Po roku ciszy wraca temat Uniwersytetu Medycznego
Wydział Farmacji Collegium Medicum / fot Wikipedia
Szanse na powołanie w Bydgoszczy Uniwersytetu Medycznego są równe zeru. Przeciwni temu są bowiem ministrowie zdrowia oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Projekt ustawy o powołaniu uczelni ponad roku temu utknął w sejmowych komisjach. Posłowie mają się nad nim pochylić w lipcu.
Inne z kategorii
Październik w Pałacu Młodzieży zapowiada się na bogato [ZAPROSZENIE]
Nowa wystawa w Galerii Wieży Ciśnień. Już można ją podziwiać
Łatwo, szybko i bezproblemowo. Tak wedle inicjatora, Zbigniewa Pawłowicza, miało wyglądać powołanie Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. – Do tego nie jest nawet potrzebna zgoda senatu UMK. Stosowną decyzję podejmuje parlament, a ustawę podpisuje prezydent – przekonywał w 2015 roku ówczesny lider listy PO w wyborach do Sejmu. Zbigniew Pawłowicz jeszcze w trakcie kampanii wyborczej powołał do życia komitet obywatelski, który zebrał aż 160 tysięcy podpisów pod projektem ustawy w sprawie utworzenia UM w Bydgoszczy.
Efekt? Obywatelski projekt ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Medycznego im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy wpłynął do Sejmu 7 stycznia ubiegłego roku. 13 kwietnia 2016 roku odbyło się pierwsze czytanie projektu na posiedzeniu Sejmu. Decyzją 424 posłów skierowano go do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Zdrowia. Od ponad roku sprawa nie posunęła się do przodu choćby o pół kroku.
Debata w lipcu
Poseł Paweł Skutecki zaapelował w środę (21.06) do przewodniczących obu komisji, aby wprowadzili bydgoski projekt pod obrady. - Jesteśmy w stanie zawieszenia, który nikomu nie służy. Bydgoszczanie zasługują na to, aby Sejm zajął w końcu stanowisko w tej sprawie. Z szacunku do 160 tysięcy ludzi, ta sprawa powinna zostać wyjęta z „zamrażarki”, nawet jeśli projekt miałby zostać odrzucony – komentuje poseł Kukiz’15.
- Nie mam żadnej zamrażarki – bronił się Rafał Grupiński przewodniczący Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. - Wiem że pojawiły się kolejne postulaty, więc rządząca większość musi zdecydować czy Toruń czy Bydgoszcz. Jestem gotów jeszcze w lipcu wrócić do tej sprawy, jeśli będzie porozumienie między tymi miastami – zadeklarował poseł PO.
Przewodniczący Komisji Zdrowia Bartosz Arłukowicz zadeklarował, że komisja zajmie się bydgoskim projektem, na posiedzeniu w drugiej połowie lipca. - Chcemy mieć szansę na to, aby wpierw sprawa była omówiona na posiedzeniach klubów, bo projekt wywoła duża dyskusję. Najpierw ustalimy zachowanie polityczne w tej sprawie – tłumaczył. - Nie przetrzymuje żadnych ustaw. Niczego nie blokuje – zarzekał się Arłukowicz.
Ministrowie zgodni i przeciwni
Wicepremier Jarosław Gowin, minister nauki i szkolnictwa wyższego, pytany przez „Tygodnik” o szansę powodzenia bydgoskiej inicjatywy mówi stanowczo: – Moje stanowisko w tej sprawie jest niezmienne, podobnie jak ministra zdrowia. Uważamy, że tworzenie osobnego uniwersytetu w oparciu o filię UMK w Bydgoszczy jest niezasadne. Po pierwsze, osłabiałoby potencjał bardzo dobrze rozwijającego się Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Po drugie, uczelnia, która powstałaby w Bydgoszczy, byłaby zdecydowanie najgorszą uczelnią medyczną w Polsce, a przecież szczególnie w sprawach zdrowia musimy dbać o jak najwyższą jakość kształcenia – stwierdził.
Wicepremierowi wtóruje ministerstwo zdrowia, na którego czele stoi Konstanty Radziwiłł. – Premier Gowin wykluczył oddzielenie medycyny od UMK. Ponadto zdecydowanie przeciwny tym planom jest rektor i senat UMK, a ich zgoda jest potrzebna do ewentualnego wszczęcia procedury. Z punktu widzenia ministra zdrowia ważne jest, aby zaplecze medycyny w postaci przede wszystkim szpitala im. Biziela, działało dobrze. Stąd wsparcie, jakiego udzielamy tej jednostce – informuje naszą redakcję Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia.
To żadne zaskoczenie. Poprzedni rząd także był przeciwny pomysłowi, który lansował poseł Zbigniew Pawłowicz. – Tworząc osobny uniwersytet, wywołalibyśmy duże zamieszanie i zamęt. Dla nas priorytetem jest konsolidacja uczelni. Chcemy tworzyć duże, współpracujące ze sobą jednostki – komentowała w 2015 roku pomysł klubowego kolegi Lena Kolarska-Bobińska, ówczesna minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Posłowie nie wierzą w sukces
Poseł Tomasz Latos nie ma złudzeń co do powodzenia projektu.– Nawet jeśli Sejm przyjąłby ustawę o powołaniu uniwersytetu, w co wątpię, to podważyłby ją Trybunał Konstytucyjny. W takim trybie nie powołamy uczelni medycznej w Bydgoszczy – twierdzi poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jak niepowodzenie swojego projektu tłumacz poseł Zbigniew Pawłowicz? – Nie ma woli politycznej, a także woli środowiska uniwersyteckiego, aby Uniwersytet Medyczny powołać. Od czasu zebrania przez komitet 160 tysięcy podpisów nic nie posunęło do przodu. Gdyby bydgoskie uczelnie publiczne utworzyły związek uniwersytecki, wtedy mielibyśmy solidny argument za tym, aby w mieście powstał także Uniwersytet Medyczny – przekonuje poseł Platformy. - Jeśli teraz projekt zostanie skierowany do drugiego czytania, może w sejmie po prostu przepaść i cała sprawa się zakończy fiaskiem – nie ukrywa Zbigniew Pawłowicz.