„Totalne szambo” na ulicy Glinki. Przedsiębiorcy wściekli
Od lewej: poseł Paweł Skutecki i Robert Szatkowski z przedsiębiorcami: Markiem Zalewskim i Markiem Wiśniewskim
- Dwie firmy już zostały zamknięte, a reszta ledwo przędzie – mówią przedsiębiorcy z ulicy Glinki, na której trwa generalny remont. - To prezydent doprowadza ich do bankructwa – twierdzi poseł Paweł Skutecki z Kukiz’15.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Ulica Glinki na odcinku od Jana Pawła II do Magnuszewskiej jest od ponad trzech miesięcy nieprzejezdna. Droga jest bowiem w trakcie generalnego remontu. Przedsiębiorcy, którzy prowadzą tutaj swoje biznesy ledwo wiążą koniec z końcem. Wszystko z powodu utrudnionego odjazdu do ich posesji. Niektórzy zostali odcięci od świata.
- Splajtowałem i nie mam z czego żyć. Musiałem zwolnić dwóch pracowników i zamknąć warsztat. Tragedia, no po prostu totalne szambo – mówi poirytowany Marek Zalewski, który od ponad 20 lat prowadzi warsztat samochodowy. Do jego firmy nie ma dojazdu. Jego brama od podwórka otwiera się wprost na rozkopaną ulicę. - Jak przez telefon tłumaczę jak dojechać na Glinki, ludzie się rozłączają. Nikt do mnie już nie przychodzi. Jak tak dalej pójdzie to wezmę te barierki, które nastawiali na ulicy i sprzedam je na złom, aby wykarmić rodzinę. Jak mam żyć? – pyta zrozpaczony mężczyzna.
Sąsiedzi mechanika są w podobnej sytuacji. - Sytuacja jest fatalna. Klienci do nas nie dojeżdżają. Jak słyszą Glinki, to mówią, że nie będą tu przyjeżdżać. Ratuje nas to, że prowadzimy serwis poza firmą. Nasze obroty spadły o połowę. Na szczęście nikogo nie zwolniłem, bo jestem tylko ja i wspólnik. Sami dokładamy do interesu, aby przetrwać - mówi Marek Wiśniewski, który prowadzi sklepi i serwis kas fiskalnych. - Decyzja o remoncie ulicy była słuszna, ale od strony organizacyjnej wszystko jest fatalnie zorganizowane – dodaje przedsiębiorca.
- Ulica została zamknięta 23 maja, ale prace ruszyły dopiero 14 czerwca. Firma Kobylarnia, która prowadzi inwestycję nie miała nawet podpisanych umów z podwykonawcami i zakupionych materiałów – mówi oburzona Beata Pleszyńska, współwłaścicielka myjni samochodowej. - Dojazd do nas jest bardzo trudny, na własny koszt oznakowaliśmy drogę objazdową, ale i tak trzeba kluczyć, aby do nas trafić. To co się tutaj dzieje to zabijanie prywatnej inicjatywy. Na zamkniętym odcinku ulicy Glinki znajdują się 34 firmy z których dwie już zostały zamknięte, a reszta ledwo przędzie. Nie uciągniemy tak dłużej. Remont tego odcinka ma zakończyć się do końca września. Po tym co obserwuję, nie wierzę w to, że termin zostanie dotrzymany – dodaje. Liczba klientów spadła na myjni z ok. 80 – 100 dziennie do góra pięciu.
Prześladowani biznesmeni
Rozgoryczonych przedsiębiorców z ulicy Glinki na konferencję prasową zaprosili organizatorzy zbiórki podpisów pod referendum o odwołanie prezydenta Rafała Bruskiego. - W Bydgoszczy mamy ogromny problemem z podejściem urzędników do biznesu. To trwa od lat. Problemy miała IKEA, problemy wciąż ma Nitrochem, problemy mają drobni przedsiębiorcy z Glinek. Miasto nie zauważa biznesu. Prezydent i jego otoczenie zapomnieli skąd mają wypłaty. Biznes w Bydgoszczy czuje się niepotrzebny, prześladowany – mówił poseł Paweł Skutecki z Kukiz’15.
- Bydgoszcz ma prezydenta, ale nie ma gospodarza i to widać na ulicy Glinki. Prezydenta w dół ciągnie otoczenie i współpracownicy. Za ten bałagan odpowiada wiceprezydent, który nie ma czasu na spotkanie z mieszkańcami - mówi Robert Szatkowski, prezes Stowarzyszenia Bydgoski Wyszogród. Zwracał uwagę na to, że na terenie inwestycji nic się nie dzieje. - Kiedy przyjechaliśmy na konferencję nikt nie pracował. Teraz włączono sprzęt, kilka osób markuje prace. Ale od mieszkańców wiem, że prace są prowadzone w żółwim tempie – dodał.
Drogowcy nie chcą przesądzać, czy remont odcinka ul. Glinki zakończy się terminowo. - Dajmy wykonawcy pracować. Wykonawca zna oczekiwania mieszkańców i przedsiębiorców z ulicy Glinki. Ma także zgodę, aby prowadzić roboty na dwie zmiany. Nie ma więc żadnych przesłanek, aby przesunąć termin zakończenia tego zadania. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykonawca dotrzymał terminu 30 września – mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.