Ks. Bogdan Jaskólski (1937–2016) [Wspomnienie]
Postrzegaliśmy posługę duszpasterską ks. Bogdana jako realizację powołania kapłańskiego w pełnym oddaniu Panu Bogu i podopiecznym/ fot. Wiesław Janowski
Nie docenialiśmy ojcowskiego wymiaru tego kapłaństwa. To ono właśnie pielęgnowało nasz osobisty, niczym niezasłużony dar wiary, aby wzrastał, aby szlachetniał – wspomina księdza Bogdana Jaskólskiego Edward Małachowski.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Nie byłem świadkiem tej sceny, a opowiadano mi ją wkrótce po objęciu bydgoskiej owczarni przez księdza biskupaJana Tyrawę w 2004 roku. Otóż biskup, ujrzawszy po raz pierwszy ks. prałata Bogdana Jaskólskiego, spytał podobno : kto to jest ten chudy ksiądz? Przywołując tę powiastkę, niewiele ryzykuję, bo przecież ks. biskup w pierwszych miesiącach bydgoskiej posługi rzeczywiście intensywnie poznawał i rozpoznawał miejscowy kler, a ksiądz Bogdan naprawdę był szczupły i wtedy, i do ostatnich dni swej ziemskiej wędrówki. W dniu 19 czerwca mija pierwsza rocznica śmierci „chudego księdza”, skłaniająca do wspomnień, do przywołania z przeszłości jego postaci i posługi.
Wspomnienia te, snute z pozycji dawnego członka duszpasterstwa akademickiego, a później osoby obecnej w licznym gronie wędrującym za Księdzem poprzez kaplicę pw. Bożego Ciała przy ul. Gdańskiej do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, będą nieco panegiryczne. Nie dlatego, iż tak powinno być w klasycznym epitafium. Myśmy naprawdę postrzegali posługę duszpasterską ks. Bogdana, zwłaszcza w okresie, w którym prowadził duszpasterstwo akademickie przy parafii Świętej Trójcy, jako realizację powołania kapłańskiego w pełnym oddaniu Panu Bogu i podopiecznym. W pamiątkowej publikacji z okazji 25-lecia tego duszpasterstwa, pisał: „(…) W końcu bez rozmowy o Nim, bez modlitwy, nie było żadnego naszego spotkania, nawet tych u Was imieninowych, kolędowych w akademiku, czy tylu innych poza miastem; przy pieczeniu ziemniaków jesiennych, na rajdach, obozach...Tego nauczyli mnie w Seminarium, że sensem obecności księdza ma być zbliżanie ludzi do Boga, a Boga ku ludziom (...)”.
Jego pasterska aktywność była wielowymiarowa. Najpierw szafarz Słowa i sakramentów świętych, ale przecież jeszcze powiernik i przyjaciel, inspirator i organizator różnych form życia wspólnoty. Nie docenialiśmy wtedy ojcowskiego wymiaru tego kapłaństwa. To ono właśnie pielęgnowało nasz osobisty, niczym niezasłużony dar wiary, aby wzrastał, aby szlachetniał. Zbliżaliśmy się więc do Boga, i choć byliśmy przecież zanurzeni głęboko w ówczesną codzienność, nie czyniliśmy ze swej wiary narzędzia buntu przeciw komunistycznemu systemowi, a z okolicy ołtarza – miejsca zbiórki zakonspirowanych, antypartyjnych manifestantów. Domyślaliśmy się, że tępi sekretarze partyjni właśnie tak postrzegają wspólnoty akademickie. Wiedzieliśmy także, iż z tego właśnie powodu na wspólnotach tych nieustannie spoczywają argusowe oczy tajnej milicji politycznej.
Po upływie wielu lat, udzielając wywiadu członkom dawnej wspólnoty w przeddzień 50-lecia duszpasterstwa akademickiego w Bydgoszczy, ks. Jaskólski mówił: „(…) Ja byłem zafascynowany – tego wtedy nie mówiłem, żeby nie wyglądało na jakieś kokietowanie i prawienie pochlebstw – autentycznym zaangażowaniem tych, którzy gromadzili się wokół mnie , studentów. Mogliście mieć wiele innych środowisk bardziej atrakcyjnych, a jednak przychodziliście tutaj. I to mnie zobowiązywało, a zarazem fascynowało. Świeżość Waszej wiary i Waszych przemyśleń, traktowanie na serio Pana Boga. To wszystko widziałem, to czułem. Kiedy mówiłem do Was w kaplicy akademickiej, czułem, jak odbieracie każde słowo. To było środowisko ze świadomego wyboru. Wyście je wybrali. Poszliście nie tam, gdzie hulanki i popijawy, ale tu, gdzie chce się coś wartościowego ze sobą zrobić. To mnie zobowiązywało wewnętrznie (...)”.
Posługę duszpasterza akademickiego wspólnoty przy kościele pw. Świętej Trójcy rozpoczął w 1971 roku. Będąc w 11. roku kapłaństwa, posiadał doświadczenia pracy wikariusza, kapelana żeńskiego zgromadzenia zakonnego, prefekta w szkole średniej, . W r. 1978 powierzono mu posługę kapelana przy bydgoskim klasztorze Mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji.
W 1982 r., 45-letniemu kapłanowi, władza kościelna oddała we włodarstwo parafię NSPJ. Licząc od 1924 r., w którym parafia została erygowana, był jej szóstym proboszczem. Przypadł mu najdłuższy, bo 28-letni okres kierowania parafią. On też, w latach 1982–2010, zrealizował wielkie dzieła materialne w neobarokowej świątyni (oddanej wiernym do użytku w r. 1913). Spośród nich trzeba wymienić m.in.: remont kapitalny wnętrza kościoła z położeniem złoceń inkrustacji tynkowych, ułożeniem marmurowej posadzki oraz modernizacją oświetlenia; remont kapitalny elewacji kościoła wraz z wieżą, podczas którego poddano renowacji wszystkie detale architektoniczne, remont zegara na wieży oraz włączenie jego napędu w system sterowania nadajnikiem satelitarnym. Wcześniej, przed rozpoczęciem tych prac, planując ożywienie pasterskiej działalności, wzniósł Proboszcz w latach 1983–86 na parafialnej działce przy placu Piastowskim wielofunkcyjny dom parafialny im. św. Józefa.
Ożywiona, wielostronna działalność Proboszcza przyniosła mu różne honory i zaszczyty. Był pierwszym przewodniczącym kanoników, czyli prepozytem, z przynależnym tytułem prałata bydgoskiej kapituły najpierw przy kościele kolegiackim (1993), później konkatedralnym (1999). Z długiej listy tytułów i funkcji trzeba wymienić jeszcze pełnienie obowiązków m.in.: dziekana dekanatu Bydgoszcz II–Śródmieście, stałego delegata metropolity gnieźnieńskiego dla dekanatów bydgoskich, diecezjalnego duszpasterza kolejarzy, przewodniczącego Komisji Duchowego Przygotowania Archidiecezji Gnieźnieńskiej do wizyty apostolskiej Jana Pawła II w Bydgoszczy, ojca duchownego dekanatu Bydgoszcz I-Północ.
Do historii Kościoła bydgoskiego przejdzie z pewnością duszpasterskie dzieło Proboszcza realizowane przez prawie dwadzieścia lat – wieczorne konferencje wielkopostne „Dla Poszukujących”, czyli czterodniowe rekolekcje dla osób ze środowisk akademickich, nauczycielskich, inżynierskich i twórczych. Pierwszym rekolekcjonistą, który w 1992 r. uczestniczył w tym niezwykłym dziele, był ks. Mieczysław Maliński. W nabitym zawsze kościele Słowo poprzedzające święto Wielkanocy głosili m. in.: o. Jan Góra OP, o. Andrzej Koprowski SI, o. Karol Meissner OSB, ks. abp Edmund Piszcz, o. Jacek Salij OP, ks. bp Józef Zawitkowski.
Dominikanin o. Jan Góra, wspominając to dzieło w liście do ks. Jaskólskiego z okazji zbliżającego się 50-lecia jego kapłaństwa, pisał: „(…) Obdarzyłeś mnie zaufaniem. Zaprosiłeś do Twojej wielkiej przygody i miłości – rekolekcji środowiskowych w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy. To Twoja miłość kapłańska i duma. Pięć razy powierzyłeś mi ich prowadzenie. Chociaż jesteśmy z innych światów i innych wrażliwości, chociaż wypowiadamy się za pomocą innej poetyki – dostrzegłeś komplementarność mojej posługi w służbie Tego, który nas pierwszy umiłował (...)”. 11 czerwca 2010 r., świętując w wypełnionym kościele 50-lecie święceń kapłańskich, Proboszcz żegnał się ze wspólnotą parafialną – przechodził na emeryturę. Żegnało go też także liczne grono konfratrów, sióstr zakonnych, przyjaciół i znajomych. –
W kilku ostatnich latach życia zdarzało się, że ks. Bogdan mówił do kogoś z nas, członków dawnej wspólnoty akademickiej: „Wiem, kim jesteś, ale przypomnij mi swoje imię”. Ten twardy dowód zmniejszającego się potencjału życia przyjmowaliśmy pogodnie, wiedząc, że udzielona odpowiedź wywoła serdeczny uśmiech na jego twarzy, bo przypomniane imię przywiedzie liczne obrazy wspólnej przeszłości duszpasterza i jego owiec. Dzisiaj, rok po ostatnim pożegnaniu, niech będzie wolno nam powiedzieć: wiemy, kim byłeś, ale przypomnij nam swoje imię. Przypomnij nam swoje imię, bo za imieniem człowieczym stoi obraz zakończonego życia doczesnego. Za imieniem stoi osoba, i to, co zrobiła z Bożym darem życia. Za twoim imieniem stoi to wszystko, co masz do złożenia przed Ojcem Niebieskim.