5 września 1939 r. - Niemcy wkraczają do Bydgoszczy [KARTKA Z KALENDARZA]
fot. archiwum Krzysztofa Drozdowskiego
5 września 1939 r. około godz. 10:00 do miasta wkroczyli pierwsi niemieccy żołnierze. Bydgoszczanie wrócili pamięcią 20 lat wstecz, gdzie po mieście maszerowali niemieccy żołnierze, a współistnienie z ludnością cywilną pomimo, że było trudne to jednak wiele różniło się od tego co miało się teraz wydarzyć.
Inne z kategorii
Nowa Wilejka: Miejsce pamięci i duchowości na wschodnich obrzeżach Wilna
5 września do miasta wkroczyli żołnierze należący do 50 Dywizji Piechoty. Ta skłądała się z trzech pułków - 121, 122 i 123. Dywizją dowodził gen. Konrad Sorsche. Jednostka dopiero co została sformowana, a jej historia wykuwała się w boju z 15 Dywizją Piechoty Wielkopolskiej na Przedmościu Bydgoskim. Warto dodać, że pochodząca z Bydgoszczy jednostka nie została pobita. Zwycięsko odpierała kolejne próby natarcia. Wycofać się musiała z powodu możliwośći okrążenia.
Samo miasto zostało opróżnione z jednostek wojskowych. Miasto pilnowali bydgoszczanie zorganizowani w Straż Obywatelską, która w momencie wkraczania wojsk niemieckich do miasta stawiła mu opór.
Tak wspomina to gen. von Bock:
Rychło rano 5 września Generał v. Gablenz przeprowadzał z dowódcą pułku (123) wywiady dla przygotowania wkroczenia do Bydgoszczy. Na podstawie tych wywiadów dowódca pułku wezwał do siebie dowódców batalionów i wydał rozkaz, że wkroczenie do miasta ma nastąpić w trzech kolumnach ustalonymi ulicami ( wg planu miasta). Ponieważ wszystkie mosty były wysadzone, pojazdy oraz konie nie mogły zrazu nadążyć; karabiny maszynowe niesiono. Trudniej było z działami ppanc., jednak i one zostały przeciągnięte przez bród utworzony w miejscu wysadzonego mostu wiedeńskiego. Komendanci batalionów otrzymali od dowódców pułków polecenie, aby wszelki opór łamali bezwzględnie, i tak w dalszym marszu domy, z których strzelano zostały spalone lub, jak w jednym wypadku, gdzie w domu wbudowana była pewnego rodzaju maszyna piekielna, rozsadzone granatami ręcznymi. O morderstwach na volksdeutschach, popełnionych przed kilku dniami przez Polaków mógł się pułk częściej przekonać, jakkolwiek z powodu skupienia uwagi na ubezpieczeniu marszu, nie można było na to poświęcić wiele czasu. Przemarsz pierwszego batalionu 123 pp. odbywał się przez plac Poznański w kierunku Szwederowa. Za tym batalionem posuwał się sztab pułku. Po przebiciu się pułku przez południową część miasta obsadził on jednym batalionem Szwederowo i ubezpieczał się zgodnie z rozkazem. Tuż poza miastem w kierunku południowym pozostałe bataliony stały w pogotowiu bojowym w płd. części miasta. W skutek strzelaniny spowodowanej przez grupę polskich wyrostków, padł oficer ordynansowy pólku ppor. rez. Hrabia Ernst von Schonbȕrg Glauchen z Weichselburga razem ze swym motocyklistą.
Adiutant pułku mjr von Steun, który usiłował wyjaśnić zaostrzoną sytuację został przez grupę odprowadzony i wzięty do niewoli. Dowódcy pułku udało się dzięki osobistej interwencji po dwóch godzinach oswobodzić z niewoli swego adiutanta. Po wystawieniu wewnętrznych i zewnętrznych wart pułk zajął kwaterę w jakiejś szkole dla dziewcząt
Już pierwszego dnia zastrzelono kilku mieszkańców miasta. Rozpoczął się ciemny okres pięcioletniej okupacji. najgorsze były pierwsze miesiące, gdy Niemcy byli w morderczym szale. Systemowo i z premedytacją eksterminowali kolejne grupy lokalnej inteligencji, duchowieństwa, kupiectwa. W nowych nazistowskich realiach miało nie być miejsca dla zamożnego i wykształconego Polaka. W niemieckich umysłach zrodziła się wizja powrotu do niewolnictwa, a każdy słowianin, który znalazł się pod niemieckim panowaniem miał jedynie umieć się podpisać i liczyć do 100. Nic więcej nie miało być mu potrzebne, a zajmować się miał katorżniczą pracą, która przy jednoczesnym braku odpowiedniego ilościowo i jakościowo jedzenia prowadziła do wyniszczenia organizmu i śmierći.