Wydarzenia 23 lut 2017 | Magdalena Liczkowska
Bida-ciastka i ananasowe przysmaki, czyli tłusty czwartek po bydgosku

Nadziewane konfiturą, budyniem, dżemem lub czekoladą. A co na wierzchu? Lukier, cukier puder, skórka pomarańczowa...mniam! Takie pączki cieszą się obecnie największą popularnością. Nieco inne wersje tych przysmaków królowały w tłusty czwartek przed laty.

Tłusty czwartek to jedyny dzień w roku, podczas którego nawet miłośnicy zdrowej kuchni i trenerzy osobiści mówią „jeden pączek to nie grzech”. I choćbyśmy na co dzień wylewali siódme poty podczas ćwiczeń z Chodakowską, w ten wyjątkowy czwartek możemy bezkarnie pozwolić sobie na słodką przyjemność. Tłuszcz i cukier to połączenie co prawda uzależniające i szkodliwe dla organizmu, ale, nie oszukujmy się, jakże smaczne! I to akurat nie zmieniło się przez stulecia – pączek powinien być prawdziwą rozkoszą dla podniebienia.

 

Z nadzieniem i bez

Dawniej pączki smażono na smalcu, aby były aromatyczne i tłuściutkie. W końcu trzeba było się najeść przed 40-dniowym postem, podczas którego nie można już sobie było pozwolić na takie przysmaki. Jakie pączki przed laty były popularne w naszym mieście? – Pod zaborem pruskim piekarnie oferowały wypieki z rozmaitymi nadzieniami. Były pączki z wypełnieniem malinowym, porzeczkowym, truskawkowym, porzeczkowym, brzoskwiniowym, z jabłek czy śliwek – mówi Bogna Derkowska-Kostkowska, historyk sztuki i znawczyni dawnej bydgoskiej kuchni. – Występowały także bardziej egzotyczne zestawienia smakowe. Pączki nadziewane kawałkiem ananasa i polane ananasową glazurą czy pączki ponczowe nasączone syropem z dodatkiem alkoholu. Te ostatnie serwowano w cukierniach w naszym mieście już w roku 1853.

 

Oprócz wykwintnych pączków z rozmaitymi nadzieniami klientom oferowano także bardziej zwyczajne ciastka, bez nadzienia. – Nie spotkałam się z promowaniem tych wypieków. Doszłam przez to do wniosku, że pączek bez nadzienia to było takie „bida-ciastko”, które każda piekarnia czy cukiernia miała w swojej ofercie – opowiada znawczyni kulinarnej historii miasta.

 

Słodkie, słone i z wróżbą

Chociaż pączki znano już w starożytnym Rzymie, nie przypominały za bardzo tych, którymi zajadamy się dzisiaj, ponieważ były potrawą wytrawną. Również pierwsze polskie pączki nie należały do wypieków słodkich – przysmak spożywany głównie w okresie karnawału był nadziewany… słoniną. Tak popularne dzisiaj słodkie ciastko to prawdopodobnie zapożyczenie z kuchni arabskiej. Pojawiło w Polsce w XVI wieku i zasmakowało wszystkim tak, że wypiek z dodatkiem słoniny odszedł w zapomnienie.

Znawczynie bydgoskich przysmaków sprzed lat – Bogna Derkowska-Kostkowska i dr Agnieszka Wysocka.

A czym bydgoscy cukiernicy kusili klientów na przestrzeni lat? Również oni stawiali na modyfikacje popularnego przysmaku. Już podczas zaboru pruskiego oraz okresu międzywojennego w cukierniach pojawiały się karnawałowe wypieki w bardziej wykwintnym wydaniu.

 

Kiedy zaczynał się karnawał, rozmaite bydgoskie cukiernie i kawiarnie kusiły najróżniejszymi nadzieniami. Zapraszały, żeby przyjść, posmakować. Co ciekawe, w okresie sylwestrowym w sprzedaży pojawiały się także pączki z wróżbą – mówi dr Agnieszka Wysocka z Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury.

 

Bogna Derkowska-Kostkowska i Agnieszka Wysocka wspominają, że w XIX i na początku XX wieku charakterystyczne było spożywanie pączków nie tylko z okazji tłustego czwartku, ale także ostatków. W tym samym czasie najbardziej kaloryczne ciasta (przyrządzane na maśle i smalcu), które były dostępne przez cały karnawał, znikały z cukierni, a w sprzedaży pojawiały się bardziej „chude” wypieki.

 

Francuskie przysmaki na bydgoskich stołach

Badaczki nie znalazły zapisów świadczących o spożywaniu chruścików czy faworków, ale w naszym mieście popularne były makaroniki, czyli wykwintne francuskie ciastka. – Pewna cukiernia, która mieściła się przy Gdańskiej i akurat w okresie karnawału otwierała swoje podwoje dla klientów, ogłaszała, że w ofercie ma to, co bydgoszczanie lubią najbardziej – makaroniki. Dzięki temu wiemy, że to francuskie ciasteczko dotarło tutaj już wiele lat temu i było bardzo lubiane – mówi Wysocka.

 

W tłusty czwartek się swawoli, później czasem brzuszek boli” – pisał w wierszu pod niepozostawiającym wątpliwości tytułem „Tłusty czwartek” Władysław Broniewski. On także wiedział, że od słodkiego zapomnienia w ten dzień nie ma ucieczki. Dlatego zajadajmy pączki ze smakiem, nie przejmujmy się kaloriami, a po małym obżarstwie udajmy się na dłuższy spacer. Wszystko po to, aby szczęściło się nam przez cały rok!

Magdalena Liczkowska

Magdalena Liczkowska Autor

Redaktor/PR