Historia 1 wrz 2021 | Krzysztof Drozdowski
Bydgoszcz w pierwszym dniu wojny przeżyła bombardowanie [KARTKA Z KALENDARZA]

fot. archiwum Krzysztofa Drozdowskiego

Bydgoszcz we wrześniu 1939 roku odczuła straszliwe piętno wojny nie tylko z powodu masowych łapanek i rozstrzeliwań niewinnych mieszkańców. Miasto i jego mieszkańcy odczuli również skutki prowadzonej według nowych koncepcji wojny powietrznej. Celami nie były wyłącznie obiekty wojskowe, lecz również obiekty cywilne w tym oznakowane flagą czerwonego krzyża szpitale.

Mimo, że atak lotniczy na Bydgoszcz nie był tak dotkliwy w skutkach, jak znane nam z późniejszej fazy wojny bombardowania takich miast  jak Coventry, Hamburga, Berlina czy Drezna to jednak odcisnął również swój niezatarty ślad w życiu miasta i mieszkańców oraz późniejszych wydarzeniach w mieście.

Bydgoszcz  w niemieckich planach nie była traktowana priorytetowo, ani podczas działań lądowych, ani tym bardziej lotniczych. Jedynymi obiektami na które  bombowce nieprzyjaciela  mogły by obrać swój cel były lotnisko leżące na południowym zachodzie  miasta oraz Dworzec Kolejowy. Mimo licznego rozmieszczenia w mieście obiektów koszarowych nie stanowiły one bezpośredniego celu ataku. W Bydgoszczy pominięto również obiekty cywilne. Spowodowane było to dużym stanem posiadania kamienic przez mniejszość niemiecką.

Polskie miasta nie były przygotowane do wojny lotniczej. Powoli rozwijający się i bardzo słabo dofinansowany przez państwo system dozorowania przeciwlotniczego nie mógł zapewnić bezpieczeństwa mieszkańcom miast. W Bydgoszczy dodatkowo brakowało masek gazowych dla urzędników, rezerwistów policji i ludności cywilnej o czym informował telefonogram do wojewody pomorskiego w Toruniu Władysława Raczkiewicza  wysłany przez starostę bydgoskiego Juliana Suskiego.

Pierwszego dnia drugiej wojny światowej miasto przeżyło pierwsze bombardowanie lotnicze w swojej historii. Samoloty niemieckiej Luftwaffe obrały za cel lotnisko na którym według niemieckich lotówrozpoznawczych przeprowadzonych przed 1 września 1939 r. znajdowało się od 25 do 30 maszyn jednopłatowych. Zbombardowane zostały głownie hangary i płyta lotniska. Polskie samoloty z 46 eskadry towarzyszącej zostały wcześniej wycofane na lotniska polowe.

Pierwszym zaobserwowanym samolotem nad Bydgoszczą był Heinkel He-111. Znajdował się na wysokości 4000 m. Nadleciał z kierunku północno – zachodniego w celach rozpoznawczych i po okrążeniu miasta odleciał w kierunku południowo - zachodnim. Podobne loty rozpoznawcze według dowódcy artylerii 15 Dywizji Piechoty Płk. Stachowicza miały miejsce jeszcze kilkakrotnie.

Obrona przeciwlotnicza w mieście była zbyt słabo uzbrojona i niezbyt liczna aby mogła skutecznie stawiać czoła niemieckim lotnikom. Przykładowo jak podaje Zbigniew Raszewski :

„Całą obronę budynków stacyjnych stanowił jeden przeciwlotniczy ckm ustawiony na dachu poczty na Zygmunta Augusta. Robił on masę huku, bo strzelał długimi seriami, ale efektu to żadnego nie dawało. Równie dobrze mógł ostrzeliwać księżyc”

Obrona przeciwlotnicza w rejonie Bydgoszczy może na swoim koncie w pierwszym dniu wojny zapisać dwa zestrzelenia.  Jak informuje fonogram dowódcy trzeciego batalionu 59 pp mjr Hambergera: „O godzinie 17:30 2 samoloty niemieckie na wysokości 150 m ostrzelane ogniem ckm kompanii 9. Jeden osiadł na południe od Nakła”. Niestety obrona przeciwlotnicza zestrzeliła polski samolot z ppor. Owczarzakiem i kpr. Andrzejewskim. Według kolejnego meldunku nieuszkodzony samolot wylądował przy Szosie między wsiami Duży Jarużyn a Samoklęskami. obaj lotnicy zostali ranni. Autor niestety nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób ostrzelany samolot zmuszony do awaryjnego lądowania z dwoma rannymi pilotami widnieje w meldunku jako nieuszkodzony. Skoro samolot nie został uszkodzony, to po co przymusowe lądowanie i skąd rany u  pilotów?

Drugi zestrzelony samolot zauważyli żołnierze z 7 kompanii  trzeciego baonu 59 pp, gdy opadał nad Bydgoszczą.

Pomiędzy godziną 11:59 a godz. 14:00 rozkaz do nalotu bombowego na Bydgoszcz otrzymali lotnicy z 3 Staffel. Wydarzenie to wspomina niemiecki lotnik, który dokonał nalotu:

Ale jednak potem nadszedł 1 września 1939 rano o godz. 7:00 rozkaz operacyjny ze startem o 8:00, celem ataku lotnisko w Bydgoszczy. Ze względu na mgłę start odwlekł się do godz.9:00. (Autor relacji myli się co do godziny ataku, który to nastąpił około godz.12 – przyp. autora) Formacja eskadrowa 9 maszyn przyjęła kurs na wysokości 2000 m. Niezapomniany zostaje przelot wzdłuż drogi do Nakła. (…)Nasze bomby zostały rzucone na lotnisku w Bydgoszczy. Tylko sporadyczny ostrzał artylerii przeciwlotniczej, cali i zdrowi wylądowaliśmy w Pinnowie.

Relację na temat zbombardowania lotniska  odnajdujemy  w styczniowym numerze Deutsche Rundschau. Autorem relacji jest Marian Hepke – ówczesny redaktor gazety. Oto co zamieścił w artykule :

„W piątek 1 września, w słoneczny dzień, około 12 w południe, słychać było głuche dudnienie. Co to jest? Każdy patrzył w niebo. I wreszcie, wreszcie każdy wiedział: niemieccy lotnicy! Zbombardowali lotnisko. Celnie. Ale Polacy kilka dni wcześniej uprzątnęli lotnisko. Polska obrona przeciwlotnicza strzelała tęgo ale niecelnie.” .

            Z nalotem na lotnisko wiąże się pewna niesprawdzona aczkolwiek chętnie opowiadana podczas wojny plotka, jakoby dowódcą jednego  klucza samolotów był syn Niemca Juliusza Grossa, znanego w Bydgoszczy hitlerowca.

1 września w głównym celem było jedynie lotnisko, lecz z powodu gęstej mgły samoloty wchodzące w skład 3 Staffel z KG152 zrzuciły bomby na dworzec kolejowy jako cel zastępczy.

Mrozowski Edward tak relacjonuje swoje przeżycia z pierwszego kontaktu z niemieckim lotnictwem:

Już 1 września o godz. 14:30 zobaczyłem pierwsze samoloty niemieckie, zmierzające w kierunku Bydgoszczy. Szły ciężko warcząc i świecąc w jasnym słońcu wrześniowym (…). Gdzieś w oddali odezwały się działka przeciwlotnicze.(…). Nie wytrzymałem nerwowo, widząc bezkarnie płynące pod niebem wraże samoloty. Chwyciłem mój „mauzer” i palnąłem do najbliższego. Jeden raz i drugi. Leciał dalej, jakby naigrywając się z mojej mizernej broni. Kilku żołnierzy poszło w moje ślady. Bez skutku”

Nalot na lotnisko obserwował również sztampowy już świadek bydgoskiej historii Zbigniew Raszewski. W swoim pamiętniku zawarł następujące spostrzeżenia : „Pierwszego września samoloty niemieckie zaatakowały lotnisko. Znajdowałem się wtedy blisko dworca i widziałem, jak wojsko polskie usiłuje odeprzeć ten nalot. Było to doskonale nieskuteczne, choć malownicze”

 

Krzysztof Drozdowski

Krzysztof Drozdowski Autor

Publicysta, autor wielu książek historycznych.