Wydarzenia 1 lut 2017 | Redaktor
Betlejem na Drukarskiej

Boże Narodzenie jest szczególnym świętem dla każdego. Jednak powinno się chyba nazywać świętem patronalnym bezdomnych.

Skoro jest ono pamiątką narodzin Jezusa z Nazaretu, które miało miejsce w jakiejś szopie czy grocie w Betlejem, to trzeba pamiętać, że ten Syn Boży doświadczył w dniu swoich narodzin... bezdomności. Józef i Maryja mieli przecież dom, ale w czasie tej podróży jedynym miejscem noclegu, jakie znaleźli, był żłób dla bydła. Również w późniejszej, publicznej działalności, mówił o sobie tajemnicze słowa: „Lisy jamy mają i ptaki niebieskie gniazda, a Syn Człowieczy nie ma gdzie położyć swej głowy”. Dlatego bezdomnymi zawsze z wyjątkową troską opiekowały się kościelne instytucje. Wśród nich Caritas.

Liczbę bezdomnych trudno określić. Wymykają się statystykom. Żyją najczęściej na dworcach, w hipermarketach, w budynkach przeznaczonych do rozbiórki. Bywają bezdomnymi ludzie w bardzo różnym wieku, od lat kilkunastu po wiek podeszły. Niektórzy z nich nie ukończyli żadnych szkół, ale zdarzają się i tacy, którzy są po studiach. Natomiast istnieje ciekawa prawidłowość. Ogromna ich większość to mężczyźni. Na nic parytety, na nic polityczna poprawność, na nic deklaracje równości. Bezdomne kobiety – owszem zdarzają się – ale jest ich kilkakrotnie mniej.

 

Od podstaw

Wydajemy dla nich około 300 posiłków tygodniowo – mówi Zastępca Dyrektora Caritas Diecezji Bydgoskiej, ks. Maciej Kulczyński. Placówka, w której bezdomni mogą się najeść i umyć, znajduje się w Bydgoszczy przy ul. Drukarskiej 6. Nazwano ją Centrum Pomocy Betlejem. Ksiądz Maciej wraz z bezdomnymi sam to pomieszczenie remontował, odkażał, przejął je bowiem w strasznym stanie. Stara się także zapewnić bezdomnym czystą bieliznę. Jak opowiada – udało mu się pozyskać spore ilości bielizny od hurtownika, jednak wciąż potrzeba kolejnych sztuk. Marzeniem księdza Macieja jest więc otwarcie pralni dla bezdomnych. Ale do tego konieczny byłby kolejny lokal i środki na sprzęt oraz obsługę.

 

Piętno bezdomności

W ośrodku na Drukarskiej pomagają sami bezdomni. Jeden z nich, który z bezdomności już wyszedł, dzisiaj zarządza działalnością Betlejem. Może to dla nich być pierwszym krokiem na drodze do wyjścia z bezdomności. Ksiądz Maciej na ten aspekt zwraca szczególną uwagę. – Jeśli ktoś rzeczywiście  poważnie myśli o powrocie do normalnego życia w społeczeństwie, to my mu stwarzamy taką szansę. Otrzymuje możliwość stałego zamieszkania i pierwszej pracy właśnie w ośrodkach Caritas. Ale niewiele osób się na to decyduje.

Dlaczego? – pytam. Ksiądz Maciej wyjaśnia, że bezdomność wyciska na osobowości człowieka bardzo silne piętno. W pierwszej chwili oczywiście bezdomność jest wielkim nieszczęściem, ale już po kilku tygodniach osoba bezdomna, kiedy już zaaklimatyzowała się w nowym środowisku, spostrzega, że życie jest w pewnym sensie łatwiejsze niż w normalnych warunkach. Nie potrzeba za nic płacić, nie ma żadnych obowiązków, nikt takiego człowieka nie ukarze grzywną, bo wiadomo, że i tak nie ma, i nie będzie miał pieniędzy. Gdyby umieszczono go w więzieniu, to przeczeka ten okres – przynajmniej będzie ciepło i posiłki zapewnione, a nawet opieka lekarska… Wyjście z bezdomności oznacza powrót do odpowiedzialności, do zobowiązań. Nie każdy potrafi to zaakceptować.

