny wobec partii i ówczesnych władz. Co więcej, z tych samych powodów zobligowany będzie nie tylko do lojalności, ale również do oficjalnej i jawnej współpracy z władzami i podległymi im tajnymi służbami.
Wobec powyższego, oficer prowadzący zaproponował, aby „Kustosza” zdjąć z ewidencji operacyjnej, a jego teczkę na 20 lat złożyć do archiwum. W swoim raporcie oficer SB zastrzegł: „Jednocześnie wnoszę o niepobieranie od wymienionego zobowiązania o zachowaniu tajemnicy, ponieważ będzie z nim utrzymywany kontakt służbowy przez pracowników sekcji IV”. Zachowana dokumentacja nie pozwala jednak na stwierdzenie, na czym polegały wspomniane powyżej kontakty i czy w ogóle miały miejsce.
Co dalej?
Wobec ujawnionych powyżej faktów zasadne jest pytanie o to, komu i na jakich podstawach nadawane jest przez władze miasta honorowe obywatelstwo. Niezbędna jest także dyskusja nad przyznanymi już tytułami, ponieważ Rajmund Kuczma nie jest jedynym kontrowersyjnym honorowym obywatelem Bydgoszczy. Przypomnieć bowiem wypada, że cały czas ten zaszczytny tytuł noszą Franz Lüdtke i Michał Rola-Żymierski. Pierwszy był gorliwym nazistą, Reichsleiterem organizacji Bund Deutscher Osten. Honorowe obywatelstwo nadano mu w 1942 r., a więc w czasie II wojny światowej. Sylwetkę Roli-Żymierskiego przedstawiałem już na łamach „Tygodnika Bydgoskiego”. Stał on na czele powojennej armii. Wykorzystując swoją pozycję, przyczyniał się do represji na Żołnierzach Wyklętych. Zwalczając podziemie niepodległościowe, często współpracował z jednostkami sowieckimi, w tym z NKWD, tym samym przyczyniał się do sowietyzacji naszego kraju i podporządkowaniu go obcemu państwu. Powojenne władze Bydgoszczy nadały mu honorowe obywatelstwo w 1945 roku.
Zasadne jest pytanie o to, czy bydgoszczanie chcą nadal honorować nazistów, komunistów i tajnych współpracowników komunistycznych tajnych służb, a także wskazywać ich jako osoby godne naśladowania i zaszczytów?
Krzysztof Osiński