Bruski i jego radni zakpili z bydgoszczan [KOMENTARZ]
10 procent bydgoszczan uwłaszczy się na majątku wspólnym wartym pół miliarda złotych – taki przekaz koalicji rządzącej w Bydgoszczy miał wybrzmieć z nadzwyczajnej sesji Rady Miasta o wysokości bonifikat w opłatach za przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności.
Inne z kategorii
Lepiej późno niż wcale? Refleksje nad budową S10 [KOMENTARZ, WIDEO]
Dlaczego liberalizm (i komunikacja miejska) zawiodły w Bydgoszczy? [KOMENTARZ, WIDEO]
Użytkowanie wieczyste to relikt PRL, co przyznają prawie wszyscy. Dali temu wyraz parlamentarzyści, którzy gremialnie, bez oglądania się na barwy partyjne, przyjęli ustawę zamieniającą je w prawo własności. Przyznał to nawet prezydent Bruski, nazywając użytkowanie wieczyste quasi własnością.
A sprawa nie jest błaha. Dotyczy bowiem całej masy polskich rodzin, których własne mieszkania stoją na gruntach skarbu państwa i samorządów oddanych w dzierżawę, często na 99 lat. Ustawa przywróciła zatem normalność i standardy cywilizacji zachodniej.
Jednak, żeby cały proces dokonał się, dzierżawcy muszą wnieść tzw. opłatę przekształceniową. I właśnie o wysokość tej opłaty kruszyli kopie radni na nadzwyczajnej sesji bydgoskiej rady w środę (6 marca). Radni Prawa i Sprawiedliwości chcieli, aby w Bydgoszczy, wzorem innych metropolii, obowiązywała 98 proc. stawka bonifikaty przy jednorazowej zapłacie całej kwoty za wszystkie następne lata dzierżawy. Nie zgodzili się na to ani prezydent, ani jego radni z koalicji PO-KO/SLD-Lewica Razem.
W debacie próbowano narzucić narrację, że oto 10 procent mieszkańców uwłaszczy się na majątku miasta wartym pół miliarda złotych. Brzmi tak mocno, że pozostałe 90 procent musi - jakim prawem moim kosztem, ktoś ma dostać coś za bezcen. Typowa taktyka szczucia. Dał temu wyraz w swoim wystąpieniu jeden z radnych koalicji, którego nazwiska z litości nie wymienię.
I dobrze, że radna Grażyna Szabelska zwróciła uwagę na fakt, iż sprawa może dotyczyć nawet 100 tysięcy mieszkańców, bo przecież są jeszcze rodziny dzierżawców. Ten argument był tak celny, że nawet prezydentowi Bruskiemu wyrwało się trochę drwiąco: dotyczy wszystkich mieszkańców, bo każdy ma w rodzinie, czy wśród znajomych kogoś, kto jest użytkownikiem wieczystym.
I w tym jest rzeczy sedno. Bo jaka jest prawda? Tę udało się ustalić dziennikarzowi serwisu metropoliabydgoska.pl, Erykowi Dominiczakowi, który napisał: „W Wydziale Mienia i Geodezji bydgoskiego urzędu miasta od początku stycznia trwa wydawanie zaświadczeń o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów w prawo własności. Łącznie, jak wylicza w rozmowie z nami wicedyrektor wydziału Beata Cybulska-Kulawik, urzędnicy wydadzą 43 tysiące takich dokumentów. Czasu na to nie ma zbyt wiele, bowiem ustawa wskazuje jako termin graniczny 31 grudnia bieżącego roku. Żeby poznać skalę zjawiska, warto dodać, że do połowy lutego wydziałowi udało się wydać około 1200 zaświadczeń (…).
A konkretne decyzje dotyczą dzierżawców, którzy mają przecież dzieci, wnuki, rodzeństwo, rodziców. Wśród niech wielu potencjalnych spadkobierców. Tak, panie prezydencie Bruski, ta sprawa może pośrednio dotyczyć prawie wszystkich mieszkańców. I to oni mają pełne prawo czuć się nabici w... bonifikatę.
Jarosław Kopeć
Tutaj zapis wideo przebiegu sesji i wyniki głosowania