 

Fachowa pomoc

Ksiądz Maciej stara się, żeby bezdomnymi przychodzącymi na Drukarską zajmowały się wykwalifikowane pielęgniarki, a jeśli to konieczne, także lekarze. Opowiada o mężczyźnie w sile wieku – nazwijmy go Krzysztof – który miał amputowaną jedną nogę, a na drugiej rozwinęła się groźna rana. Pielęgniarka ranę wyczyściła, założyła opatrunek i kazała przyjść za dwa dni. Krzysztof przyszedł po… dwóch miesiącach. Ksiądz Maciej opowiadał mi szczegółowo, jak wyglądała i jak pachniała jego rana – ja naszym Czytelnikom tej opowieści oszczędzę. Istniało poważne niebezpieczeństwo, że dojdzie do amputacji drugiej nogi. Dostał solidną „naukę” od księdza i od lekarza. Obiecał poprawę. Rzeczywiście od tego czasu przychodził już regularnie na zmianę opatrunków i do zastrzyków. Noga została uratowana.

 

Nie każdy jest gotowy

Ale nie wszystko kończy się dobrze. Poproszony o przykład, ks. Maciej uśmiecha się smutno. Kobieta w ciąży. Powiedzmy, że miała na imię Małgosia. Żyła na ulicy. Przyszła kiedyś po pomoc. Porozmawiali. Kiedy ks. Maciej dowiedział się, że oczekuje dziecka, załatwił natychmiast miejsce w domu samotnej matki w jednym z ośrodków prowadzonych przez Caritas. Małgosia miała tam niemal wszystko: czystą pościel, jedzenie, ciepłą wodę i kąpiel, przytulne pomieszczenie, życzliwość obsługi. Spędziła u nich kilka miesięcy. Pewnego wieczoru ks. Maciej odebrał telefon. Dzwoniła siostra przełożona z domu samotnej matki. Małgosia zniknęła. Ks. Maciej nie zastanawiał się długo. Kobieta była już przecież w bardzo zaawansowanej  ciąży. Włożył kurtkę, wsiadł do samochodu. Zna niemal wszystkie meliny w Bydgoszczy. Pojechał najpierw do supermarketu, gdzie już wcześniej Małgosię widywał. Nie ma jej. To samo w kilku innych miejscach. Znalazł ją w  jednym z pustostanów. Była pijana. Prosił ją, żeby wróciła. Nie chciała. Wstydziła się. Przecież pijana nie pojedzie… – Jutro, dobrze? – zaproponowała nieśmiało. Ks. Maciej nie może przecież nikogo do niczego zmusić. Dobrze, jutro. Następnego dnia odwiózł ją samochodem. Niestety po kilku dniach wszystko się powtórzyło. Ks. Maciej znów szukał Małgorzaty. Znalazł ją. Ale tym razem odmówiła kategorycznie. Nie pojechała. Zakończył długą rozmowę stwierdzeniem: – Jeśli zmienisz zdanie, to wiesz gdzie mnie szukać. Jak się później dowiedział – urodziła na ulicy…

 

Wigilia miejska

Ksiądz Maciej wciąż podejmuje nowe przedsięwzięcia. Oprócz wspomnianej już łaźni chce założyć dla bezdomnych spółdzielnię pracy, żeby jak najwięcej przekonać do powrotu do normalnego życia. Odprawia też oczywiście Msze święte dla bezdomnych – w kaplicy przy ulicy Cienistej co drugą środę. Przychodzi 50–100 osób. A największym przedsięwzięciem, który organizuje bydgoska Caritas jest wigilia na Starym Rynku. Przychodzi na nią około 3 tysięcy osób, w tym wielu bezdomnych. Najbliższa już 22 grudnia…

 

Michał Jędryka

fot. AWK

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor