Na razie ferm w Dobrczu nie będzie
Przemysłowe fermy drobiu wpływają na znaczne pogorszenie jakości życia osób mieszkających w ich sąsiedztwie/ fot. wikipedia/jlastras
Referendum, które przeprowadzono w kwietniu w Dobrczu, zakończyło się połowicznym sukcesem dla mieszkańców chcących zmiany władz. W wyniku głosowania udało się odwołać radę gminy, wójt Krzysztof Szala pozostał jednak na stanowisku. Mimo to fermy przemysłowe, będące głównym powodem przeprowadzenia referendum, na terenie gminy na razie nie powstaną.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
O sytuacji w gminie Dobrcz pisaliśmy w lutym. Wówczas sprawa rozgrzewała lokalną społeczność do czerwoności. Mieszkańcy mieli dość rządów wójta Krzysztofa Szali, który według nich sprzyjał inwestorowi chcącemu pobudować na terenie gminy trzy duże fermy drobiu – w Kotomierzu, Dobrczu/Paulinach i Trzeciewcu. Mimo że wójt twierdził, iż jest przeciwny budowie ferm, mieszkańcy nie wierzyli w jego zapewnienia i postanowili przeprowadzić referendum, aby odwołać zarówno wójta, jak i radę gminy.
Radę odwołano, ale do odwołania wójta frekwencja okazała się niewystarczająca – aby referendum było wiążące, zabrakło 146 głosów. Co od tego czasu zmieniło się w Dobrczu? Mieszkańcy z grupy referendalnej, mimo niesatysfakcjonującego dla nich wyniku głosowania nie ustawali w działaniach zmierzających do zablokowania budowy ferm w ich gminie i nadal patrzyli władzy na ręce. Teraz mogą odetchnąć z ulgą – 11 lipca wójt Krzysztof Szala wydał decyzję uchylającą warunki zabudowy dla inwestycji w Kotomierzu i w Trzeciewcu. Jednocześnie uchwalono plan zagospodarowania miejscowego dla miejscowości Pauliny – w miejscu, w którym inwestor chciał budować fermę, będzie w przyszłości las.
– Gdy poszły skargi do Samorządowego Kolegium Odwoławczego na opieszałość gminy i wójta, wójt szybko zareagował i wypowiedział warunki zabudowy inwestorowi – mówi Waldemar Łazarski, mieszkaniec Dobrcza zaangażowany w walkę przeciw fermom. – Czy to zamyka drogę do budowy ferm? Na tę chwilę – tak i nie. Inwestor ma prawo w ciągu dwóch tygodni odwołać się od tej decyzji. Jeżeli SKO odrzuci skargę inwestora, pójdzie z tym do sądu administracyjnego. I sprawa może trwać około dwóch lat. To, co wójt teraz robi, to są po prostu działania typowe przed wyborami. Jednak są to decyzje, które zmierzają w dobrym kierunku. Na to czekaliśmy od grudnia zeszłego roku – dodaje mieszkaniec Dobrcza.
Kto manipuluje dobrczanami?
Zarówno przed referendum, jak i krótko po nim, mimo zapewnień wójta, że – tak jak mieszkańcy – nie chce on przemysłowych ferm na terenie gminy, dobrczanie wciąż mieli wątpliwości, czy budowa kurników zostanie całkowicie zablokowana.
Krzysztof Szala podkreśla, że oskarżenia, mówiące jakoby sam sprzyjał inwestorowi, są bezpodstawne i dla niego krzywdzące. – To jest kłamstwo. Grupa osób, która się bardzo zaangażowała przeciwko fermom, liczy nie więcej niż 15 osób, ale wytwarzają klimat strachu i wszystkim mówią, że obojętnie co wójt mówi, to i tak kurniki postawi. Dziwę się, bo są to ludzie wykształceni, powinni analizować pewne dane, powinni sięgać po informacje w źródłach. W lokalnej prasie, po przeanalizowaniu całego materiału publikowanego przez grupę referendalną od listopada do maja, wydałem artykuł „Stop manipulacji mieszkańcami gminy Dobrcz”. Opublikowałem te artykuły, bo moim obowiązkiem jest informowanie mieszkańców o tym, co się dzieje i jak są okłamywani. Nie będę obojętny na kłamstwa i utrzymywanie atmosfery strachu – tłumaczy Krzysztof Szala.
Wójt przyznaje, że za publikację artykułów zapłacił z gminnej kasy. W opublikowanym tekście możemy przeczytać m.in. o tym, że sprawa kurników miała charakter polityczny i była pretekstem do pozbawienia go władzy, że „postawiono na dezorientację mieszkańców, potęgowanie strachu przed czymś, czego nie ma”. Krzysztof Szala w artykule podkreśla też, że sprawa sądowa dotycząca naruszania dóbr osobistych, którą wytoczył grupie referendalnej w trakcie trwania akcji „Stop fermom drobiu”, została rozstrzygnięta na jego korzyść, a inicjatorzy referendum w sądzie przyznali, że rozpowszechniali nieprawdziwe informacje. „Otwórzmy oczy, analizujmy fakty i bądźmy ostrożni” – czytamy w podsumowaniu artykułu.
Nowa-stara rada
Obecnie obowiązki rady gminy Dobrcz pełni powołany przez premier Beatę Szydło komisarz, który 11 lipca zatwierdził przygotowaną wcześniej przez radę gminy uchwałę dotyczącą planów przestrzennych w Kotomierzu, gdzie miała powstać jedna z przemysłowych ferm. – Rada wykonała bardzo dużą pracę związaną z zablokowaniem kurników – mówi wójt gminy Dobrcz. – Podjęła uchwałę o przystąpieniu do opracowania planów przestrzennych, plany zostały opracowane, ale nie było dane tej uchwały zatwierdzić, ponieważ rada została odwołana. Zrobił to komisarz pełniący obowiązki rady i zostało to jemu przypisane, a nie radzie. A jest nieprawdą, że komisarz przyszedł i od razu to zrobił. Ta praca była prowadzona wcześniej, wójt z pracownikami oraz z urbanistą najwięcej pracy włożyli w to, żeby to w miarę szybko zrobić. My też jesteśmy przeciwni wielkoprzemysłowym fermom drobiu w naszej gminie – podkreśla Krzysztof Szala.
Z tym, że poprzednia rada gminy dobrze sprawowała urząd, nie zgadzają się mieszkańcy, którzy na drodze referendum odwołali radnych. – Ta rada nic nie zrobiła przez ostatni okres. Robili to, co wójt chciał – oni tylko podnosili ręce i koniec – mówi Waldemar Łazarski.
Wybory do nowej rady gminy odbędą się w najbliższą niedzielę, 23 lipca. Powstało osiem komitetów wyborczych, a wyborach startują także radni, którzy zostali odwołani w kwietniowym referendum. Wójt tłumaczy to chęcią dokończenia przez nich kadencji i wykonaniem założonych wcześniej przez gminę celów. – Tak naprawdę nie da się zatrzymać tego rozpędzonego walca. Jeżeli są zaplanowane inwestycje, modernizacje, prace, to tego się nie da zatrzymać. Wszystko, co jest zaplanowane, będzie musiało być zrobione – stwierdza wójt.
Mieszkańcy Dobrcza zastanawiają się, w jak dużej części skład nowej rady będzie się pokrywał ze starą. – Kandydatami do rady gminy są w większości te same osoby, które były w poprzednim składzie. Pojawia się pytanie, czy ludzie udzielą im mandatu czy nie. Dowiemy się tego w niedzielę. Jeżeli zostanie wybrana rada, która będzie chciała coś zrobić, zaangażować ludzi dla wspólnego dobra, to jest szansa, że będzie dobrze – podkreśla Waldemar Łazarski.
Inwestor próbuje w innych gminach
Dobrczanie są zadowoleni z zablokowania możliwości budowy kurników, jednak wciąż czekają na uprawomocnienie się uchwał, dzięki którym będą mieć pewność, że przemysłowe fermy drobiu nie powstaną w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Jak podkreśla wójt, wszystkie plany zagospodarowania przestrzennego w miejscach, w których miały powstać kurniki, są przemyślane w taki sposób, aby nie można ich było w łatwy i szybki sposób zmienić.
Mimo to mieszkańcy obawiają się kolejnych ruchów inwestora. – Jeżeli będą prawomocne decyzje, będziemy spokojniejsi, aczkolwiek nie zamyka to tematu ferm w naszej gminie. Dochodzą do nas informacje, że inwestor nadal poszukuje ziemi do tego typu celów. Wiemy, że w Pruszczu Gdańskim coś się dzieje. Być może inwestor, widząc u nas duży opór, poszedł w innym kierunku. My się cieszymy, że na razie, nie może on do starostwa wystąpić o pozwolenie na budowę. To jest dla nas bardzo ważna decyzja – podsumowuje Waldemar Łazarski.