Z Krystyną Lewicką-Ritter tym razem odwiedzamy Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy
fot. Anna Kopeć
Zapraszamy na kolejny odcinek cyklu reportaży realizowanych w 2021 roku, w ramach Stypendium Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu zatytułowany: Krystyna Lewicka-Ritter „W KUJAWSKO-POMORSKIEM – Z OSKAREM KOLBERGIEM POD RĘKĘ”
Inne z kategorii
Konkurs imienia Zbigniewa Wodeckiego rozstrzygnięty. Wygrała Anna Hnatowicz
Galeria Miejska bwa zaprasza na otwarcie dwóch wystaw [ZAPOWIEDŹ]
Reportaż III cz. 1.
PRACOWNIA ETNOGRAFICZNA W DZIALE HISTORII
Muzeum Okręgowe imienia Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, powstałe w 1923 roku, niedługo obchodzić będzie 100-lecie swojego istnienia. Jest to jedna z większych placówek w Polsce, wielodziałowa, z licznymi Pracowniami i rozsianymi po mieście Galeriami. Jedna z nich, to stała wystawa poświęcona twórczości i życiu Leona Wyczółkowskiego. W muzealnych zasobach znajduje się 733 prac malarskich, rysunkowych i graficznych artysty. Wśród nich, także te powstałe w latach 1922 -1936, gdy Leon Wyczółkowski mieszkał w Gościeradzu. Mała wieś koło Bydgoszczy zauroczyła Wyczółkowskiego tak bardzo, że w swojej ostatniej woli prosił, by pochowano go na parafialnym cmentarzu w pobliskim Wtelnie.
Niestety – jak dotąd – nie ma w bydgoskim Muzeum stałej wystawy etnograficznej, choć istnieje tu MUZEALNA PRACOWNIA ETNOGRAFICZNA, będąca do niedawna jeszcze samodzielnym Działem Etnograficznym. Ma ona swoją siedzibę w przepięknych zabytkowych spichrzach nad Brdą. Spichrze te, zlokalizowane w fantastycznej scenerii Starego Miasta i pobliskiej Wyspy Młyńskiej, rewitalizowanej od 2005 roku, stały się jednym z symboli Bydgoszczy. Najstarszy (najmniejszy) z bydgoskich spichrzy, pochodzi z 1793 roku. Pozostałe, zbudowano na początku XIX wieku.
Na początku lat 80. ubiegłego wieku, w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy, nie było jeszcze działu etnograficznego. Ale… pracownicy placówki, między innymi kustosz Wiesława Wolna, pomagali muzeom w regionie, organizacyjnie stanowiącym wtedy oddziały bydgoskiej instytucji, zdobywać dla nich różne zabytkowe obiekty. Dzięki temu powiększały się zasoby etnograficzne w Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie, Muzeum Borów Tucholskich w Tucholi, Izby Muzealnej w Kcyni. To były placówki, które bydgoskie Muzeum obejmowało opieką merytoryczną.
KOLEJNE PRZEKSZTAŁCENIA ORGANIZACYJNE w sieci muzeów regionalnych spowodowały, że jednostki te, stały się niezależne. – Ale zbiory, które tam gromadzono pod bydgoską kuratelą – mówi Maria Flinik-Huryn, kierowniczka, wcześniej samodzielnego działu etnograficznego, obecnie Pracowni Etnograficznej – pozostały w tamtych placówkach. W naszym muzeum zaczynaliśmy wszystko od początku, tworząc tu, w roku 1986 Dział Etnograficzny. Powoływał go do życia ówczesny dyrektor muzeum – Jerzy Żurawski. Pierwszą kierowniczką tego działu, została Wiesława Wolna, której dyrektor dał absolutnie zielone światło na zakupy zbiorów etnograficznych. Przybyło nam w tym czasie bardzo dużo zabytków, także tych ofiarowanych przez osoby prywatne i instytucje, jak i zakupionych przez Muzeum. By wymienić tylko wyposażenie niemal kompletnej XIX wiecznej kuźni z Dziedna na Krajnie. Dzięki temu jest u nas ponad 350 obiektów kowalskich. To między innymi zestaw do podkuwania koni, imadła, kowadła, miechy, kleszcze. Są także ciekawe kowalskie wyroby użytkowe, na przykład sierpy, młoty, podkowy lemiesze, bardzo ładne kute kraty. Jest również w magazynie pokaźny zbiór pięknych mebli, kolorowych skrzyń posagowych, tkanin, wyrobów zdobniczych pałuckich i kujawskich i… oryginalny wóz drabiniasty!
