Katolicka Bydgoszcz 13 sie 2018 | Redaktor
Nie widzieć, aby zobaczyć

W tym roku szedłem w grupie biało-żółtej na pielgrzymkę z Bydgoszczy do Częstochowy. Dla mnie osobiście było to niezwykłe, cudowne przeżycie…

Nawet nie pamiętam, ile razy w życiu byłem na pielgrzymce. Początkowo chodziłem z grupą brązową jako bydgoszczanin urodzony na Błoniu. Sześć lat temu otworzyłem Światłownię przy ulicy Świętej Trójcy 15, i wtedy przeniosłem się do grupy biało-żółtej. W końcu chodziłem z moimi nowymi sąsiadami. W Światłowni spędzałem większość życia, a zatem wybór był naturalny.

Cztery lata temu ograniczyłem pielgrzymkę do jednego, dwóch dni. Tłumaczyłem, że nie mam czasu. Muszę prowadzić koncerty w Światłowni, muszę robić wypłaty, muszę, muszę, muszę... W wymyślaniu takich powodów, czy raczej pretekstów, byłem naprawdę dobry. Prawda jest taka, że cztery lata temu całkowicie przestałem widzieć. Teraz wiem, że nie potrafiłem przełamać własnego strachu. Strachu przed drogą, której nie widzę. Strachu przed nieoczekiwanymi sytuacjami, których nie jestem w stanie przewidzieć. Strachu bycia wśród ludzi, których nigdy w życiu nie widziałem i których nie znam.

W tym roku było identycznie. Już na początku pielgrzymki zapowiedziałem, że muszę wrócić do Bydgoszczy, aby rozpocząć koncert w Światłowni. Takie znalazłem sobie wytłumaczenie. Byłem trochę zły, kiedy znajomy zaoferował, że on poprowadzi koncert, a ja mam się niczym nie przejmować. On dopilnuje, aby wszystko grało. Po prostu straciłem pretekst do kolejnej ucieczki!

Cały tekst tutaj

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor