Krzysztof Zanussi uhonorowany przez wojewodę
fot. Anna Kopeć
Wybitny polski reżyser, scenarzysta, publicysta, filozof został uhonorowany nagrodą wojewody kujawsko-pomorskiego w uznaniu zasług dla kultury polskiej. Krzysztof Zanussi odebrał wyróżnienie osobiście. Wtorkowa (3 września) uroczystość była też okazją do zaprezentowania książki pt. „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem” pióra Barbary Gruszki-Zych.
Inne z kategorii
VII Festiwal „Muzyka w Willi Blumwego” – muzyczna uczta w Bydgoszczy i nie tylko
Spotkanie z Krzysztofem Zanussim odbyło się we wtorek (3 września) w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy.
fot. Anna Kopeć
Sylwetkę dostojnego gościa przedstawił Jarosław Jakubowski, doradca wojewody i zarazem jego pełnomocnik do spraw kultury, dziedzictwa narodowego i polityki historycznej. – Krzysztof Zanussi jest reżyserem, scenarzystą filmowym, teatralnym i telewizyjnym, producentem filmowym, publicystą, pedagogiem oraz filozofem – wyliczał Jakubowski. Przypomniał, że Zanussi stworzył 28 filmów, napisał szereg książek, jest laureatem wielu nagród. – Na festiwalu w Wenecji zdobył Złotego Lwa za „Rok spokojnego słońca” – wymieniał.
- Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, jest wykładowcą wydziału radia i telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego, Collegium Civitas w Warszawie, wydziału dziennikarstwa i nauk politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest też doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Uniwersytetu Opolskiego i Łódzkiego – mówił Jakubowski.
fot. Anna Kopeć
Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz przed wręczeniem statuetki tańczącej kujawsko-pomorskiej pary podkreślił, zwracając się bezpośrednio do laureata: - Jest pan osobą niezwykłą. Pana obecność, to jest dla nas ogromny zaszczyt. Dziękuję za to co pan zrobił dla kultury polskiej, dla Polski. Proszę pamiętać o województwie kujawsko-pomorskim, pamiętać o Bydgoszczy, pamiętać o Toruniu, jako o tych miejscach przyjaznych dla kultury, przyjaznych dla naszych wielkich Polaków.
fot. Anna Kopeć
Krzysztof Zanussi nie krył wzruszenia. - Jestem mile ujęty, że państwo zwróciliście uwagę na mnie i na moją pracę, na to 80 lat, które stoi za mną – mówił. – Wiele lat temu napisałem książkę „Pora umierać”, której tytułu nie zamierzam traktować dosłownie. Nie jest to moje pragnienie. Ale mam poczucie, że przed moimi oczami za mojego życia świat się zmienił. Moje pokolenie sporo widziało i wydaje mi się, że to nasze doświadczenie może być przydatne, bo młode pokolenia żyją w innych okolicznościach, w innych warunkach. I może nie mają świadomości tego ile zagrożeń czyha na nas, mimo że czasy są na pozór pokojowe. I co więcej, na pozór zamożne, bo tak zamożnie jak dzisiaj nie żyliśmy nigdy w historii. Ale mimo to, nie można się oderwać od pamięci o tym, czym ludzkość żyła przez wieki i co jej zawsze zagrażało i zagraża dalej. Jak strasznie łatwo nam się wykoleić jako ludzkości, jako gatunkowi, jako narodowi.
Zanussi wspomniał przy tej okazji o wielkiej katastrofie, jaką były rozbiory Polski w XVIII wieku. – Musimy zawsze o tym pamiętać, że to my byliśmy winni własnej klęski i tym bardziej czujnie patrzeć na to, czy to co uważamy za oczywiste, jest naprawdę oczywiste – mówił. – Czy jesteśmy światu tak potrzebni, że to nam zagwarantuje nasze bezpieczeństwo. Bez tego będziemy naiwnie przypuszczać, że reszta świata jest nastawiona pokojowo, tymczasem cała przyroda ożywiona ciągle ze sobą konkuruje, walczy i w tej walce nie zawsze lepszy zwycięża.
Reżyser przypomniał, że w Kujawsko-Pomorskim miał kilka przygód filmowych. - Nie wypada się do tego akurat głośno przyznać w Bydgoszczy, bo te przygody były w Toruniu i to jest dość nietaktowne – żartował. – Mój serdeczny kolega Wojciech Kilar, którego popiersie stanęło tutaj w filharmonii, był zachwycony, że został gdzieś wmurowany za życia. Bydgoszcz słynie z tego, że jest miastem ludzi muzykalnych. Tutaj ludzie słyszą muzykę.
Zanussi nawiązał też krótko do decyzji o likwidacji Zespołu Filmowego „TOR”, którym wiele lat kierował. - Jestem w takim nieszczęśliwym momencie mojego zawodowego życia – mówił. – Dowiedziałem się kilka dni temu już definitywnie, że praca w której przez 30 lat byłem dyrektorem, a 50 pracownikiem, została przekształcona w coś niezrozumiałego, moim zdaniem niedorzecznego. Ale, mój Boże, w życiu często zdarzają się takie niepowodzenia. Jak mnie to spotyka w 80. roku życia, to lepiej, bo mogło spotkać dziesięć lat temu, byłoby gorzej. Zespół „TOR” zniknie z naszej mapy, ale razem z nim zniknie pewnie możliwość powstawania takich filmów, które ja próbowałem promować, które często miały jakieś korzenie czy natchnienie religijne. A o to w świecie dzisiejszych mediów jest trudno i będzie jeszcze trudniej. Nie chcę się dzielić tutaj z wami moimi skargami, raczej jednak entuzjazmem jakim żyję.
Przyznał też, że dużo jeździ po Polsce i nie odmawia wszelkich zaproszeń. – Spostrzegam, że Polska poza metropolitalna jest dużo bogatsza, ma dużo więcej inteligencji, dużo więcej myśli żywej, krytycznej. U was się ta reguła potwierdza, że ta Polska głęboka jest bardziej kolorowa, bardziej pociągająca niż ta Polska wielkich miast i wielkiego wyścigu szczurów, który odbywa się w imię naszego ekonomicznego rozwoju.
red