W MINIONYCH LATACH ludzie chętnie oddawali do bydgoskiego muzeum różne przedmioty. Korneliusz Korniluk z Bydgoszczy przekazał w 1988 roku ponad 50 sztuk narzędzi ze stolarni swojego ojca Tychona. W 1998 roku Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Kulturalne sprzedało do muzeum 450 obiektów, w tym 240 oryginalnych wyrobów garncarskich, m.in. z zakładów w Kowalu, w Lubieniu, w Chmielnie, również piękną kolekcję fajansu kujawskiego – z nieistniejących już dzisiaj Kujawskich Zakładów Fajansu we Włocławku. Wśród przedmiotów kupionych wówczas od KPTK, są także przepiękne czepki kujawskie i pałuckie. Poza tkaninami i strojami ludowymi – haftowanymi współcześnie – jest wiele obiektów reprezentujących rzemiosło plecionkarskie. Kustosz M. Flinik-Huryn, pracuje w tej pracowni od początku i historia jej życia zawodowego jest tak naprawdę historią bydgoskich zbiorów etnograficznych. Ma więc pani kustosz do tych zbiorów stosunek bardzo emocjonalny. Kojarzy kiedy, co zostało pozyskane, kto to przyniósł. Opowiada o nich z wielką estymą i pasją! Po prostu ona kocha te „swoje” muzealia!
– Nadal ludzie przynoszą do nas różne rzeczy – mówi kustosz, M. Flinik-Huryn – Ostatnio otrzymałam bardzo ciekawy cep, używany niegdyś do młócenia zboża. Ale niestety, pan który go podarował, niewiele wiedział skąd pochodzi, z jakiego okresu, kto go używał. A to także bardzo nas interesuje, bo przecież to jest historia takiego eksponatu. Ona też jest przez muzeum chroniona. Mamy w dziale, obecnie w Pracowni, opisane w ten sposób wszystkie nasze zbiory. Nadal też jesteśmy zainteresowani pozyskiwaniem kolejnych ciekawych zabytkowych przedmiotów. Można zawsze do nas napisać czy zadzwonić jeśli ktoś chciałby coś nam ofiarować lub sprzedać.
Od momentu powołania do życia w 1986 roku Działu Etnograficznego, zgromadzono w nim ponad 3300 zabytkowych obiektów. Dział zawsze dążył i dąży do tego, żeby stworzyć stałą wystawę etnograficzną i pokazać na niej wiele z tych oryginalnych i cennych zabytków.
W ETNOGRAFICZNYCH ZASOBACH MAGAZYNOWYCH bydgoskiego Muzeum są również prace współczesnych twórców ludowych. Wśród nich rzeźby nieżyjącego już, a znanego w kujawsko-pomorskim regionie twórcy ludowego – Józefa Chełmowskiego, piękne, misterne gliniane figurki Klary Prillowej, rzeźby Zygmunta Kędzierskiego, a także zabawki drewniane przez niego wykonane.
Ciekawe te zbiory, wykorzystywane są jednak tylko do organizowania wystaw czasowych, także etnograficznych. Tych, w ostatnich 40 latach było około 100! I tak na przykład eksponaty garncarskie i plecionkarskie użyto przy aranżacji m.in. ciekawych wystaw związanych ze stuleciem Niepodległości Polski oraz stuletnią rocznicą powrotu Bydgoszczy do Macierzy.
