Miasteczku Bydgoszczu 19 sty 2019 | Redaktor

Dawno, dawno temu we wcale nieodległym Wyszogrodzie… Żył sobie trooper Roobert.

 

Nudziło mu się bardzo, bo Wyszogród rósł w siłę, był perłą Galaktyki i nie było tam już nic do roboty, tylko doglądać i dumnie go reprezentować. Roobert był sfrustrowany, bo nie został imperatorem, a w zasadzie to nawet nie został zaproszony do Rady Przyszłości Imperium. Gdyby chociaż został generałem, mógłby pokazywać swoje umiejętności, przedstawiać plany, a potem opanować świat. Niestety, rozpacz w jakiej się pogrążał odsuwała od niego Ludzi, Sithów, a nawet gwardię Najwyższego Porządku.

Znalazł jednak na to zawiły sposób. Postanowił przypodobać się Wielkiemu Generałowi i zaatakować Nową Republikę swoimi pomysłami. Co prawda były to stare pomysły Przywódców Sojuszu Rebeliantów, stworzone dawno temu, przez starą Radę Republiki z Kanclerzem Edwardem na czele, ale przecież ciężko pracując dla Republiki nie mieli oni czasu na studiowanie Międzygalaktycznej Informacji Hadepark2. Dodatkową trudnością były filtry Faradaya, które Roobert założył na swoich pomysłach, no i to co najbardziej wszystkich przyjaciół Nowej Republiki zaskoczyło, włączone pole siłowe, aby nie można było zbliżyć się do niego nawet na odległość 1 parseka.

Kiedyś, za świetności starej Republiki spotkania Rady odbywały się co miesiąc, może dlatego Roobert przeżywał dramat, bo nigdy go na takie obrady nie zaproszono? Kanclerz Edward był najjaśniejszą gwiazdą Rady, która zgłaszała, opiniowała i wprowadzała pomysły w życie. Nie wszyscy o nich wiedzieli, ponieważ Rada była skromna i chciała działać dla dobra wszystkich, a nie debatować i chwalić się osiągnięciami. Obecny kanclerz, jako mentor i postać wielkiego zaufania nie chciał konfliktów, wojen ani negatywnych emocji, więc Roobert realizował swój plan w spokoju, zadowoleniu i przeświadczeniu, że to co robi ma jakikolwiek sens.

Nowa Rada Republiki najpierw postanowiła przystąpić do rozmów, niestety bezskutecznie, potem użyła ziemskich metod znanych z odległej historii, wyśmiewając troopera i publikując sprostowania, a On uznał to zainteresowanie za sukces. Wtedy ręce opadły członkom Rady i głosowano zmasowany atak na Wyszogród. Nawet biorąc pod uwagę pole siłowe jakim otaczał się Roobert, to wiedziano, że jest tam zupełnie sam i nie obroni się, ale będzie walczył do końca. Nikt mu z pomocą nie przyleci, więc to trochę jak kopanie leżącego R2-D2. Na szczęście rozsądek Rady, pobłażliwość dla jego emocji oraz niedawna wojna i zbliżające się wybory spowodowały, że przegłosowanie ataku uznano za akt niepotrzebny i zupełnie nieadekwatny do zagrożenia.

Rada stworzyła list otwarty w którym pisze: „Roobercie, Twoja bezczelna nieadekwatność, nie obliguje nas do merytorycznej konwersacji z Tobą, rzutuje ona wprost proporcjonalnie na hiperfokalne kazusy percepcji międzyludzkiej”.

Rada, ufając Wielkiemu Generałowi Rafałowi i jego admirałom, zamknęła temat i zabroniła komentowania, ponieważ Roobert rozpoczął niebezpieczny precedens, gdzie nagle wielu mieszkańców innych planet zaczęło pouczać Radę i przesyłać swoje pomysły na przyszłość. Było to o tyle niesamowite i całkowicie zaskakujące, że przez ostatnie lata nikt pomagać w zarządzaniu tą częścią naszej wspaniałej, przepięknej galaktyki nie chciał. Na szczęście Yoda oraz rycerze Jedi murem stanęli za członkami Rady, prosząc o pokój, powagę i dystans, bo wszechświat trwa miliony lat, a zarządzanie planetami to ewolucja, nie rewolucja.

Niech moc będzie z wami!

Adam Bujny

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor