Kultura Dzisiaj 14:51 | Redaktor
„Rozmowy z deszczem” w Galerii Autorskiej – Bydgoskie spotkanie ze sztuką i melancholią

fot. nadesłane

Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego zaprasza na wystawę linorytów Jacka Solińskiego zatytułowaną „Rozmowy z deszczem” oraz prezentację jego zapisków o przyrodzie i duchowości. Otwarcie wystawy 24 X 2025, godz. 18.00, Galeria Autorska Jan Kaja i Jacek Soliński ul. Chocimska 5, Bydgoszcz.

Dlaczego lubię deszcz?

Myśli nie przyniosą wody.

Astrid Lindgren

(…)

gdzie zapis przeciągnięty po promieniu

słońca między chmurą a ziemią

a w kłębach znaczenia

czyżby w pętli którą we mnie

ktoś wije?

Tymoteusz Karpowicz

Często zadaję sobie pytanie: dlaczego lubię, kiedy pada deszcz? Wyjaśniam to na wiele sposobów, od poetyckich uniesień po przyziemne skojarzenia. Zaduma i melancholia chodzą własnymi ścieżkami i wywołują nieznane doznania. Moje samopoczucie wydaje się podatne na atmosferyczne poruszenia. Kojarzę je ze stanami wewnętrznymi, jakby istniał jakiś tajemny związek między tym, co dzieje się w przyrodzie i w człowieku. Trudno wyjaśnić dlaczego w tym zauroczeniu, obie sfery, materialna i duchowa pozostają w harmonii?

Zastanawiam się, skąd to się bierze, że deszcz tak porywa moją wyobraźnię? Dlaczego widzę w tym tyle ważnych skojarzeń i odniesień? Co jest takiego w skroplonej parze wodnej powracającej na ziemię? Frapujące zjawisko w swojej powtarzalności, tak oczywiste, a jednak cudowne. Przywykliśmy do jego rytmu jak do innych zjawisk w przyrodzie. Powszednie święto istnienia niezmiennie wskazuje kierunek ku niebu. Warto uzmysławiać sobie wciąż na nowo jego niezbywalność. Oczywisty przejaw troski z wysokości. Deszcz ma w sobie potencjał utwierdzający życie. Dzięki niemu istniejemy. Pozwala trwać i rozwijać się przyrodzie, jest życiodajnym pulsem świata.

Lubię odczuwać jego bezpośrednią obecność. Doświadczam wręcz przyjemność, rodzaj czułości natury, kiedy spadają na mnie krople deszczu. Czasami muskają delikatnie, a innym razem, kiedy przychodzi ulewa, uderzają gwałtownie. Takie przygody zwykłem traktować jako pouczające rozmowy z chmurami. Chodzenie w deszczu, to doznanie, które warto afirmować. Zawsze widzę w tym działaniu coś nadzwyczajnego. Rozglądam się wokół – przesiąknięta ziemia a wszystko ponad nią spłukane. Myśli o obmyciu wiodą ku analogiom w sferze duchowej, myśl o wodzie chrzcielnej i zmyciu grzechów. Skojarzenia są widome, ale przeżywane bezpośrednio, fizycznie dają inny impuls zamyśleniu.

Cóż to za widok, kiedy ziemia ożywa budzona pluskającymi płomykami wody. Przestrzeń tętni poruszana drobinkami nieba. Powietrze faluje niczym nawodniony wiatr. Przyjemnie przechadzać się w morzu skroplonych chmur. Świat zdaje się gąszczem wilgoci. Szum deszczu działa idyllicznie jak lekko rozkołysane fale. Częstotliwość opadających kropli nasila się niczym wzmożony szept, aż w końcu znika i milknie. Nastaje cisza i jasność nawilżona deszczem Powoli przestrzeń przenikają promienie słoneczne i znak przymierza łączy niebo z ziemią.

Spośród linorytów, które poświęciłem tematowi deszczu, wyjątkowo dwa są dla mnie ważne: „Zamiatanie deszczu” oraz „Pod parasolem pada deszcz”. Może dlatego o nich wspominam, bo ocierają się o anomalie, przecież nie zamiata się deszczu, ani pod parasolem nie pada deszcz, a jednak te czynności poddają się wspaniale poetyckiej narracji. Wobec tego tematu czuję szacunek, bo w tej metaforze ukrywa się tak wiele. Deszcz zdaje się „wiedzieć” wszystko, jest w nim pradawna wiedza o życiu i jego zagładzie.

Kiedy pojawia się ulewa i przychodzi burza, dobrze znaleźć się w materii przyrody, daleko od wszelkich aglomeracji miejskich. Jakże to niezwykła dramaturgia i napięcie. Jaka sztuka teatralna może temu dorównać? Człowiek współczesny nie wie, co to przeżycie burzy w bezpośrednim kontakcie, autentyczne poczucie lęku i bezradności.

Nastaje taki czas po burzy, kiedy o zmierzchu roznosi się wspaniały zapach świeżości, kiedy na chwilę się przejaśnia. Ten przebłysk trwa krótko, zanim nastanie noc. Można wówczas odczuć niezwykłe światło wyłaniające się z mrocznej przestrzeni. Na moment uchyla się zasłona świata, jakby pojawiała się i wciągała nieznana dal. Przeżywając takie zjawisko, doświadcza się je też w sobie. Opis tego fenomenu Maciej Krzyżan uchwycił w wierszu „jasność”: bywa że/ rozstępuje się/ zasłona ciemności/ za nią jasność/ przeczysta i/ łaska widzenia/ dotknięcie Tajemnicy/ na mgnienie/ lecz/ kurtyna powraca/ po szczęśliwej chwili.

Jacek Soliński

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->