Chciałam zajrzeć do duszy Szwalbego - autorka spotkała się z czytelnikami [ZDJĘCIA]
fot. pf
Książka „Życie na przełomie” została wznowiona po 20 latach, i rozszerzona o 20 wywiadów z osobami, które kontynuują dzieła zapoczątkowane przez Andrzeja Szwalbego – twórcę m.in. Filharmonii Pomorskiej. O tym, w czym tkwił sekret jego dokonań autorka, Krystyna Starczak-Kozłowska, opowiedziała czytelnikom w Brzozie.
Inne z kategorii
Poety z drapieżnym pazurem posłuchasz w Światłowni [ZAPOWIEDŹ]
Nagroda dla wokalistek Ziemi Bydgoskiej
Pierwotna postać książki to owoc ponad 60 spotkań autorki ze Szwalbem. Przez rok w każdy czwartek odbywali kilkugodzinne rozmowy. – Moim zdaniem to jedna z trzech najważniejszych książek o Bydgoszczy, obok „Mostu Królowej Jadwigi” i „Pamiętniku gapia” – mówił Andrzej Adamski, związany ze Stowarzyszeniem Andrzeja Szwalbego „Dziedzictwo”. – Pomaga zrozumieć Bydgoszcz, jej plusy i minusy, które można zauważyć do dzisiaj.
Podkreślił, że miasto co do istoty jest takie samo, jak za czasów działalności Szwalbego i powstawania książki – ciągle z ogromnym potencjałem, ale i kompleksami, które hamują jego rozwój.
Na spotkaniu z autorką licznie zjawiły się osoby zainteresowane honorowym dyrektorem filharmonii. Autorka dziękowała mecenasom książki – przedstawicielom samorządów, firmom, osobom prywatnym. – Bardzo się cieszę, że miasto i województwo sprzyjają mojej książce, czy, inaczej mówiąc, ideom Szwalbego – mówiła Krystyna Starczak-Kozłowska. Podkreśliła, że „Życie na przełomie” nie miało być suchą biografią. – Dlaczego ta książka jest serdecznie traktowana? Może dlatego, że chciałam pokazać, dlaczego Szwalbe był wielkim wizjonerem, jak rozwinęła się taka osobowość. Chciałam zajrzeć mu do duszy – opowiadała.
Jej celem było wniknięcie w tajemnicę skuteczności Szwalbego jako wizjonera, który swoją wytrwałością doprowadził do utworzenia w Bydgoszczy filharmonii, opery, Biura Wystaw Artystycznych, Wyższej Szkoły Muzycznej, który gorąco zabiegał o to, by w naszym mieście powstał uniwersytet... – Szwalbe miał życie od dokonania do dokonania. Jak się do tego dochodzi? Czy sam siebie tak ukształtował? – pytała autorka.
Do wyjaśnienia w pewnej mierze udało jej się dotrzeć. – Za tym wszystkim, jak się okazało, kryła się matka. „Z człowieka zwykłego, takiego jak ja, uczyniła niezwykłego. Połowa mojego sukcesu życiowego należy do niej” – cytowała Krystyna Starczak-Kozłowska.
Matka stawiała przyszłemu twórcy filharmonii wymagania, uczyła wytrwałości. – Docenił to, że dała mu „żelazne ramy swobody”. Pokazała, że każdy ma swoją misję do spełnienia, kazała mu do tego dążyć – opowiadała autorka.
Książka zaczyna się właśnie opowieścią o dzieciństwie i młodości Andrzeja Szwalbego. Aż 50 stron poświęconych jest powstaniu warszawskiemu. – To, co Szwalbe przeżył w czasie rzezi na Woli, wydaje się nieprawdopodobnym. Mało kto wie, że stał już na zwale trupów na rozstrzelanie. Miał wtedy 21 lat, już żegnał się z życiem – mówiła Krystyna Starczak-Kozłowska.
Obok Warszawy „Życie na przełomie” pokazuje też powojenną Bydgoszcz, która z czasem dzięki Szwalbemu zasłużyła na miano „miasta muzyki”.
– Szwalbe nie zrażał się niczym. W czasie PRL-owskim, kiedy kultura byłą traktowana jako sposób na urabianie narodu przez ideologię, potrafił zadbać o kulturę jako wartość samoistną. I przekazać ją człowiekowi, który, jak mówił, dopiero teraz zyskał do niej dostęp – tłumaczyła. – Nie zrażał się, że system jest przeciwny jego dążeniu.
Podkreślała determinację i zdolności Szwalbego. – To nie była Polska jego marzeń, ale wiedział, że nie ma czasu do stracenia. Nie, że się nie da, że nie ma pieniędzy na filharmonię – doprowadził do tego, że ludzie się składali, przychodzili na budowę, miał niesłychany talent dyplomatyczny.
Obok uczynienia z Bydgoszczy miasta muzyki, zasługą Szwalbego było też zaszczepianie w niej większych ambicji. – Gdyby nie Szwalbe, może zachowalibyśmy mentalność małomiasteczkową – tłumaczyła autorka.
Choć współczesna część książki – 20 wywiadów z kontynuatorami dzieł Szwalbego – pokazuje rozwój, niespotykaną w innych miejscach zgodną współpracę między instytucjami muzycznymi, to jednak nie oznacza, że Bydgoszcz może spocząć na laurach. Już Szwalbe wskazywał, że miasto potrzebuje elit, a ich nie tworzy samo obcowanie z kulturą. – Elity muszą być głosem miasta, muszą opowiadać się po stronie prawdy, a nie układów – mówiła Krystyna Starczak-Kozłowska.
Sam Szwalbe swoją pracę traktował jak misję, wymagał wiele od siebie, ale niewiele mniej od swoich współpracowników. Praca od 8.00 do 16.00 nie wchodziła w grę...
– Pytałam go, dlaczego to wszystko robi. Powiedział: z miłości do kultury polskiej jako takiej – wspominała.
Spotkanie w Brzozie, w lokalu Małgorzaty i Grzegorza Walkowskich, odbyło się w czwartek (25 kwietnia) w ramach cyklu „Gospoda z kulturą”.
O Andrzeju Szwalbem Krystyna Starczak Kozłowska opowiadała także w rozmowach z „Tygodnikiem”:
Andrzej Szwalbe wyrastał ponad przeciętność [ROZMOWA]
Idee Szwalbego bliskie młodym. Podpowie, jak nie zmarnować szansy [WYWIAD]
fot.pf