40. rocznica śmierci Prymasa Tysiąclecia. W Bydgoszczy dziękowano za jego dzieła
Eucharystię współcelebrowali księża, którzy święcenia – diakonatu lub prezbiteratu – otrzymali właśnie z rąk prymasa/fot. Anna Kopeć
28 maja 2021 mija 40 lat od śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego. W rocznicę w parafii pw. św. Marcina i Mikołaja odprawiono Mszę świętą, której przewodniczył administrator apostolski diecezji bydgoskiej, ks. bp Wiesław Śmigiel.
Inne z kategorii
11 listopada to również rocznica innego ważnego dla Polski wydarzenia. Bardzo dawnego [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Trąba groźnym zabrzmi tonem [POWĘSKI NA ZADUSZKI]
– Gromadzimy się w przepięknej katedrze bydgoskiej, aby podziękować za posługę Prymasa Tysiąclecia i za jego dobre dzieła, które trwają na terenie tej diecezji i całej Polski – mówił ks. biskup.
Rozważając, co było siłą kardynała Wyszyńskiego, nawiązał do jego słów skierowanych do kleryków rzymskiego seminarium. Prymas został tam zaproszony podczas jednej z podróży do Wiecznego Miasta.
– Wszyscy wpatrywali się w niego, widzieli w nim męża stanu. Podziwiano jego pomysły, programy duszpasterskie, które udawało się realizować w Polsce, mimo trudności związanych z sytuacją polityczna – opowiadał bp Śmigiel. – Kiedy zasiadł na fotelu, zapytano go, skąd czerpie siłę i czy nigdy się nie boi. Przecież wiedziano, że był internowany, przez trzy lata oderwany od wspólnoty Kościoła – przypomniał.
– Prymas Tysiąclecia odpowiedział: „Moją siłą jest pobożność ludowa Kościoła w Polsce, a ja jestem z tą pobożnością ludową związany i w jakimś sensie ja ukonkretniam ją”. To dość zdumiewająca wypowiedź, ale ona mówiła o tym, że był ściśle związany z ludem, który kochał, z Kościołem, który kochał.
Biskup Śmigiel przypomniał, że kardynał Wyszyński miał powody, by się obawiać, był prześladowany. Mimo to, nie bał się.
– Kiedy odpowiadał [klerykom – przyp. red.] na pytanie, czy się boi, wstał. Wszyscy ze zdumieniem przyglądali mu się, on odpowiedział: „nigdy się nie bałem, bo ja wierzę, wierzę w Boga Izraela, który prędzej czy później wygrywa” – opowiadał bp Śmigiel.
Oddany Maryi
Kluczową cechą duchowości prymasa była więź z Matką Bożą. – Towarzyszyła mu głęboka wiara i zaufanie do Maryi. Kiedy został, w 1946 roku, powołany na biskupa lubelskiego, zapisał, że bał się przyjąć biskupstwo. „Czułem, że przerasta to moje siły, zwłaszcza w tak trudnych czasach, jakie przed Kościołem Bożym stanęły w okresie powojennym (…) Myślałem wtedy podobnie jak Maryja: jak to się stanie? (...) Miałem wiele wątpliwości, dlatego też ociągałem się z naśladowaniem Matki Chrystusowej, która od razu powiedziała: oto ja, Służebnica Pańska. Ja się tak szybko nie zdobyłem, myślałem zbyt po ludzku, pamiętałem o własnej nieudolności, a zapomniałem o tym, co Bóg zdolny jest uczynić, posługując się tymi narzędziami, które on sam sobie wybiera” – cytował prymasa administrator diecezji.
– Myślę, że już wtedy zrozumiał, że to nie jego siła będzie go prowadziła i niosła, ale sam Bóg i wielkie zaufanie do Matki Bożej.
„Non possumus”
– Był człowiekiem dialogu, który starał się rozmawiać ze wszystkim, ale był również odważnym obrońcą praw Kościoła – dodał biskup. Przypomniał, że prymas starał się nie dopuścić do dalszego wykrwawiania się narodu. Próbował wypracować model funkcjonowania Kościoła w komunistycznej rzeczywistości. Rząd łamał jednak zawierane porozumienia. Kiedy władze zapragnęły decydować o obsadzaniu urzędów kościelnych, zareagował słynnym „Non possumus” – nie pozwolimy: „Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nie można”.
Biskup Śmigiel przypomniał także, że kardynał nie żywił nienawiści do tych, którzy go uwięzili. Kiedy umarł Bolesław Bierut, prymas modlił się za jego duszę.
Właśnie w czasie internowania kardynał Wyszyński, oddając się modlitwie i pracy, przygotował plan wielkiej nowenny przed milenium chrztu Polski, odnowienia Jasnogórskich Ślubów Narodu czy peregrynacji kopii ikony jasnogórskiej. – To był trudny czas, ale jednocześnie niezwykle owocny. Można powiedzieć, że był to czas rekolekcji, obmyślania programu duchowego dla Polski – mówił o internowaniu kardynała bp Śmigiel. – Pragniemy modlić się, żeby jego duch przenikał nasze przepowiadanie i nasze życie – dodał.
Eucharystię współcelebrowali księża, którzy święcenia diakonatu lub prezbiteratu otrzymali właśnie z rąk prymasa. Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego odbędzie się 12 września w Warszawie.
Zdjęcia: Anna Kopeć