Wydarzenia 21 lip 2017 | Magdalena Liczkowska
Na razie ferm w Dobrczu nie będzie

Przemysłowe fermy drobiu wpływają na znaczne pogorszenie jakości życia osób mieszkających w ich sąsiedztwie/ fot. wikipedia/jlastras

Referendum, które przeprowadzono w kwietniu w Dobrczu, zakończyło się połowicznym sukcesem dla mieszkańców chcących zmiany władz. W wyniku głosowania udało się odwołać radę gminy, wójt Krzysztof Szala pozostał jednak na stanowisku. Mimo to fermy przemysłowe, będące głównym powodem przeprowadzenia referendum, na terenie gminy na razie nie powstaną.

O sytuacji w gminie Dobrcz pisaliśmy w lutym. Wówczas sprawa rozgrzewała lokalną społeczność do czerwoności. Mieszkańcy mieli dość rządów wójta Krzysztofa Szali, który według nich sprzyjał inwestorowi chcącemu pobudować na terenie gminy trzy duże fermy drobiu – w Kotomierzu, Dobrczu/Paulinach i Trzeciewcu. Mimo że wójt twierdził, iż jest przeciwny budowie ferm, mieszkańcy nie wierzyli w jego zapewnienia i postanowili przeprowadzić referendum, aby odwołać zarówno wójta, jak i radę gminy.

Radę odwołano, ale do odwołania wójta frekwencja okazała się niewystarczająca – aby referendum było wiążące, zabrakło 146 głosów. Co od tego czasu zmieniło się w Dobrczu? Mieszkańcy z grupy referendalnej, mimo niesatysfakcjonującego dla nich wyniku głosowania nie ustawali w działaniach zmierzających do zablokowania budowy ferm w ich gminie i nadal patrzyli władzy na ręce. Teraz mogą odetchnąć z ulgą – 11 lipca wójt Krzysztof Szala wydał decyzję uchylającą warunki zabudowy dla inwestycji w Kotomierzu i w Trzeciewcu. Jednocześnie uchwalono plan zagospodarowania miejscowego dla miejscowości Pauliny – w miejscu, w którym inwestor chciał budować fermę, będzie w przyszłości las.

Gdy poszły skargi do Samorządowego Kolegium Odwoławczego na opieszałość gminy i wójta, wójt szybko zareagował i wypowiedział warunki zabudowy inwestorowi – mówi Waldemar Łazarski, mieszkaniec Dobrcza zaangażowany w walkę przeciw fermom. – Czy to zamyka drogę do budowy ferm? Na tę chwilę – tak i nie. Inwestor ma prawo w ciągu dwóch tygodni odwołać się od tej decyzji. Jeżeli SKO odrzuci skargę inwestora, pójdzie z tym do sądu administracyjnego. I sprawa może trwać około dwóch lat. To, co wójt teraz robi, to są po prostu działania typowe przed wyborami. Jednak są to decyzje, które zmierzają w dobrym kierunku. Na to czekaliśmy od grudnia zeszłego roku – dodaje mieszkaniec Dobrcza.

Kto manipuluje dobrczanami?

Zarówno przed referendum, jak i krótko po nim, mimo zapewnień wójta, że – tak jak mieszkańcy – nie chce on przemysłowych ferm na terenie gminy, dobrczanie wciąż mieli wątpliwości, czy budowa kurników zostanie całkowicie zablokowana.

Krzysztof Szala podkreśla, że oskarżenia, mówiące jakoby sam sprzyjał inwestorowi, są bezpodstawne i dla niego krzywdzące. – To jest kłamstwo. Grupa osób, która się bardzo zaangażowała przeciwko fermom, liczy nie więcej niż 15 osób, ale wytwarzają klimat strachu i wszystkim mówią, że obojętnie co wójt mówi, to i tak kurniki postawi. Dziwę się, bo są to ludzie wykształceni, powinni analizować pewne dane, powinni sięgać po informacje w źródłach. W lokalnej prasie, po przeanalizowaniu całego materiału publikowanego przez grupę referendalną od listopada do maja, wydałem artykuł „Stop manipulacji mieszkańcami gminy Dobrcz”. Opublikowałem te artykuły, bo moim obowiązkiem jest informowanie mieszkańców o tym, co się dzieje i jak są okłamywani. Nie będę obojętny na kłamstwa i utrzymywanie atmosfery strachu – tłumaczy Krzysztof Szala.

Wójt przyznaje, że za publikację artykułów zapłacił z gminnej kasy. W opublikowanym tekście możemy przeczytać m.in. o tym, że sprawa kurników miała charakter polityczny i była pretekstem do pozbawienia go władzy, że „postawiono na dezorientację mieszkańców, potęgowanie strachu przed czymś, czego nie ma”. Krzysztof Szala w artykule podkreśla też, że sprawa sądowa dotycząca naruszania dóbr osobistych, którą wytoczył grupie referendalnej w trakcie trwania akcji „Stop fermom drobiu”, została rozstrzygnięta na jego korzyść, a inicjatorzy referendum w sądzie przyznali, że rozpowszechniali nieprawdziwe informacje. „Otwórzmy oczy, analizujmy fakty i bądźmy ostrożni” – czytamy w podsumowaniu artykułu.

Nowa-stara rada

Obecnie obowiązki rady gminy Dobrcz pełni powołany przez premier Beatę Szydło komisarz, który 11 lipca zatwierdził przygotowaną wcześniej przez radę gminy uchwałę dotyczącą planów przestrzennych w Kotomierzu, gdzie miała powstać jedna z przemysłowych ferm. – Rada wykonała bardzo dużą pracę związaną z zablokowaniem kurników – mówi wójt gminy Dobrcz. – Podjęła uchwałę o przystąpieniu do opracowania planów przestrzennych, plany zostały opracowane, ale nie było dane tej uchwały zatwierdzić, ponieważ rada została odwołana. Zrobił to komisarz pełniący obowiązki rady i zostało to jemu przypisane, a nie radzie. A jest nieprawdą, że komisarz przyszedł i od razu to zrobił. Ta praca była prowadzona wcześniej, wójt z pracownikami oraz z urbanistą najwięcej pracy włożyli w to, żeby to w miarę szybko zrobić. My też jesteśmy przeciwni wielkoprzemysłowym fermom drobiu w naszej gminie – podkreśla Krzysztof Szala.

Z tym, że poprzednia rada gminy dobrze sprawowała urząd, nie zgadzają się mieszkańcy, którzy na drodze referendum odwołali radnych. – Ta rada nic nie zrobiła przez ostatni okres. Robili to, co wójt chciał – oni tylko podnosili ręce i koniec – mówi Waldemar Łazarski.

Wybory do nowej rady gminy odbędą się w najbliższą niedzielę, 23 lipca. Powstało osiem komitetów wyborczych, a wyborach startują także radni, którzy zostali odwołani w kwietniowym referendum. Wójt tłumaczy to chęcią dokończenia przez nich kadencji i wykonaniem założonych wcześniej przez gminę celów. – Tak naprawdę nie da się zatrzymać tego rozpędzonego walca. Jeżeli są zaplanowane inwestycje, modernizacje, prace, to tego się nie da zatrzymać. Wszystko, co jest zaplanowane, będzie musiało być zrobione – stwierdza wójt.

Mieszkańcy Dobrcza zastanawiają się, w jak dużej części skład nowej rady będzie się pokrywał ze starą. – Kandydatami do rady gminy są w większości te same osoby, które były w poprzednim składzie. Pojawia się pytanie, czy ludzie udzielą im mandatu czy nie. Dowiemy się tego w niedzielę. Jeżeli zostanie wybrana rada, która będzie chciała coś zrobić, zaangażować ludzi dla wspólnego dobra, to jest szansa, że będzie dobrze – podkreśla Waldemar Łazarski.

Inwestor próbuje w innych gminach

Dobrczanie są zadowoleni z zablokowania możliwości budowy kurników, jednak wciąż czekają na uprawomocnienie się uchwał, dzięki którym będą mieć pewność, że przemysłowe fermy drobiu nie powstaną w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Jak podkreśla wójt, wszystkie plany zagospodarowania przestrzennego w miejscach, w których miały powstać kurniki, są przemyślane w taki sposób, aby nie można ich było w łatwy i szybki sposób zmienić.

Mimo to mieszkańcy obawiają się kolejnych ruchów inwestora. – Jeżeli będą prawomocne decyzje, będziemy spokojniejsi, aczkolwiek nie zamyka to tematu ferm w naszej gminie. Dochodzą do nas informacje, że inwestor nadal poszukuje ziemi do tego typu celów. Wiemy, że w Pruszczu Gdańskim coś się dzieje. Być może inwestor, widząc u nas duży opór, poszedł w innym kierunku. My się cieszymy, że na razie, nie może on do starostwa wystąpić o pozwolenie na budowę. To jest dla nas bardzo ważna decyzja – podsumowuje Waldemar Łazarski.

Magdalena Liczkowska

Magdalena Liczkowska Autor

Redaktor/PR