Nie stracić ani kropli wody z Wisły
– Uregulowanie Wisły tylko w naszym województwie przyczyniłoby się do powstania 20 tysięcy nowych miejsc pracy – przekonywał prof. Zygmunt Babiński z UKW (trzeci od prawej) /fot. A. Kopeć
„Pierwsza łopata” wbita zostanie w 2019 r. w grunt w Siarzewie pod Ciechocinkiem, gdzie powstanie nowy stopień wodny na Wiśle. Inwestycja ma poprawić żeglowność rzeki. Jest bardzo ważna także dla Bydgoszczy.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Deklarację o rozpoczęciu inwestycji najpóźniej do 2019 r. złożył Jerzy Materna, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, który 23 czerwca wziął udział w posiedzeniu Kujawsko-Pomorskiej Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Bydgoszczy, poświęconym rozwojowi dróg wodnych.
Dziewięć stopni wodnych
– Przywrócenie żeglowności na Wiśle jest bardzo ważne z punktu widzenia gospodarki, ale także ze względu na bezpieczeństwo państwa. Chodzi tu zarówno o zabezpieczenie się przed skutkami powodzi, jak i zapewnienie wody mieszkańcom, a także dla przemysłu czy leśnictwa. Dlatego konieczne będzie wybudowanie zbiorników retencyjnych. Przygotowywane obecnie przez port w Gdańsku studium wykonalności dla całej rzeki pozwoli nam określić między innymi to, ile tych zbiorników będzie potrzebnych – tłumaczył Jerzy Materna.
W sumie na Wiśle ma powstać dziewięć stopni wodnych. Do budowy pierwszego w Siarzewie przymierza się spółka Energa. Jak poinformował wiceminister, partnerstwem w kaskadyzacji rzeki zainteresowane są także firmy chińskie. Z budową w tym miejscy będzie się także wiązało wzniesienie elektrowni, a to oznacza pozyskiwanie „zielonej” energii.
Wielkie znaczenie ma ochrona przeciwpowodziowa. – Wyliczyliśmy, że między 1997 rokiem a 2010 straty wskutek powodzi wyniosły 42 mld zł, średnio rocznie wynosi to 3,4 mld zł. A jeden stopień na Wiśle z elektrownią kosztuje 3,5 mld – tłumaczył Materna.
Jak przyznał, rządowi zależy na regulacji wszystkich dróg śródlądowych w Polsce. Szybciej i łatwiej będzie przywrócić żeglowność na Odrze, gdzie wystarczy podnieść poziom wody o pół metra. W przypadku Wisły perspektywa jest dużo odleglejsza – na razie plany sięgają roku 2030.
W naszym regionie, jak stwierdził Stanisław Wroński, pełnomocnik marszałka województwa ds. dróg wodnych, kumulują się wszystkie problemy związane z brakiem regulacji Wisły.
– W Gdańsku budujemy port centralny. Dyrektywa unijna mówi, że każdy port musi mieć drogę rzeczną, dlatego regulacja Wisły ma wielkie znaczenie. Z wszystkich analiz wynika jednoznacznie, że transport samochodowy ani kolejowy nie podoła przewożeniu towarów. Musi być trzecia droga – wodna – dodał Materna.
To, że po Wiśle można pływać, udowodnił rejs kontenerowca z Gdańska do Warszawy, zorganizowany w ramach unijnego projektu EMMA przez województwo kujawsko-pomorskie i miasto Bydgoszcz. – Planowaliśmy zakończenie rejsu w Bydgoszczy, ale udało nam się dopłynąć do Warszawy. Rejs trwał 9 dni i wzbudził ogromne zainteresowanie we wszystkich miastach, w których barka się zatrzymywała – opowiadał Stanisław Wroński.
Na skrzyżowaniu wodnych dróg
Ważne znaczenie dla rozwoju dróg wodnych ma Bydgoszcz. Krzyżują się tu bowiem dwie międzynarodowe drogi wodne: E40 (Wisła w kierunku Białorusi) oraz E70, która łączy Wisłę z Odrą przez Kanał Bydgoski i Noteć. Stąd koncepcja budowy portu multimodalnego w naszym mieście. Stanowiłby on bazę przeładunkową dla transportu samochodowego, kolejowego, lotniczego, a docelowo także wodnego.
Jak zapewnił Jerzy Materna, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa wspiera działania zmierzające do lepszego skomunikowania portów trójmiejskich z Bydgoszczą drogą kolejową.
Nie zapadła jeszcze decyzja, gdzie ostatecznie powstanie port multimodalny. Druga lokalizacja, o której się mówi, to Solec Kujawski.
– Rejon Bydgoszcz–Solec Kujawski to optymalna lokalizacja dla portu multimodalnego, leży w odległości około 200 kilometrów od portu w Gdańsku. Szacowana wielkość przeładunków to 5–7 milionów ton. Obecnie trwa opracowywanie studium lokalizacyjnego dla tej platformy. Jest jeszcze wiele pytań, gdzie ta platforma ma się znajdować, czy w granicach samej Bydgoszczy, czy w okolicach miasta. Myślę, że studium odpowie na to pytanie – stwierdził Sławomir Kopyść, członek zarządu województwa kujawsko-pomorskiego.
Stan naszych wód jest opłakany
Problem uregulowania Wisły ciągnie się od lat 50. minionego wieku. Jak go rozwiązać? Jakie płynęłyby z tego korzyści? O tym, między innymi, mówił podczas posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego prof. Zygmunt Babiński z Katedry Rewitalizacji Dróg Wodnych UKW w Bydgoszczy.
– Decyzję o kaskadyzacji dolnej Wisły podjęto już w latach 50. Przy progach wodnych miały być wybudowane zbiorniki magazynowania wody. Tak miało być, a co my dzisiaj robimy? Nic! Jeżeli nadal nic nie zrobimy, to Kujawy będą w opłakanym stanie. Ziemia jest przesuszona, opady nam nie pomogą. Musimy wodę zmagazynować. Pamiętamy 2015 rok, kiedy w wyniku suszy ryby pływały do góry brzuchami. Byłaby woda dla rolnictwa, przemysłu i dla ludzi, chociaż z tym sobie na razie radzimy. Przede wszystkim jednak byłaby energia – mówił prof. Babiński.
Uregulowanie dolnej Wisły to także rozwój turystyki, o czym świadczą przykłady takich państw jak Niemcy, Holandia czy Francja. Kolejną, niezwykle ważną, sprawą, jest ochrona przeciwpowodziowa. – Czy Polskę stać na to, aby ponosić takie straty z powodu powodzi? – pytał prof. Babiński. – Ujarzmijmy rzekę do celów gospodarczych i społecznych – apelował.
Uregulowanie rzeki tylko w naszym województwie, jak wyliczył, przyczyniłoby się do powstania 20 tysięcy nowych miejsc pracy.
Obecnie, jak podkreślił, stan naszych wód jest opłakany.
Ekolodzy kontra kaskadyzacja
– Oczywiście, budowa stopni wodnych ma w pierwszym okresie negatywny wpływ na środowisko. Ale to środowisko się jednak dostosowuje – tłumaczył prof. Zygmunt Babiński.
Przeciwko kaskadyzacji Wisły protestują ekolodzy. W ich ocenie budowa stopni wodnych spowoduje wyginięcie wielu gatunków zwierząt i roślin na obszarze objętym programem Natura 2000, dla których rzeka jest naturalnym środowiskiem.
– Jedynym czynnikiem, który rzeczywiście wpływa na środowisko, jest fakt, że w przypadku budowy stopni wodnych część terenu zostaje na stałe zalana wodą. Zamieniamy środowisko lądowe na wodne. Ale czy to na pewno jest negatywny czynnik? Także jestem ekologiem i walczę o środowisko. Ale, pamiętajmy o jednym, jest rzecz nadrzędna. Jeżeli nie przeprowadzimy kaskadyzacji i pozostawimy tylko zbiornik we Włocławku, to poniżej tego progu doprowadzimy do kompletnej degradacji środowiska – tłumaczył prof. Babiński.
Jak stwierdził, jeżeli nic nie zrobimy w sprawie uregulowania Wisły, to w 2100 roku proces erozji sięgnie aż do Bałtyku.
– Czy pójść na układy z ekologami? W tym przypadku musimy się liczyć z tym, że rzeka będzie zupełnie bezużyteczna – dodał prof. Zygmunt Babiński.