Wydarzenia 14 wrz 2017 | Wojciech Bielawa
Koniec procesu między Bruskim a Dzakanowskim

Rafał Bruski zeznaje przed sądem. Przysłuchuje się Bogdan Dzakanowski (na drugim planie) / fot. wb

W czwartek (14.09) w sądzie okręgowym zakończył się proces, który prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski wytoczył radnemu Bogdanowi Dzakanowskiemu. Sędzia Wojciech Rybarczyk bezskutecznie apelował do polityków o to, aby polubownie zakończyli spór.

Rafał Bruski i Bogdan Dzakanowski toczą polityczne boje na każdej sesji Rady Miasta, a także za pośrednictwem mediów. Prezydent uznał, że radny przekroczył granice w lutym 2016 roku. Wtedy Dzakanowski zwołał konferencję prasową, na której powiedział, że Rafał Bruski wykorzystał urząd, aby załatwić swojemu zastępcy Łukaszowi Niedźwieckiemu przyłącze kanalizacyjne do działki przy ul. Saperów. - Rzadko kiedy udaje się komuś załatwić tego rodzaju inwestycję na koszt wodociągów, chyba, że jest się byłym zastępcą wiceprezydenta Bruskiego i członkiem PO – powiedział radny Dzakanowski na spotkaniu z dziennikarzami. Sugerował, że budowa przyłącza została przeprowadzona wyjątkowo szybko, ponieważ naciskał na nią prezydent. Bruski stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom. Zażądał przeprosin od Dzakanowskiego, a także wpłaty środków na cele charytatywne, a konkretnie 10 tys. zł na hospicjum im. Jerzego Popiełuszki.

Łukasz Niedźwiecki działkę przy ulicy Saperów nabył wraz z żoną w lutym 2014 roku. Teren był nieuzbrojony, dlatego w grudniu 2014 roku zwrócił się do MWiK z prośbą o przyłączenie do kanalizacji i wodociągu. We wrześniu 2015 roku gotowy był projekt, a kilkanaście dni później wydano pozwolenie na budowę. W sierpniu 2016 roku zakończono roboty budowlane.

 

Prezydent zaprzecza

Rafał Bruski zeznał, że o całej sprawie dowiedział się dopiero po konferencji prasowej zorganizowanej przez radnego. - Wcześniej nie wiedziałem nawet gdzie jest działka Łukasza Niedźwieckiego. Nigdy tam nie byłem. Ani w tej spawie, ani w innych tego rodzaju sprawach nie wydawałem żadnych poleceń czy decyzji. Kwestiami wodociągowymi zajmuje się miejska spółka MWiK. Pozwoleniami na budowę zajmuje się wydział administracji budowlanej. Ja się pod nimi nie podpisuję – zaprzeczał doniesieniom Dzakanowskiego. - Po konferencji poprosiłem o wyjaśnienia z MWiK i ZDMiKP. Obydwa podmioty działały zgodnie z procedurami, które obowiązują w innych podobnych wypadkach. W przypadku pana Łukasza Niedźwieckiego wszystko odbyło się standardowo – zapewnił.

- W jakich latach pan Łukasz Niedźwiecki był pana zastępcą – dopytywała Bruskiego mecenas Joanna Taczkowska – Olszewska, reprezentująca Bogdana Dzakanowskiego.

- Nie pamiętam – odparł prezydent.

- Czy w momencie, którego dotyczy sprawa, był pana zastępcą?

- Z tego co wiem, składał wniosek jako osoba fizyczna.

- Czy Łukasz Niedźwiecki był pana zastępcą od 2 listopada 2012 roku do 26 listopad 2015 roku? - zapytała.

- Być może był w tym czasie wiceprezydentem – powiedział prezydent. Później dodał, że „nigdy nie był w domu Niedźwieckich i nie utrzymywał z nim kontaktów towarzyskich”.

 

Dzakanowski się broni

Radny Bogdan Dzakanowski nie wycofał się ze swoich słów. Utrzymuje, że sprawa budowy przyłącza do działki państwa Niedźwiedzkich została przeprowadzona w ekspresowym tempie. - Jest u mnie w dzielnicy kobieta, która prosiła, aby na koszt gminy podłączyć jej wodociąg. Nikt jej nie pomógł. Nie spotkałem się wcześniej z sytuacją, aby na drodze prywatnej wycięto drzewa, położono rurę, a na koniec nawieziono tłuczeń i to bezkosztowo, jak to miało miejsce u zastępcy pana Buskiego – mówił Bogdan Dzakanowski.

Radny, dopytywany przez mecenasa Rafała Bruskiego, Artura Kulpę – Podgórecznego, skąd ma wiedzę o rzekomych naciskach prezydenta w tej sprawie odparł, że od „jednego z urzędników”. - Powiedział mi, że w tej sprawie polecenia wydawał prezydent Rafał Bruski – mówił radny. - Nigdy jednak nie powiem, który urzędnik to powiedział. Obawiam się, że prezydent by go zwolnił, a nie chciałbym, aby przez moje zeznania stracił pracędodał Dzakanowski.

 

Ugody nie będzie

Sędzia Wojciech Rybarczyk do ostatniej chwili nalegał, aby sprawę załatwić polubownie. - Czy jest możliwa ugoda między stornami? – dopytywał po zakończeniu procesu. Szans na ugodę jednak nie było. Wyrok w tej sprawie zapadnie 27 września.

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący