Bydgoszcz 8 paź 2020 | Krzysztof Drozdowski
Moje miasto światłem podzielone

Ulica 11 listopada po parzystej stronie tonie w ciemnościach, po nieparzystej jest oświetlona latarniami/fot, Anna Kopeć

W Bydgoszczy istnieje około 32 tysięcy punktów świetlnych. Jednak duża część ulic tonie od wielu miesięcy w ciemnościach z powodu sporu między ratuszem a spółką Enea Oświetlenie. Teraz ma być już jaśniej. Strony się dogadały.

Niedzielny wieczór: z kościoła przy ul. Ugory wychodzą wierni. Z toreb i kieszeni wyjmują latarki lub telefony i udają się drogę do domu. Lampkami oświetlają sobie często dziurawe chodniki. Widok to dość kuriozalny, zważywszy, że mamy XXI wiek i jesteśmy w centrum ósmego co do wielkości miasta w Polsce.

– My już jesteśmy stare, boimy się chodzić same po ciemku. Do kościoła idziemy w trójkę z sąsiadkami. Jedna z nas ma latarkę i świeci na chodnik. I tak idziemy – opowiadają starsze mieszkanki Ugorów. – Normalnie, jak nie trzeba, to wieczorem już z domu się nie ruszamy. Zbyt się boimy – dodają.

– Czasami w dzień strach iść, a co dopiero po południu, jak jest tak ciemno. Wciągnie ktoś w bramę, pobije, okradnie. Nieszczęście gotowe – mówi inny z mieszkańców Szwederowa.

Padają pytania o to, kto odpowiada za taki stan rzeczy. Młodsi rozmówcy nie szczędzą też słów nienadających się do publikacji.

Walka kosztem mieszkańców

Od grudnia 2019 roku trwały negocjacje pomiędzy ratuszem, w imieniu którego działa Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, oraz firmą Enea Oświetlenie. Strony nie mogły dojść do porozumienia w kwestii ceny za użytkowanie i naprawę lamp oświetlających bydgoskie ulice. Coraz szybciej zapadający zmierzch sprawia, że sytuacja stała się problematyczna, a wręcz niebezpieczna dla pieszych poruszających się nieoświetlonymi ulicami. Również kierowcy boją się, że w każdej chwili mogą kogoś potrącić. Maksymalne ograniczanie prędkości, z jaką się poruszają, nie rozwiązuje problemu.

fot. Anna Kopeć

Prezydent Rafał Bruski tłumaczył swoją nieustępliwość w sporze działaniem w imieniu mieszkańców: gospodarz miasta nie może doprowadzić do sytuacji, że miasto płaci za niedziałające lampy oświetleniowe lub płaci za ich obsługę i konserwację kilka razy drożej niż wynosi opłata za lampy należące bezpośrednio do miasta.

Według propozycji prezydenta miasto miałoby zapłacić Enei za utrzymanie 75 proc punktów. Pozostałe zostałyby rozliczone w zależności od ustaleń zespołów, które miałyby określić ostateczny zakres utrzymania. Dodatkowo oświadczył, że po przeprowadzonej przez ZDMiKP inwentaryzacji lamp oświetleniowych istnieje rozbieżność o około 1000 lamp w stosunku do danych podanych przez usługodawcę.

Co na to bydgoszczanie?

16 września przed ratuszem na Starym Rynku pikietowało kilkanaście osób z zapalonymi świeczkami w ręku. Wśród nich był dawny poseł Kukiz'15 Paweł Skutecki, radny Bogdan Dzakanowski, radny Paweł Bokiej (PiS) oraz przewodniczący kilku rad osiedli, których problem nieoświetlonych ulic najbardziej dotyka.

– Konkretem jest to, że to miasto jest odpowiedzialne za to, by zapewnić oświetlenie na terenie gminy. Chcemy mieć oświetlone ulice, a jakim sposobem pan prezydent to zapewni, to już jest jego sprawa – powiedział Paweł Bokiej nawiązując do wyborczego hasła Rafała Bruskiego „Tylko konkrety”.

Spod ratusza protestujący ze świeczkami w dłoniach przeszli ulicami Mostową i Focha pod siedzibę firmy ENEA przy ul. Warmińskiego, gdzie protest był kontynuowany.

Samych uczestników było jednak niewielu. Organizatorzy liczyli na większe zainteresowanie mieszkańców. Ci jednak przesyłają swoje uwagi na skrzynkę naszej redakcji. Każdego dnia wpływają nowe skargi na nieoświetlone ulice, a redakcyjny telefon urywa się.

Stanowisko Enea Oświetlenie

Firma, odpowiadająca za prawie połowę bydgoskich punktów oświetleniowych, długo milczała. Było to tym dziwniejsze, że używając terminologii bokserskiej, prezydent miasta kolejnymi wypowiedziami spychał państwową spółkę do narożnika.

fot. Anna Kopeć

Dopiero rozpowszechniony w kampanii informacyjnej miasta zarzut oszustwa spowodował, że Enea Oświetlenie zabrała głos. 21 września otrzymaliśmy jej oświadczenie.

– Wypowiedzi prezydenta Bydgoszczy o tym, że w wyniku inwentaryzacji oświetlenia przeprowadzonej przez ZDMiKP w Bydgoszczy powstaje rozbieżność co do ilości opraw należących do Enei Oświetlenie o ok. 1000 sztuk, są manipulacją – tłumaczy firma. – 16.262 sztuki opraw to liczba, która była aktualna na dzień składania przez spółkę jesienią 2019 r. oferty zawarcia umowy na rok 2020. Na taką liczbę punktów świetlnych spółka złożyła deklarację podatkową i opłaciła podatek od budowli do kasy Miasta. Taka też liczba punktów świetlnych znalazła się w pierwszym postępowaniu ogłoszonym przez miasto pod koniec 2019 r. – czytamy w oświadczeniu. – Dzisiaj, po upływie blisko roku od tego momentu, liczba punktów świetlnych należących do Enei Oświetlenie jest mniejsza. Spowodowane to jest planami inwestycyjnymi miasta Bydgoszczy o budowaniu własnego oświetlenia drogowego i w związku z tym likwidacją części naszej infrastruktury.

Radni mieli dość

Problem braku należytego oświetlenia bydgoskich ulic dołączył do już wcześniejszych dwóch kryzysów: śmieciowego i kanalizacyjnego. Wszystkie trzy zagadnienia są fundamentalne dla sprawnego funkcjonowania miasta.

fot. Anna Kopeć

Radni Klubu Prawa i Sprawiedliwości wystąpili więc z wnioskiem o powołanie trzech komisji doraźnych, mających zbadać dedykowany sobie problem i do końca sierpnia przedłożyć wnioski. Szybko jednak okazało się, że komisje stały się przede wszystkim miejscem do stawiania zarzutów pod adresem prezydenta i ich odpierania przez radnych koalicji rządzącej. Z powyższych trzech problemów na chwilę obecną połowicznie jest rozwiązane zagadnienie udrożnienie kanalizacji wodociągowej. Jest to czynione przez miejskie Wodociągi i Kanalizację, dzięki wsparciu z budżetu unijnego. Udrożnianie będzie jednak trwało kilka lat. Problem zalewania ulic więc na razie będzie występował nadal.

Światełko w tunelu

Poseł PiS Piotr Król podjął się negocjacji pomiędzy prezydentem miasta a firmą Enea Oświetlenie. Do spotkania doszło w ratuszu 1 października.

– Przeprowadziłem rozmowy w Enei Oświetlenie z wiceprezesem ds. ekonomicznych i rozmawiałem z prezydentem Bruskim. W czwartek odbyło się spotkanie w ratuszu. Ze spotkania został spisany protokół i jeśli zostanie on podpisany przez obie strony, to myślę, że dojdzie do porozumienia. – tłumaczy poseł Piotr Król. – Enea ma się zgłosić do przetargu, które ogłosiło miasto. Zostanie powołany również mieszany zespół do spraw wyjaśnienia stanu faktycznego ilości lamp, którymi zarządza Enea Oświetlenie – dodaje poseł.

Jak do sprawy ustosunkowała się Enea?

– Złożyliśmy ofertę 25 września. W tej chwili trwa przesyłanie pytań i odpowiedzi pomiędzy naszą firmą i miastem. Mamy nadzieję, że to doprowadzi do jak najszybszego rozwiązania istniejącego problemu – informuje Dorota Darol-Matuszewska, rzecznik prasowy Enea Oświetlenie.

Szczęśliwy finał? Tak, ale za miesiąc!

W środę (7 października) firma Enea Oświetlenie poinformowała, że złożona przez spółkę oferta na usługę oświetleniową została przez ratusz przyjęta. Natychmiast przystąpiono do naprawy oświetlenie na bydgoskich ulicach. Każdego dnia mają być widoczne postępy. Całość prac naprawczych zakończy się w ciągu miesiąca.

 

Krzysztof Drozdowski

Krzysztof Drozdowski Autor

Publicysta, autor wielu książek historycznych.