Polska i Świat Wczoraj 13:14 | Redaktor
Dyskusja o ukraińskim nacjonalizmie: facebookowe refleksje

fot. Facebook

Internetowe dyskusje często przynoszą interesujące spojrzenia na kwestie międzynarodowe. Na platformie Facebook rozgorzała debata na temat kultu UPA i ukraińskiego nacjonalizmu.

Dyskusja, która wywiązała się wokół wpisu Mike’a Bruszewskiego o ukraińskim nacjonalizmie i kulcie UPA, odsłania trzy różne perspektywy: polityczno-strategiczną, kulturowo-tożsamościową i religijno-ekumeniczną. Wspólnym mianownikiem jest pytanie, jak Polacy mają rozumieć i rozgrywać sprawę Ukrainy – w realiach wojny, nacjonalizmów i pamięci historycznej.

Bruszewski: ukraiński nacjonalizm to nie tylko Bandera

Mike Bruszewski w swoim wpisie wskazał, że redukowanie ukraińskiego nacjonalizmu wyłącznie do kultu Stepana Bandery jest uproszczeniem, które Polsce szkodzi.

„Na Ukrainie prawica dzieli się na dwa ośrodki – Lwów i Mariupol. Kult UPA jest na lwowskiej prawicy, co innego na wschodzie, od Charkowa do Dnipro, gdzie ostatnie dziesięć lat powstawało rosyjskojęzyczne ukraińskie nacjonalistyczne środowisko.”

To środowisko – jak pisał – wywodzi się m.in. z ruchu kibicowskiego, skupionego wokół Andrija Biłeckiego, lidera „Azowa”. Jego cechy to antyrosyjskość, antyliberalizm i dopiero niedawno przyswajany język ukraiński.

Bruszewski zwrócił uwagę, że to właśnie „Azow”, a nie lwowscy banderowcy, wykazywał gesty wobec Polaków:

„Ten ‘Azow’ bronił polskich lwów na cmentarzu lwowskim, sprzątał polskie groby, a nawet proponował odtworzenie I RP (sic!).”

Według publicysty Polska zmarnowała szansę na budowę wpływu na tym nurcie. Zamiast tego „Azow” – pozostawiony sam sobie – został zmuszony do taktycznego sojuszu z lwowską prawicą i przejął wraz z nim symbolikę UPA.

„Ukraiński nacjonalizm = Bandera dlatego, że Polska na wschodzie nie jest aktywna. My mogliśmy to zmienić i nadal możemy.”

Bruszewski zaznaczył, że kult UPA ma charakter regionalny i nie obejmuje całej Ukrainy:

„Czy każdy ukraiński nacjonalista utożsamia się z czerwono-czarną flagą? Nie. Czy kult UPA jest regionalny? Tak.”

Podkreślił też rosnące znaczenie Biłeckiego i Korpusu Narodowego, które – jak przewiduje – mogą odgrywać kluczową rolę w przyszłym ukraińskim parlamencie.

Milcarek: fantomowa Rzeczpospolita

Do głosu Bruszewskiego odniósł się Paweł Milcarek, publicysta „Christianitas”. Jego komentarz był krótki, ale trafny – uderzał w polską niekonsekwencję:

„My się w Polsce nawet lubimy czuć Rzeczpospolitą od morza do morza (fantomowo, turystycznie też) – ale już naprawdę mieć politykę na takie formaty to dawno nie mamy. Np. żeby pogadać jak nacjonalista z nacjonalistą, sięgnąć poza niechęci i strachy.”

Milcarek wskazuje, że Polacy lubią historyczne marzenia o wielkości, ale nie przekładają ich na realną politykę. Bruszewski, jego zdaniem, proponuje właśnie taki brakujący realizm: rozmowę z nacjonalistami „po nacjonalistycznemu”, czyli bez uników i lęku przed łatkami.

Kobeszko: problem Kościołów i „nowej unii”

Najdalej w krytycznej analizie poszedł Łukasz Kobeszko z Ośrodka Studiów Wschodnich. Wskazał, że choć kierunek wskazany przez Bruszewskiego jest sensowny, to w praktyce może przypominać nierealne marzenia:

„Trochę brzmi to jak marzenie o nowej unii brzeskiej. A ta niestety, jak nie była łatwa przed 400 laty, tak i nie jest łatwa dzisiaj.”

Kobeszko zwraca uwagę na barierę religijną. Ukraińskie Cerkiew prawosławne – zarówno ta związana z Patriarchatem Ekumenicznym, jak i dawna jurysdykcja Patriarchatu Moskiewskiego – nie dążą do unii z Rzymem. Tymczasem poważne budowanie wspólnoty polsko-ukraińskiej bez odniesienia do religii i dogmatyki jest – jak pisze – płytkie:

„Budowanie zaś porozumienia na bazie współczesnego ekumenizmu, unikającego kwestii dogmatycznych i koncentrującego się na oczywistych dla wszystkich stron kwestiach humanitarnych i społecznych, raczej mocną podstawą do budowy wspólnoty nie będzie.”

Kobeszko zauważył też istniejące napięcia między Kościołami katolickimi na Ukrainie, zaostrzone przez niektóre gesty Watykanu po 24 lutego 2022 r.

Wnioski z dyskusji

Rozmowa pokazuje trzy poziomy problemu: potrzebna jest polityka realna, czyli rozmowa z nacjonalistami spoza lwowskiego mitu UPA, wskazanie na polską słabość – brak odwagi w prowadzeniu takiej rozmowy i przypomnienie, że poza polityką istnieje jeszcze twarda bariera tożsamości religijnej.

Z ich głosów wyłania się obraz zmarnowanej szansy i ostrzeżenie, że jeśli Polska nie zbuduje własnej agendy wobec Ukrainy – ktoś inny zrobi to za nas, a symbole Bandery i czerwono-czarne flagi nadal będą dominować w wyobraźni.

Źródło: Facebook

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->