Przepiękne były, jeszcze przed pandemią, czasowe wystawy organizowane przez muzealny Dział Etnografii: „Etnodizajn wczoraj i dziś: inspiracje czy naśladownictwo…” – wystawa z 2014 roku, organizowana we współpracy z Ośrodkiem Wzornictwa Nowoczesnego Muzeum Narodowego w Warszawie; „Kraj naszej wyobraźni…” – wystawa malarstwa i rysunku, z roku 2016, w 125 rocznicę urodzin Teofila Ociepki czy kujawska ekspozycja „Idą Gody… Boże Narodzenie w zwyczajach i sztuce ludowej”, na przełomie roku 2019 – 2020. Jak ona się bydgoszczanom podobała!!! Przez 3 miesiące ekspozycji, odwiedziło ją kilkanaście tysięcy osób, w tym wiele szkół i organizacji, chcących zobaczyć m.in. wystrój wnętrza wiejskiej chałupy kujawskiej.
Unikatem, perełeczką, na tej wystawie był oryginalny, autentyczny kujawski dywan z piasku usypany osobiście przez bardzo znaną w regionie artystkę ludową, ponad 90-letnią wówczas – Zofię Szmajdę-Mierzwicką. Takie dywany usypywały niegdysiejsze Kujawianki w swoich obejściach i domach w okresie świąt. Ten autentyczny dywan na wystawie, to było prawdziwe cudo!!! Pozostały po nim zdjęcia i filmy, które zrobiono.
Wśród bydgoskich zbiorów etnograficznych są jednak inne „perły”! To 5 obrazów bardzo uznanego – w kraju i za granicą – malarza „naiwnego” – Teofila Ociepki. Był on po Nikiforze Krynickim, drugim polskim wielkim malarzem intuicyjnym. Bydgoszcz bardzo pokochała jego malarstwo, a on pokochał…. nie tylko Bydgoszcz! O czym opowiem Państwu w drugiej części reportażu z bydgoskiego muzeum, poświęcając go w całości twórczości Teofila Ociepki.
ZMIANA ORGANIZACYJNA, która nastąpiła w tym roku w bydgoskim muzeum, polegająca na przekształceniu samodzielnego Działu Etnograficznego w Pracownię Etnograficzną podległą Działowi Historii, mogłaby wskazywać na marginalizację znaczenia etnografii w bydgoskiej placówce. Te wątpliwości rozwiał jednak Wacław Kuczma – dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego, który powiedział: – To tylko zmiana administracyjna, pozwalająca nam skuteczniej zarządzać muzeum i lepiej opiekować się zbiorami. Zamierzamy nawet poszerzać działalność Pracowni Etnograficznej.. Chciałbym, by zbiory zebrane w tym dziale, wykorzystywane były w większym zakresie do tworzenia wystaw hybrydowych, o szerokim świadectwie artystyczno-historycznym. Na razie nie mamy możliwości przestrzennych na stworzenie samodzielnej wystawy etnograficznej. W naszych muzealnych magazynach, posiadamy nie tylko cenne zbiory etnograficzne, ale ponad 180 tysięcy obiektów nigdzie dotąd nie prezentowanych z innych działów. Próbuję teraz pozyskać duży obiekt dla muzeum, który pozwoliłby nam na dziesięciokrotne zwiększenie przestrzeni wystawienniczej i to się wiąże z całą przebudową filozofii prowadzenia placówki. Za około dwa lata przypada stulecie naszego Muzeum i wtedy na pewno chcemy pokazać wszystkie nasze skarby, także i te etnograficzne. – Na pokazanie których Bydgoszcz, jako największe miasto Kujaw, również zasługuje – dopowiadam ostatnie zdanie sama od siebie, w obecności dyrektora.
Wypowiedź dyrektora Muzeum, pozwala wierzyć, że obejmująca Pracownię Etnografii Anna Kornelia Jędrzejewska – młoda, zdolna pracowniczka Muzeum, z 15-letnim doświadczeniem zawodowym, zakochana w dziedzictwie kulturalnym regionu – będzie miała wsparcie dyrektora placówki w swoim dążeniu do stworzenia w Bydgoszczy, stałej wystawy, gdzie zobaczymy skrywane dziś w magazynach również obrazy Teofila Ociepki.
– Chciałabym przede wszystkim kontynuować pracę moich poprzedników, dbając nadal o ochronę ludowego, regionalnego dziedzictwa kulturalnego tak, by wciąż podkreślać kujawskie korzenie Bydgoszczy. Ale marzy mi się również, by wzbogacać działalność etnograficzną w muzeum o popularyzację i badania nad ludowym dziedzictwem kulinarnym – mówi Anna Kornelia Jędrzejewska, kustosz Pracowni Etnograficznej . – Od kilku lat interesuję się również historią piernikarstwa, która wciąż pełna jest nieodkrytych tajemnic. Bo pierniki nie tylko są związane z historią Torunia. Mamy wśród nich także te kujawskie, o których także wspominam w mojej książce pod tytułem: „Piernikowy przepisownik”, napisanej wspólnie z Krzysztofem Lewandowskim.
JUŻ NIEBAWEM, 25 listopada br., Anna Kornelia Jędrzejewska wraz z zespołem muzealników, planuje otwarcie w bydgoskiej placówce – wystawy zatytułowanej „Przepis na Bydgoszcz – kulinarne tradycje miasta i regionu”. Wystawie będzie towarzyszyło wydawnictwo z kulinarnymi, historycznymi przepisami na potrawy, które niegdyś jadali bydgoszczanie. Pojawią się także zapewne na niej „smakowite kąski”, w postaci ciekawych zbiorów etnograficznych, wyciągniętych na tę okoliczność z muzealnych magazynów.
LEON WYCZÓŁKOWSKI, herbu Ślepowron, patron bydgoskiego Muzeum, był przedstawicielem drobnej szlachty, stanowiącej jeszcze w XIX i XX wieku zamożną grupę wiejskiej społeczności. Urodził się, 11 kwietnia 1852 roku w Hucie Miastkowskiej koło Garwolina ( według kalendarza juliańskiego obowiązującego w zaborze rosyjskim),podawana jest także data 24 kwietnia 1852 roku według kalendarza gregoriańskiego. Był wybitnym polskim malarzem okresu Młodej Polski. Malarstwa uczył się pod kierunkiem współczesnych mistrzów, między innymi; Wojciecha Gersona, Jana Matejki i Aleksandra Wagnera. W swojej twórczości ulegał wpływom różnych nurtów artystycznych, od realizmu, impresjonizmu poprzez modernizm, symbolizm i postmodernistyczny realizm. Wykorzystywał także różne techniki malarskie: olej, pastele, akwarele, temperę, tusz. Rysował; ołówkiem, węglem, kredką litograficzną. W grafice studiował różne techniki: akwafortę, akwatintę, fluorofortę , algrafię, by dojść do litografii .
W 1929 r. Leon Wyczółkowski przeniósł na stałe swoją pracownię z Krakowa do Poznania, gdzie mieszkał i tworzył zamiennie z Gościeradzem pod Bydgoszczą do końca życia. W 1934 r. przyjął stanowisko profesora w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i prowadził katedrę grafiki do grudnia 1936 roku.
ZWIĄZAŁ SIĘ W TYM CZASIE TAKŻE z bydgoskim Muzeum Miejskim, gdzie w roku 1924 – a także w latach późniejszych – zorganizowano wystawę prac artysty. To właśnie bydgoskiemu Muzeum podarował około 425 prac malarskich, około 900 rysunków i szkiców oraz pamiątki osobiste, w tym wyposażenie pracowni. Ten cenny dar przekazała do muzeum w 1937 roku, żona Leona Wyczółkowskiego – Franciszka, zgodnie z wolą artysty.
