Na śmiecących nie ma sposobu
Plaża w Pieckach nie ma żadnego oficjalnego statusu, mimo to jest chętnie odwiedzana przez bydgoszczan/ fot. Wikipedia
Dzika plaża w Pieckach nad jeziorem Jezuickim należy do jednego z popularniejszych miejsc wypoczynku bydgoszczan w sezonie letnim. Nikomu nie przeszkadzają tam brak ratowników, punktów gastronomicznych ani tony śmieci.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Problem z usuwaniem śmieci dla właściciela tego terenu – Nadleśnictwa Bydgoszcz – wydaje się od lat nie do przeskoczenia. Na śmieciarzy bowiem nie ma sposobu. – Gdyby ludzie wrzucali butelki czy to, co zostaje po grillowaniu do koszy lub chociaż składowali w jednym miejscu, łatwiej byłoby sprzątać, ale większość pozostawia po prostu wszystkie śmieci na miejscu. Po każdym weekendzie to są tony odpadów – mówi nadleśniczy Jacek Krzyżanowski.
Przyznaje, że momentami jest bezradny, chociaż nie poddaje się. – Rocznie nadleśnictwo wydaje około 100 tysięcy złotych na sprzątanie lasów, z czego spora część tej kwoty przeznaczona jest właśnie na Piecki – dodaje Jacek Krzyżanowski.
Plaża w Pieckach na terenie gminy Nowa Wieś Wielka oficjalnie nie ma żadnego statusu, sanepid nie sprawdza też czystości wody w jeziorze Jezuickim, ludzie korzystają z niego na własną odpowiedzialność. Spragnieni słońca i wody plażowicze swoje samochody często stawiają praktycznie tuż przy wodzie.
Czy jest jakiś sposób na rozwiązanie problemu ze śmieciami? – Podpisaliśmy umowę na sprzątanie tej plaży. To sprawdzony dzierżawca, już w ubiegłym roku nawiązaliśmy współpracę i jesteśmy z niej zadowoleni. Śmieci są wywożone po każdym weekendzie. Na pewno jest czyściej, chociaż całego problemu się nie rozwiąże, jeżeli ludzie nie będą po sobie sprzątać – dodaje nadleśniczy.
Nadleśnictwo chce też, na tyle na ile je będzie stać, zagospodarować teren przy dzikiej plaży. – Zacznę od wyznaczenia miejsc postojowych. Na początek będzie siedem takich miejsc, gdzie będzie można zostawić samochód, potem zobaczymy. Nie wiem, czy uda się to zrobić jeszcze w tym sezonie, może zabierzemy się za to dopiero we wrześniu. W weekendy cały teren przy plaży i w lesie zastawiony jest samochodami. Kiedy trzy lata temu w jeziorze ktoś się utopił, to policja w ogóle nie mogła dojechać – tłumaczy Jacek Krzyżanowski.
Na to, że przy plaży w Pieckach pojawią się parkingi z prawdziwego zdarzenia, raczej nie ma co liczyć, chociaż były takie plany. Problemem są oczywiście pieniądze. – Wybudowanie parkingu z utwardzoną nawierzchnią, wiatami to koszt około 50 tysięcy złotych. Na taki wydatek nas, niestety, nie stać – mówi nadleśniczy.
Jacek Krzyżanowski przyznaje, że z problemami dotyczącymi plaży w Pieckach został praktycznie sam. Nie ukrywa, że przydałoby się wsparcie ze strony powiatu i gminy. Są organizowane akcje sprzątania lasu, na przykład przez Rowerową Brzozę, szkoły. – Jesteśmy, oczywiście, bardzo wdzięczni, ale potrzeba mobilizacji wszystkich sił. Robię, co mogę, ale sam sobie nie poradzę – dodaje.