Czy Powstańcy Wielkopolscy zbombardowali niemieckie lotnisko? [KARTKA Z KALENDARZA]
9 stycznia 1919 r. sześć polskich samolotów zbombardowało niemieckie lotnisko pod Frankfurtem nad Odrą. Nalot miał charakter akcji odwetowej. Był odpowiedzią na dwudniowe niemieckie bombardowania Ławicy, zdobytej przez powstańców 6 stycznia.
Inne z kategorii
9 stycznia z podpoznańskiego lotniska Ławica wystawrtowało sześć samolotów LVG C.V. uzbrojonych po sześć 25-kilogramowych bomb. Całością dowodził Wiktor Pniewski.
Lot trwał godzinę i przebiegał bez żadnych zakłóceń. W końcu Polacy nadlecieli nad niemieckie lotnisko. Tu ręcznie wyrzucali bomby z samolotów na niemiecką ziemię. Zniszczenia nie były spektakularne. Zrzucone 900 kg bomb pozwoliło na zniszczenie hangaru i jednego samolotu.
Nie to jednak było najważniejsze. Osiągnięto inny cel. Niemcy nie odważyli się już więcej na bombardowanie lotniska Ławica, znajdującego się w polskich rękach.
Po latach, w 1928 r. Pniewski pisał - Widzę i podziwiam potęgę ducha ówczesnego żołnierza-powstańca, który odważył się dla odzyskania niepodległości podnieść broń przeciwko mocarstwu, które przez nieomal cztery lata walczyło z całym światem.
Po sześciu udanych przelotach, z których każdy kończył się zrzuceniem kolejnych ładunków, eskadra powróciła ponownie bez przeszkód na podpoznańskie lotnisko. Dopiero tu zaczęły się dla pilotów prawdziwe problemy.
Odwetowe bombardowanie nie było konsultowane, ani zlecone z Naczelną Radą Ludową. Toteż dowódca eskadry sierżant Wiktor Pniewski zaraz po przylocie został wezwany do raportu. Musiał się gęsto tłumaczyć ze swojego czynu. Zarzucono mu piractwo powietrzne i samowolę w działaniu. Na pewno akcja skończyłaby się dla Pniewskiego karą lub nawet sądem wojskowym, gdyby nie to, że odniosła sukces.
Gwoli ścisłości należy dodać, że historia o bombardowaniu lotniska ma tyle samo zwolenników co i przeciwników wśród historyków.