Wśród tych darów są między innymi obrazy, rysunki i grafiki, powstałe w okresie gościeradzkim, przedstawiające pejzaże, ludzi oraz drzewa Krajny i Borów Tucholskich, będące jego ulubionymi malarskimi obiektami, w tym słynne cisy z Wierzchlasu. Część tych obrazów podziwiać można w Bydgoszczy na wystawie stałej poświęconej artyście, w Galerii zwanej Domem Leona Wyczółkowskiego na Wyspie Młyńskiej. Autorką i kuratorem wystawy jest kustosz Ewa Sekuła-Tauer.
Artysta w 1935 roku ZBUDOWAŁ W GOŚCIERADZU, na miejscu starego, drewnianego budynku, nowy, murowany dworek, który współprojektował. Niestety, długo się nim nie nacieszył. Zmarł w Warszawie, 27 grudnia 1936 roku. Zgodnie z ostatnią wolą, został pochowany na cmentarzu parafialnym we Wtelnie, blisko ukochanego Gościeradza. W hołdzie dla wielkiego, polskiego artysty, w dniu 11 listopada 1946 roku, bydgoskiemu Muzeum Miejskiemu nadano imię – Leona Wyczółkowskiego.
Z wielką estymą wspominam w tym reportażu wielkiego polskiego malarza Leona Wyczółkowskiego, jako również przedstawiciela wiejskiej społeczności. Ta bowiem i jej życie, jest przede wszystkim przedmiotem mojej pracy stypendialnej. Tym serdeczniej podkreślam obecność Mistrza Wyczółkowskiego, bo i on – podobnie jak większość moich bohaterów i rozmówców – ukochał polską wieś, spędzając ostatnie lata swojego życia w podbydgoskim Gościeradzu, wsi leżącej na granicy Krajny i Borów Tucholskich.
Krystyna Lewicka-Ritter, Wasza Kujawianka
W swojej dotychczasowej pracy dziennikarskiej, czasami spotykałam się ze zdziwieniem, nawet rdzennych bydgoszczan, gdy podkreślałam kujawskie korzenie Bydgoszczy. Przytaczam zatem Kolbergowskie cytaty, rozwiewające te wątpliwości: „Począwszy od Kruszwicy, za miasto Strzelno, Inowrocław, aż ku Bydgoszczy, rozciągają się właściwe Kujawy (polne pruskie), owa krasa ludu i ziemi wielkopolskiej. Grunt tłusty, czarny, pszenny, lud bogaty, dorodny i wesoły, wioski porządne, w części murowane, oto główne cechy Kujaw.”
„Piękna to okolica Kujawy; na borach jej tylko zbywa (mowa tu o Kujawach polnych); ma wszakże śliczne gaiki, ziemię urodzajną, łąk dużo. Bachorza najobszerniejszą jest w Kujawskiem łąką, którą przecinają i skrapiają strumyki, ożywiają brody, a rozległe błonia okryte stadami źrebców i bydła. Mieszkańcy pracowici: jedni pasą trzody, inni uprawiają rolę, kobiety przędzeniem, robieniem płótna i gospodarstwem domowem zajęte.
O pasterzach to mówią w następnym przysłowiu:
Cały posag Kujawianki, łyżka masła i maślanki.
Pod Bydgoszczą jednak brzmi to zdanie:
Cztery konie, fura siana, jest to posag Kujawiana.
Miska klusek, dzban maślanki, jest to posag Kujawianki.”
Oskar Kolberg „Dzieła wszystkie – Kujawy” tom III
***
Cykl reportaży realizowany w 2021 roku, w ramach Stypendium Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu zatytułowany: Krystyna Lewicka-Ritter „W KUJAWSKO-POMORSKIEM – Z OSKAREM KOLBERGIEM POD RĘKĘ” *
* Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust.1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.
źródło: www.krystynalewicka-ritter.pl