Dariusz W.: Jestem niewinny, to żona pobiła Oliwkę!
Dariusz W. nie przyznaje się do pobicia córki / fot. wb
W czwartek (1 czerwca) przed Sądem Okręgowym rozpoczął się proces Dariusza W. Śledczy zarzucają mu, że 27 października 2016 roku dotkliwie pobił swoją 4-miesięczną córkę Oliwię. Oskarżony twierdzi, że jest niewinny i odpowiedzialność zrzuca na matkę dziecka.
Inne z kategorii
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Bohaterowie Solidarności. Walka o dziedzictwo polskie, która się nie skończyła [KOMENTARZ, WIDEO]
Sprawa 4-miesięcznej Oliwki poruszyła w ubiegłym roku całą Polskę. Dziewczynka – jak ustalił prokurator – 27 października została dotkliwie pobita przez ojca. Dariusz W. trzykrotnie uderzył ją mocno w głowę, a następnie rzucił o ziemię. Oliwka na skutek pobicia miała pęknięte obie kości ciemieniowe i doznała obrzęku mózgu. Trafiła do szpitala dopiero 20 godzin po pobiciu. – Dziecko przeżyło cudem – mówili lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Jurasza.
Prokuratura oskarżyła Dariusza W. o psychicznie i fizyczne znęcanie się nad córkami oraz dotkliwe pobicie młodszej z nich. Proces przed bydgoskim Sądem Okręgowym rozpoczął się 1 czerwca, w Dzień Dziecka.
Nowa wersja zdarzeń
– Nie przyznaję się do winy, wycofuję się z wcześniejszych zeznań – obwieścił w środę sądowi Dariusz W. I oskarżył o pobicie córeczki swoją żonę, Paulinę. – Około 19.30 zaczęliśmy pić z żoną wódkę. Żona wypiła około 350 mililitrów. Oglądaliśmy „Wiadomości”, „Uwagę” i „Na Wspólnej”. Później włączyłem Polo TV i zacząłem wygłupiać się ze starszą córką, Patrycją. Oliwka zaczęła płakać. Żona uderzyła ją w twarz i w głowę. Później chwyciła za nogi Oliwkę i rzuciła na podłogę. Odepchnąłem żonę i zająłem się córką – zeznał przed sądem oskarżony. – Powiedziałem Paulinie, że musimy zadzwonić na pogotowie, ale żona stanęła z nożem w ręku i mi groziła. Straszyła mnie, że wyrzuci mnie z domu. Później znów piła wódkę i poszła spać. Ja zajmowałem się córką – twierdzi Dariusz W.
Ojciec Oliwii przyznał, że rano 28 października „twarz córki była fioletowa, oko całkiem przymknięte”. – Dziecko nie reagowało na zewnętrzne bodźce – wyjaśniał. – Kiedy Paulina wstała, na kolanach prosiła mnie, żebym nikomu nie mówił o tym, co się wydarzyło. Zapytałem żonę, czy cały czas chce mówić rodzinie, że Oliwię uderzyła Patrycja. Powiedziała, że tak. Ustalała, co mam mówić jej dziadkom. Powiedziałem żonie, że jest żałosna. Z trudem się powstrzymałem, żeby nie zrobić Paulinie tego samego, co ona zrobiła Oliwii – zeznawał. – Około 18.00 chciałem wziąłem tablet, bo chciałem wejść na strony zawiszafans.com i sportowefakty.pl. Wtedy zobaczyłem, że żona szukała w Internecie informacji o krwiakach, które mogą spowodować śmierć dziecka. Przeraziłem się. Powiedziałem żonie, że w ch... to wszystko mam i dzwonię na pogotowie. Żona powiedziała, że zadzwoni sama i tak zrobiła – tłumaczył. – Zrobiłem źle, że nie zadzwoniłem na pogotowie wcześniej – przyznał oskarżony.
To kolejny zwrot w zeznaniach 24-letniego mężczyzny. Podczas pierwszego przesłuchania, które miało miejsce tuż po zatrzymaniu, mówił, że przez przypadek uszkodził ciało córki. – Siedziałem w toalecie, ale miałem uchylone drzwi. Zobaczyłem jak Patrycja uderzyła butelką w głowę Oliwii. Oliwia płakała wniebogłosy. Wyszedłem, wziąłem Oliwię na ręce, ale nagle straciłem czucie w rękach i ją upuściłem – zeznał w prokuraturze.
Podczas kolejnego przesłuchania, 31 października 2016 r., Dariusz W. przyznał się do pobicia córki. – Trzy razy mocno uderzyłem ją ręką w głowę; nad czołem i w lewą stronę głowy. Puściły mi nerwy. Chciałem potem ją wziąć na ręce, żeby się uspokoiła, ale spadła mi z wysokości 40–50 centymetrów na podłogę – przyznał.
„Nie bij jej, wysiadam już Kiciu”
Zupełnie inaczej wieczór 27 października 2016 roku zapamiętała żona oskarżonego, 22-letnia Paulina W. – Mąż pił wódkę, a ja tylko jednego drinka. Około 22.00 pojechałam po wódkę do Żabki, bo się skończyła. Mąż obiecał, że nic nie zrobi dzieciom. Kiedy jechałam do sklepu, dostałam SMS-a od męża, że Oliwia ryczy. Odpisałam: „Nie bij jej, wysiadam już Kiciu”. Jak byłam w sklepie, mąż napisał mi, że Patrycja uderzyła Oliwię. Kiedy wróciłam, Oliwia miała czerwone ślady na czole i pod okiem. Wyglądało jak uderzenie, mąż mówił, że to sprawka Patrycji. Siedziałam przy Oliwii przez całą noc, zrobił się jej obrzęk. Robiłam zimne okłady, myślałam, że to jej zejdzie. Mąż rano powiedział, że poczekamy do wieczora i wtedy wezwiemy pogotowie. Oliwka nie chciała jeść, ani pić. Otwierała oczy, potem zasypiała, ruszała lekko nóżkami, ale nie tak jak wcześniej. Zadzwoniłam po pogotowie, kiedy oglądaliśmy „Pierwszą miłość” – zeznała żona oskarżonego.
Kobieta zeznała też, że dopiero w szpitalu od lekarzy dowiedziała się, że obrażenia córki nie mogły powstać na skutek uderzenia butelką. – Później do domu przyjechała policja i zabrała męża – dodała.
Rodzinna patologia
Z zeznań Pauliny W. wynika, że jej małżeństwo było – delikatnie mówiąc – nieudane.
– Darek bił mnie, kiedy byłam w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, Patrycją. Mówił na córkę „Mańkowska”, bo myślał, że to nie jego dziecko, tylko mojego byłego. Po urodzeniu sugerował, że mam ją oddać do domu dziecka – zeznawała kobieta przed sądem. Opowiadała, że jeszcze przed ślubem oskarżony stosował wobec niej przemoc. – Świadkiem takiego zajścia był mój ojciec. On od początku nie akceptował Darka – zeznawała. – Kiedyś po pijaku maż wyznał mi, że dosypał coś mojemu ojca do drinka. To było tuż przed jego śmiercią – zeznała Paulina, wprowadzając skład sędziowski w osłupienie.
Oskarżony przyznał, że z teściem nie miał dobrych stosunków. – To dlatego, że ja jestem kibicem Zawiszy, a teść był chuliganem Polonii – wyjaśniał.
Żona Dariusza W. twierdzi, że mąż zmuszał ją do picia alkoholu. – Ja unikałam picia, ponieważ rodzice mieli problem alkoholowy. Mąż pił prawie codziennie, głównie wódkę. Z reguły dwusetkę, ale bywało, że dwie połówki dziennie. Po alkoholu był lepszym ojcem niż na trzeźwo – zeznała.
Dariusz W. wprowadził się do mieszkania rodziców Pauliny w marcu 2015 roku, niecały rok po narodzinach pierwszej córki. – Wzięliśmy ślub, bo chcieliśmy stworzyć normalną rodzinę – tłumaczyła Paulina W. – Kiedy we wrześniu 2015 roku matka trafiła do szpitala, zaczęło się najgorsze. Darek nie pracował, tylko siedział w domu i grał w konsolę. Bił mnie, bo nie nadążałam ze sprzątaniem. Sam nie szukał pracy. Żyliśmy z renty po moim tacie – 1116 złotych – i mojej wypłaty z Tesco, trochę ponad 1000 złotych. On pracował tylko od maja do listopada 2015, ale obijał się, a w końcu wdał się w bójkę w pracy i go wyrzucili. Był na moim utrzymaniu – tłumaczyła Paulina W.
– Patrycja czasem dostawała klapsy. Między mną a żoną były kłótnie. Głównie o to, kto pójdzie do sklepu. Wódkę piję, ale nie więcej niż 200 mililitrów dziennie – tłumaczył oskarżony.
Kolejna rozprawa odbędzie się 5 czerwca.