Bydgoskie organizacje wyraziły solidarność z Ewą Stankiewicz

fot. nadesłane
Cztery organizacje społeczne z Bydgoszczy: Klub Gazety Polskiej, Stowarzyszenie Idee Solidarności 1980-89, Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL "Przymierze" oraz Solidarni 2010 – region Bydgoszcz, wyraziły poparcie dla reżyserki filmów dokumentalnych, Ewy Stankiewicz.
Inne z kategorii
Podróż do Trójmiasta — cicho i komfortowo
Bydgoszcz w centrum cyberbezpieczeństwa Europy. Secure International Summit 2025 już wkrótce
We wspólnym oświadczeniu organizacje te podkreśliły swoją solidarność z dziennikarką, zwracając uwagę na trudne chwile, jakie przeżywa z powodu, jak stwierdzili, „szykan ze strony rządzącego reżimu”. Ich zdaniem sytuacja ta przypomina trudne doświadczenia Polski z czasów stanu wojennego, gdy represjonowano osoby mające inne zdanie niż oficjalna linia władz.
Organizacje zapewniły Ewę Stankiewicz o swojej gotowości do pomocy, podkreślając wagę walki o przywrócenie wolności słowa i swobód obywatelskich. „Libertas nostra element” – przypomniano hasło, pod którym działają, co oznacza „naszym żywiołem jest wolność”.
Pod deklaracją podpisali się przedstawiciele wszystkich organizacji, m.in. Krystian Frelichowski (Klub Gazety Polskiej), Barbara Wojciechowska (Stowarzyszenie Idee Solidarności 1980-89), Jan Raczycki (Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL Przymierze) oraz Maciej Różycki (Solidarni 2010).
W ostatnich dniach Ewa Stankiewicz, reżyserka i dziennikarka związana z TV Republika, doświadczyła działań ze strony Żandarmerii Wojskowej. 7 marca 2025 roku funkcjonariusze przeprowadzili przeszukanie w jej mieszkaniu oraz w komórce lokatorskiej, poszukując części wraku samolotu Tu-154M, który uległ katastrofie w Smoleńsku w 2010 roku.
Przeszukanie miało związek z działalnością męża Stankiewicz, Glenna Jørgensena, byłego członka podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. Według informacji przekazanych przez rzecznika Prokuratury Krajowej, śledztwo dotyczy zaginięcia 23 oryginalnych części samolotu Tu-154M, które w 2016 roku zostały wypożyczone przez podkomisję i nigdy nie zwrócone. Prokuratura domagała się ich zwrotu, co doprowadziło do wszczęcia śledztwa i przeszukania mieszkania Jørgensena.