Wielkie cuda Aniołów [ZAPOWIEDŹ, FRAGMENTY KSIĄŻKI]
Anioły – tajemnicze istoty duchowe, pojawiające się niespodziewanie z pomocą w trudnych chwilach naszego życia. Pełnią funkcję Bożych posłańców i zwiastunów woli Najwyższego.
Inne z kategorii
Opowieści znad Brdy – książka Andrzeja Piechockiego
Wolne, rozumne - lecz niematerialne, stworzone przez Boga jeszcze przed Adamem. Opiekują się nie tylko poszczególnymi osobami, ale też trzymają pieczę nad całymi narodami i wspólnotami kościelnymi. Również w dzisiejszych czasach.
W książce znajdziemy informacje na następujące tematy:
- Anioły na polach bitew. Niebiańska husaria w akcji. Jak aniołowie bronią Polski?
- Skrzydlaci ochroniarze z Mons
- Afgańscy talibowie strzelają, a Archanioł Michał osłania tarczą przed ich kulami
- Duchowa walka na Ukrainie i opieka archaniołów
- Dlaczego Archanioł Michał jest patronem Kijowa?
- Płaczące ikony i świetliste anioły nad Ukrainą
- Aniołowie pomagają nad Dnieprem
- Ratownicy z nieba. Świadectwa zwykłych grzeszników
- Lekarze mówili z niedowierzeniem w głosie: „To niemożliwe”
- Ratownik tonących
- Wielka katastrofa i cudowne ocalenie zasypanych górników
- Dlaczego uniknęłam śmierci pod lodem?
Mission possible. Anioły w życiu wielkich świętych i błogosławionych.
- Co sześcioskrzydły serafin ma wspólnego z Chrystusem? Wizja św. Franciszka z Asyżu
- Anielscy trębacze apokalipsy oraz Neron, Napoleon i szatan
- Którego Ewangelistę symbolizuje anioł?
- Anielskie trofeum w piłce nożnej?
- Doradcy z Nieba. Którzy święci i mistycy debatowali ze swoimi Aniołami Stróżami?
UDOKUMENTOWANE ŚWIADECTWA CUDOWNYCH INGERENCJI ANIELSKICH SŁUŻB SPECJALNYCH.
O Autorze:
Grzegorz Fels - pedagog, publicysta, autor wielu artykułów zarówno do polskich i zagranicznych pism zajmujących się profilaktyką i zagrożeniami duchowymi. Współpracował z miesięcznikiem „Egzorcysta”. W latach 1998 – 2009 był redaktorem naczelnym ogólnopolskiego kwartalnika „Sekty i Fakty”.
Autor książek: Świadkowie Jehowy bez retuszu; Dwa oblicza Hare Kriszna; Ostatnie rekolekcje śląskiego egzorcysty. Ks. Marek Drogosz; Uwierzcie w Anioła; Byliśmy ofiarami ofiar; Aniołowie, Boży Posłańcy.
Pod jego redakcją ukazało się kilkanaście prac zbiorowych, m.in.: Satanizm w Polsce i Europie – stan obecny i profilaktyka; Terroryzm w sektach; Zgubne pakty z diabłem; Walka świętych z diabłem.
Jest również współautorem dwóch międzynarodowych prac zbiorowych, wydanych w Bratysławie - Európa a nové náboženské hnutia i Náboženská skupina ako potenciálny zdroj závislosti.
W wydawnictwie Fronda opublikował już dwie książki: Demon, mówię jak jest oraz Tajemnice stygmatyków. Wielcy mistycy i mali oszuści.
Fragment książki „Wielkie cuda Aniołów”:
ANIOŁOWIE POMAGAJĄ UKRAIŃCOM
Jak mogliśmy się przekonać, Ukraińcy nie tylko mężnie walczą z najeźdźcą, ale widzą też, że toczy się jednocześnie realna walka duchowa i dlatego poddają się opiece Michała Archanioła. Wielu z nich wierzy w anielską pomoc. Zresztą można znaleźć konkretne tego przykłady.
W czwartek 25 lutego 2022 r. światowe media obiegło zdjęcie zakrwawionej, rannej w głowę ukraińskiej nauczycielki Ołeny Kuryło. Doznała ona obrażeń podczas bombardowania przez Rosjan jej bloku w Czuhujewie pod Charkowem. Cudem ten atak przeżyła, ale z jej mieszkania nic nie zostało. Jak mówiła później reporterom Euronews: „Mam wielkie szczęście, musi nade mną czuwać Anioł Stróż”.
Oto jeszcze inna historia z bombardowanej Ukrainy. Dimitrij Kuzminskyj, operator telewizji TPK Ukraina, podczas bombardowań Mariupola mieszkał w piwnicy wieżowca u swego brata. W momencie, kiedy na chwilę ją opuścił, by udać się do jego mieszkania (brat został w piwnicy), nastąpiło silne uderzenie w dom. Nawet nie od razu zrozumiał, co się stało, bo został wyrzucony siłą uderzenia na drugą stronę kuchni, zasypany szkłem i gruzem. Po chwili wstał, nadal nie rozumiejąc, co się dzieje. Zdziwiony zauważył, że nie został ranny ani nawet zadrapany. Będąc przekonany, że jest już bezpieczny, wyszedł na korytarz i zobaczył ludzi zbiegających w panice na dół. Wrócił więc do mieszkania i nawet próbował coś tam naprawić.
Wkrótce przybiegł do niego przestraszony brat i razem zeszli do bezpiecznej piwnicy. Przebywali tam wraz z innymi mieszkańcami (ponad 30 osób) do 26 marca, czyli przez trzy tygodnie. Wśród nich było wiele dzieci, osób starszych, a nawet zwierząt domowych (psy, koty, papugi, szczury).
Początkowo jedli w piwnicy to, co wszyscy przynieśli ze swoich mieszkań, największym problemem jednak nie było jedzenie, lecz woda. W mieście zawsze była ona kiepskiej jakości i ludzie kupowali wodę pitną – nigdy nie pili z kranu. Ale kiedy woda została całkowicie wyłączona, mieszkańców piwnicy początkowo uratowały jej resztki, które pozostały w rurach. Stopniowo spuszczali ją i gotowali. Jedzenie przygotowywano na ulicy przy ogniskach.
11 marca na podwórze wkroczyli Rosjanie i od razu zaczęli sprawdzać mieszkania. Według Dmytra Kuzminskiego ich zachowanie świadczyło o tym, że zostali omamieni narracjami rosyjskiej propagandy o „banderowcach” i „nazistach”. Po kilku dniach, 23 marca, do miasta weszła kolejna wojskowa formacja Rosjan. Dmytro wspomina: „Ich sposób bycia był inny, bardziej bezczelny, luźny. Jakby byli pod wpływem jakiejś substancji odurzającej. Przyszli też sprawdzić mieszkania pod kątem obecności wojska. Kilka dni wcześniej poszedłem do mieszkania i zdjąłem ukraińskie flagi. Nie wyrzuciłem ich jednak, ale położyłem na kanapie”.
Kiedy Rosjanie zobaczyli te flagi, zabrali Dmytra i jego brata do oddzielnych pomieszczeń i zagrozili egzekucją. Gdy kazali mu się rozebrać, ujrzeli tatuaż, który Dmytro zrobił sobie w młodości. Miał na ręku mapę Ukrainy i trójząb. Kiedy żołnierze to zobaczyli, byli wściekli. Związali go ukraińskimi flagami i wyprowadzili na zewnątrz, szturchając karabinami. Posadzili na krawężniku, grożąc, że będą strzelać.
Dmytro wspomina, że gdy wojskowi zobaczyli w mieszkaniu ukraińskie flagi, a później na jego ręce patriotyczne tatuaże, radykalnie zmienili się z „wyzwolicieli” w grabieżców. Interesowały ich drogie rzeczy, zegarki i okulary. Czego zaś nie chcieli zabrać, po prostu niszczyli.
Miał ogromne szczęście, bo Rosjanie nie dowiedzieli się, że pracuje w telewizji. Za radą matki (która przebywała już wtedy w bezpiecznym miejscu) spalił wcześniej swoje dokumenty. Powiedział też wszystkim, że filmuje wesela.
Kiedy Kuzminskyj przymuszony przez żołnierzy usiadł na krawężniku, z ich piwnicy wyszła kobieta o imieniu Alla. Zaczęła pytać Rosjan, co się dzieje i dlaczego przeszukują dom. Odpowiedzieli, że Dmytro jest faszystą i nacjonalistą. Jednak Alla przekonała ich, że zna go od wielu lat i że jest on normalnym facetem. Mówiła, że dawno robił sobie te tatuaże i nie mają one nic wspólnego z wojną – tłumaczyła, że jest po prostu patriotą.
Jeden z żołnierzy spojrzał wówczas ponownie na tatuaż i na szczęście zgodził się z Allą, że nie jest nowy. Powiedział wówczas: „Nie mam na ciebie żadnych skarg, to jest flaga twojego kraju”.
Ostatecznie Kuzminskyj mógł odejść i wkrótce udało mu się uciec z miasta. Przeszedł szczęśliwie przez sześćdziesiąt wrogich punktów kontrolnych. Jak później z pewnością w głosie mówił: „Jestem przekonany, że Anioł Stróż mnie uratował”.
Oczywiście zawsze takie historie możemy tłumaczyć przypadkiem czy szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Pamiętajmy jednak, że aniołowie niemal przeważnie działają subtelnie i niezauważalnie, pozostając niejako w cieniu wydarzeń. Widzimy zatem często konkretny skutek ich pomocy, zwykle nie domyślając się nawet „niebiańskiego sprawcy”. Ołena i Dmytro jednak czuli, kto tak naprawdę stoi za ich ratunkiem, i teraz wprost o tym mówią, m.in. za pośrednictwem mediów.
Nie powinno nikogo dziwić, że od wybuchu wojny wiara u Ukraińców nasiliła się, a co za tym idzie wzrósł również popyt na dewocjonalia. Dlatego też redakcja polskiego michalickiego dwumiesięcznika „Któż jak Bóg” przeprowadziła ich zbiórkę na rzecz Ukrainy. W rezultacie udało się przekazać ok. 70 tys. sztuk dewocjonaliów! Od ukraińskich żołnierzy napływały później do redakcji pisma ich zdjęcia z ofiarowanymi przez Polaków różańcami i medalikami. Pisali, że jeden z punktów, w którym rozdawane były te różańce i medaliki z wizerunkiem św. Michała Archanioła, został kilka godzin później zbombardowany, ale na szczęście nie było ofiar w ludziach. Któryś z obdarowanych żołnierzy, dziękując za otrzymane z Polski dewocjonalia, napisał z przekonaniem: „Byliśmy niewidzialni dla zła”. (…)