11 listopada. Dzień, jak każdy inny? [HISTORIA]
fot. ze zbiorów autora
Co 11 listopada 1918 roku działo się w Bydgoszczy? Miasto było areną działań rewolucyjnych – dokonywanych przez niemieckich żołnierzy, zawiedzionych porażką na froncie I wojny światowej.
Inne z kategorii
Nowa Wilejka: Miejsce pamięci i duchowości na wschodnich obrzeżach Wilna
Właśnie tego dnia został podpisany kończący wojnę rozejm w Compiègne. Konflikt trwający od sierpnia 1914 roku stał się dla wielu Polaków czasem działania na rzecz przywrócenia polskiej państwowości. Jak to zrobić w trakcie wojny, jeśli nie walką zbrojną? W zaborze austriackim walkę tę podjęli Józef Piłsudski i jego legiony, jednak również na terenach zaboru pruskiego, w tym Bydgoszczy, Polacy zaczęli szukać możliwości zrzucenia jarzma, które musieli znosić od 1772 roku. Dopóki jednak nie było nadziei na samodzielny byt państwowy, trzeba było zadowalać się rozwiązaniami dającymi jak największą autonomię. Państwa zaborcze po kolei deklarowały prawo Polaków do własnego, choć zależnego, państwa.
Polska może być wolna, ale...
Co jednak zaskakujące, akt z 5 listopada 1916 r. o utworzeniu Królestwa Polskiego z terenów Niemiec i Austro-Węgier, wcale nie został przyjęty entuzjastycznie. Bydgoszcz nie zostałaby ujęta w granicach nowego królestwa. Słusznie podejrzewano również, że jest to w dużej mierze próba wyłudzenia od narodu polskiego „świeżego rekruta”, który uzupełniłby braki w szeregach po trwającym już dwa lata konflikcie europejskim. Jednocześnie Polacy coraz częściej ostentacyjnie używali języka polskiego w miejscach publicznych, na różne sposoby manifestowali swoją przynależność narodową. Dobrymi okazjami do tego były obchody rocznicy śmierci Henryka Sienkiewicza z 24 listopada 1916 r., 13 stycznia i 22 kwietnia 1917 r. i setna rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki, przypadająca 15 października 1917 roku.
Zarówno rozbudzenie narodowej świadomości, jak i sprzyjające wydarzenia na arenie międzynarodowej (upadek caratu, rewolucja październikowa i przystąpienie Stanów Zjednoczonych Ameryki do konfliktu) przyczyniły się do porzucenia przez polskich mieszkańców Bydgoszczy dotychczasowej lojalistycznej postawy na rzecz podjęcia walki o własny byt państwowy. Prezydent USA Thomas Woodrow Wilson, jeszcze przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny, w orędziu z 22 stycznia 1917 r. oświadczył, że „mężowie stanu wszędzie są zgodni, że powinna powstać zjednoczona, niepodległa i sama stanowiąca swe prawa Polska”. Nadzieje Polaków wzrosły jeszcze po 8 stycznia 1918 r. i ogłoszeniu przez prezydenta USA programu pokojowego, znanego jako „14 punktów Wilsona”. W punkcie 13. zawarto klauzulę dotyczącą Polski: „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa powinna być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”.
Bolszewicy mówią „tak” dla wolnej Polski
Również i druga strona konfliktu – Rosja – próbowała zaskarbić sobie przychylność polskiego narodu. Jednakże podobnie, jak w przypadku Niemiec i Austro-Węgier, były to deklaracje enigmatyczne, mówiące o częściowej zależności nowego tworu państwowego. Żadna z carskich obietnic nie posunęła się tak daleko, jak postulat bolszewików o „samostanowieniu narodów”, którym posługiwali się w celu uspokojenia wewnętrznej sytuacji w Rosji, podczas próby przejęcia władzy. Żadne z tych działań nie było jednak podyktowane troską o dobro narodu polskiego. Deklaracje należy postrzegać jako próbę pozyskania polskiego rekruta, potrzebnego na rozciągniętych frontach toczącej się wojny.
Najlepsza okazja do upomnienia się o własną państwowość nadarzyła się dopiero w 1918 roku, po przegranej wojnie przez Niemcy. Przegranej nie tyle w wyniku porażki militarnej, lecz mentalnej. Niemiecka elita wojskowa, ze względu na ogromną liczbę ofiar, nie widząc możliwości przełamania frontu zachodniego, zdecydowała o kapitulacji. Stąd w kręgach narodowych zaczęto rozpowszechniać legendę o ciosie w plecy (Dolschtosslegende). W dużej mierze ta legenda przyczyniła się później do politycznego zwycięstwa Adolfa Hitlera i wybuchu II wojny światowej. Zaskoczenie szeregowych żołnierzy – nieuważających się za pokonanych w boju – spowodowane nagłym zakończeniem wojny, jak i agitacje działaczy komunistycznych, sprawiły, że w Rzeszy nie można było mówić o powojennym uspokojeniu. Rozpoczęła się rewolucja. Władzę przejmowały Rady Robotników i Żołnierzy.
11 listopada 1918 roku.Zwykły dzień
Również niemieckiej Bydgoszczy nieominęło wrzenie rewolucyjne. W nocy z 10 na 11 listopada 1918 r. w mieście doszło do starcia grupki żołnierzy z patrolem Rady Żołnierskiej. Incydent zakończył się kilkoma ofiarami śmiertelnymi i kilkoma rannymi. Bunt rozgorzał najpierw w 14. Pułku Piechoty im. hrabiego von Schwerin, którego żołnierze powołali pierwszą Radę Żołnierską. Ich śladem podążyli żołnierze pozostałych jednostek stacjonujących w bydgoskim garnizonie. Dowódca garnizonu gen. Krause, na życie którego kilkakrotnie próbowano przeprowadzić zamach, wyjechał z miasta; podobnie zrobił komendant Policji Becker. Władzę przejęły organizujące się Rady Żołnierskie. W ich ślady poszli pracownicy fabryk, tworząc Rady Robotnicze, które ostatecznie połączono.
Rady przejmowały pełnię władzy na terenie swojej działal działalności. Mieszkańców miasta informowano o tym poprzez ogłoszenia uliczne oraz publikacje w „Dzienniku Bydgoskim”. W ramach Rady Robotniczo-Żołnierskiej utworzono Wydział Czynny, którym kierowali socjaliści Stoessel, Wende i Schulc. Komendantem miasta został mianowany kapitan Pretzell. Jednakże z powodu nadreprezentacji żołnierzy Rada została obalona. Doszło do spięć, zakończonych strzelaniną. 13 listopada po południu w kasynie robotniczym, jeszcze niedawno pełniącym funkcję kasyna dla oficerów 3 Pułku Dragonów Nowomarchijskich, odbyło się kolejne zebranie, podczas którego wybrano nową Radę. 19 listopada 1918 r. w Bydgoszczy rozporządzeniem Rady Robotników i Żołnierzy wprowadzono sądownictwo wojenne. Jego jurysdykcji mieli podlegać na równi obywatele cywilni, jak i żołnierze. Wymiarowi kary podlegali ci wszyscy, którzy dopuszczali się następujących wykroczeń: rabunków, mordów, wystąpień przeciwko władzy oraz osoby uprawiające handel pokątny. Odwołanie od wyroku, poza wyrokiem kary śmierci, nie przysługiwało, przy czym odwołać się od wyroku można było tylko do samej Rady.
11 listopada – dwa lata później
W 1920 roku dzień 11 listopada obchodzony był już dość hucznie. Powodów było do tego wiele. Nie tylko odzyskana dwa lata wcześniej niepodległość, ale także dopiero co zakończona zwycięstwem wojna polsko-bolszewicka, w wyniku której ukształtowały się polskie granice na wschodzie. Wydawać by się mogło, że od tej pory 11 listopada stał się najważniejszym
dniem w rocznicowym kalendarzu. Nic bardziej mylnego. O wiele chętniej obchodzono choćby 15 sierpnia (rocznicę Bitwy Warszawskiej), który stał się świętem polskiego żołnierza. Dopiero w 1937 roku 11 listopada został oficjalnie uznany za święto polskiej niepodległości. Nie na długo jednak. W latach II wojny światowej obchodzenie polskich świąt państwowych było oficjalnie zakazane. Starano się celebrować ten dzień w konspiracji. Po wojnie 11 listopada również zszedł na dalszy plan. Komunistyczne władze preferowały 22 lipca – jako początek nowej socjalistycznej państwowości. Dopiero od czasu transformacji ustrojowej w 1989 roku możemy świętować naszą niepodległość własne 11 listopada.