Spotkanie poetyckie z Markiem Siwcem połączone z promocją tomu wierszy. Zaprasza Galeria Autorska Kaji i Solińskiego
22. 07. 2021, o godz. 18.00 w Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego odbędzie się spotkanie poetyckie z Markiem Kazimierzem Siwcem pt. „ Okno pogody” połączone z promocją tomu wierszy. Czytanie tekstów – autor oraz Roma Warmus i Jan Kaja.
Inne z kategorii
Wielki sukces chóru bydgoskiej Akademii Muzycznej. Wyśpiewali Grand Prix w Poznaniu
W grudniu też będą koncerty w Towarzystwie Muzycznym [ZAPROSZENIE]
Marek Kazimierz Siwiec (ur. w 1950 r.) poeta, filozof, profesor w UKW w Bydgoszczy. Autor książek poetyckich i filozoficznych oraz kilkudziesięciu rozpraw i szkiców, z estetyki i krytyki artystycznej, m.in. o twórczym źródle. Wiele jego utworów ukazało się w pismach literackich, m. in. „Poezji”, „Nowym Wyrazie”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Okolicy poetów – Kwartalniku”, „Frazie”, „Toposie”. Autor rozpraw i szkiców z estetyki m. in. o współczesnych poetach, Zbigniewie Herbercie, Czesławie Miłoszu, Stanisławie Grochowiaku, Kazimierzu Świegockim, Kazimierzu Hoffmanie. Jest Przewodniczącym Oddziału Bydgoskiego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Należy do Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego. Wchodzi w skład Rady Redakcyjnej pisma Filo-Sofija. Otrzymał Nagrodę imienia Ryszarda Bruno – Milczewskiego za rok 2015 w Dziale Poezji. Jest laureatem nagrody Strzała Łuczniczki za najlepszą bydgoską książkę roku – poezja (2019).
* * *
Najbardziej jednak przejmujące w tomie „Kto” są wiersze o śmierci i cierpieniu już niezwiązane z jakimikolwiek wydarzeniami historycznymi czy politycznymi, ale z przemijaniem i najzwyczajniej z tym, że jesteśmy przygodnymi i kruchymi ludźmi. Czytelnicy poezji nie przejdą zapewne obojętnie wobec wiersza, a właściwie małego poematu „Eurydyka i Orfeusz”, opowieści o śmierci bliskiej kobiety. Opowieści niezwykłej i przejmującej. Zaczyna się nieomalże jak diagnoza medyczna poważnej choroby. Pierwsze wersy to jakby zapisy z karty choroby śmiertelnie chorej kobiety, które powoli przechodzą w opowieść metafizyczną. Karta choroby zmienia się w metafizyczny dziennik. Poemat rozwija się w intymne wspomnienia i zmartwychwstania dawane ludziom przez pamięć i troskę.
Nie znam wielu wierszy, zdarzają się takie u Rilkego i Różewicza, wierszy, w których poeta dotykałby samego procesu umierania słowami i osiągał efekt – jakby padające w wierszu słowa były nieomal biologiczną częścią cierpienia i umierania. Tu po prostu mówi się tak, jak się umiera i umiera się tak, jak się mówi. Pamięć przylega ściśle do umykającego jej przedmiotu. Pamięć przylepiona jest do przechodzących w nieistnienie detali wspólnego życia z kochaną kobietą. Klimat tego poematu stanowią pytania o to, co można ocalić z kruchości naszego życia, co można przekazać z własnej śmiertelności, czym się krzepić i jakie nadzieje z ulotnego życia ochronić.
Krzysztof Derdowski
* * *
To oczywiste, że autor poematu nie podróżuje jedynie fizycznie. Wracając kolejny raz do Grecji, jaki kolebki cywilizacji śródziemnomorskiej, która stanowi dla niego nieustanne źródło inspiracji i pogłębionej refleksji na temat współczesności – odbywa, przede wszystkim, wędrówkę wewnętrzną,wymagającą, być może, większego trudu, niż kilometry przemierzone pieszo, w pełnym słońcu. Siwiec konsekwentnie, uparcie i – można rzec – dotykając żywej rany, przedziera się przez bogactwo i komplikacje własnego intelektu, emocji, wrażliwości, zasoby gromadzonej przez lata wiedzy i życiowego doświadczenia. Wystawia na szczególną próbę, podsycaną do tej pory, barwność i siłę własnej egzystencji, a wraz z nią, pulsującą fascynację sztuką i procesem twórczym. Zachowuje się, jak dojrzały, wytrawny hazardzista, który będąc w momencie przełomowej rozgrywki i pod wpływem przejmującego na wskroś impulsu – nie zważając na to, czy zmierza do szczęśliwego dla siebie zakończenia – wykłada na stół wszystkie karty. Zupełnie jakby mówił: „A teraz sprawdzam siebie”. (…)
„Blask” to nie tylko temat drogi, naturalnie połączony z podróżą, wędrowaniem w trudzie i rozmyślaniem, oraz żeglowaniem, które w kulturze antyku jest symbolem ludzkiej egzystencji, zanurzonej w nieprzewidywalnym nurcie czasu i zdarzeń. Siwiec buduje w poemacie przestrzeń i własną rzeczywistość, w której, parafrazując słowa Świętego Pawła z Dziejów Apostolskich: jest, porusza się, żyje.(Dz 17,28). To świat gęsty od myśli, skojarzeń i błysków, zainspirowanych historią kultury, a szczególnie mitologią, filozofią, poezją, sztukami plastycznymi, a także teologią chrześcijańską. Przywołane przez autora – kluczowe z perspektywy rozwoju filozofii i całej kultury europejskiej – postacie Heraklita, Pitagorasa, Platona i Plotyna, oraz stworzone przez nich pojęcia – w poemacie tożsame z ich twórcami – istnieją tu z mocą biblijnych patriarchów i Ojców Kościoła, czego przykłady odnajdujemy w utworach: „Pra-źródło”, „Światło s-tłuczone?”, czy „Płonąca rozeta”.
Hanna Strychalska
W Galerii nastąpi również otwarcie wystawy obrazów Wojciecha Nadratowskiego pt. „Koszule”.
Wojciech Nadratowski ur. 1957 w Wąbrzeźnie. Malarz i rysownik, zajmuje się także grafiką wydawniczą, ma na swoim koncie pokaźną liczbę opracowań graficznych przygotowanych do literatury pięknej i poezji (Wydawnictwa Pomorze). W latach 80. XX w. współpracował z Ilustrowanym Kurierem Polskim. Od 1979 r. związany jest z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy. W latach 1980-1984 zajmował się działaniami konceptualnymi pod auspicjami (założonego przez siebie) Biura Strat Bezpowrotnych. Jest autorem kilkunastu indywidualnych wystaw malarstwa. Uprawia głównie pejzaż oscylujący między poetyckim realizmem, abstrakcją a surrealizmem. O swojej twórczości mówi: „Jest to próba subiektywnej rekonstrukcji i przemiany zewnętrznych wartości w kompozycję ułożoną według własnej logiki i wrażliwości”.
* * *
(…) Owszem, „Koszule” są popisem technicznej sprawności Wojciecha Nadratowskiego, ale zarazem pokazują, że malarstwo może być i zabawą znakami, i myśleniem. Proces myślowy odbywa się tu rzecz jasna bez słów, wyłącznie za pomocą gestu malarskiego. W pewnym sensie prace z tego cyklu przypominają plakaty, co może tłumaczyć ich atrakcyjność wydawniczą. Oglądając kolejne obrazy, kolejne warianty tej samej koszuli, zadajemy sobie pytanie czy istnieją granice artystycznej ekspresji i od razu sobie odpowiadamy – nie, oczywiście że nie. Wojciech Nadratowski na długim sznurze rozwiesza przed nami swoje koszulopodobne byty, jakby mówił: proszę, cieszcie się nimi, przymierzajcie do własnych gustów, upodobań, doświadczenia, wrażliwości, erudycji. I przecież jesteśmy pewni, że artysta nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, że cykl będzie rósł, obrastał w kolejne warstwy znaczeń, a my za każdym razem będziemy zdumieni nieposkromioną siłą ludzkiej wyobraźni. Bo jest ten cykl sam w sobie pochwałą twórczości, która z przedmiotu codziennego użytku potrafi zbudować wehikuł unoszący nas w sferę, gdzie słowa już nie wystarczają i pozostaje nam upajać się pięknem form i barw. A to niemało.
Jarosław Jakubowski
* * *
(…) W malarstwie Wojciecha Nadratowskiego kolejność rzeczy ważnych i tych z pozoru błahych często bywa zmieniana. Osobliwy porządek przenikających się struktur materii, przedmiotów i przestrzeni tworzy środowisko na pozór bliskie, dobrze „znane”. „Jednocześnie obrazy te prowokują do postawienia sobie pytania: dlaczego tu jest tak, skoro przyzwyczailiśmy się, że w rzeczywistości może być zupełnie inaczej? Wizyjne „rebusy” zestawione z elementów rozpoznawalnych nie są tutaj tworzone po to, by znaleźć rozwiązanie, ale po to, by badać, kojarzyć i odkrywać wszelkie współzależności. Ta plastyczna gra ma służyć percepcyjnemu przenikaniu poza nawyki i przyzwyczajenia, by w konsekwencji uczyć twórczego postrzegania. Zestawienia różnych form oddziaływających na siebie zdają się zmieniać swój pierwotny, przyswojony przez nas sens – w filozofii określa się to jako immanentną logikę rzeczy. Czemu ma to w konsekwencji służyć? Niezobowiązującej do niczego zabawie skojarzeń? A może te wizualne zabiegi stają się ćwiczeniami z wyobraźni? Bo czyż odległe tło codziennych zdarzeń, na które nieustannie patrzymy – faktycznie go nie widząc – nie może okazać się splotem nowych, ważnych inspiracji?”
(…) Sformułowanie, że coś może okazać się tym lub tym, charakteryzuje całą rozpiętość i wieloznaczność odniesień, jakie ukrywają się w malarstwie Nadratowskiego. Kolejność postrzegania rzeczy „ważnych” i „mniej ważnych” wynika z wielu uwarunkowań. Ten naturalny stan rzeczy jest bardzo istotny, bo wszystko musi – prędzej czy później – znaleźć swoje miejsce w polu widzenia. Tak musi być, by nie został zakłócony nasz wrodzony rytm postrzegania świata. Nadratowskiemu z pewnością zależy, by patrząc nie przestać widzieć, by czuć współobecność z otoczeniem, by umieć przystanąć – zatrzymać się. Zatrzymać się, to znaczy zobaczyć od nowa, wnikliwiej, głębiej, inaczej, poza ustaleniami.
Jacek Soliński
Galeria Autorska Jan Kaja i Jacek Soliński ul. Chocimska 5, 85-078 Bydgoszcz, tel. 608 596 314