Drobny biznes w mieście upada. „To wina Bruskiego”
Do grona krytyków Rafała Bruskiego dołączył Henryk Pulchny, przedsiębiorca, który przez ćwierć wieku prowadził przy ulicy Gdańskiej zieleniak. - Musiałem zamknąć biznes przez politykę miejskiej spółki ADM – twierdzi.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Henryk Pulchny wraz z bezpartyjnym radnym Bogdanem Dzakanowskim zaprosili dzisiaj (17 sierpnia) dziennikarzy na konferencję prasową. Miejsce wybrali nieprzypadkowe – róg ulicy Gdańskiej i Śniadeckich. To właśnie tutaj, na parterze budynku przy ul. Gdańskiej 37, przez ćwierć wieku Henryk Pulchny prowadził zieleniak.
Płaciłem czynsz w wysokości prawie 9 tysięcy złotych. Byłem w stanie dać 6 tysięcy złotych, w przeciwnym przypadku dokładałbym do interesu. ADM nie chciał jednak zmniejszyć mi czynszu. Prezes ADM powiedział, że to „ekskluzywna ulica”. Ekskluzywna to ona była kiedyś. Jak jest teraz, można samemu się przekonać. Puste witryny. Inni przedsiębiorcy też rezygnują. Wiem, że niebawem z ulicy Gdańskiej zniknie kantor – mówił przedsiębiorca.
Ubolewał, że nie mógł się doprosić spotkania z prezydentem Rafałem Bruskim. - Kiedy w końcu udało mi się zapisać na spotkanie, Rafał Bruski nie miał dla mnie czasu i zostałem skierowany do jakiegoś dyrektora, który nie miał żadnych możliwości negocjacji. Szkoda, bo cała moja rodzina głosowała na Rafała Bruskiego – dodał Pulchny.
Bogdan Dzakanowski dodał: Takich przedsiębiorców, jak pan Pulchny, jest więcej. Winę za upadek drobnego handlu ponosi prezydent Rafał Bruski. Pan prezydent mówił ostatnio, że opłaty za śmieci nie wzrosną. A wzrastają dla fryzjerów, sklepikarzy, słowem wszystkich drobnych przedsiębiorców, a także dla kościołów i szkół. Przez politykę ADM nasi rodzimi przedsiębiorcy nie mogą konkurować z wielkimi firmami, bo ceny za wynajem lokali są zaporowe – dodał.
Dzakanowski zapewnił, że inicjatywa referendum w sprawie odwołania prezydenta dojdzie do skutku. - W odpowiednim terminie złożymy wszystkie podpisy i wtedy komisarz wyborczy w określonym trybie ogłosi referendum. Jesteśmy już na końcówce zbiórki, jeszcze nie mamy wszystkich wymaganych podpisów, ale będziemy mieli komplet już niebawem. Chcemy zdobyć większą liczbę podpisów, mieć lekką górkę. Im więcej, tym lepiej – mówił Dzakanowski.
Aby referendum się odbyło, potrzebnych jest około 27 tysięcy podpisów bydgoszczan. Na półmetku zbiórki inicjatorzy referendum mieli zebranych 14 tysięcy podpisów.