Kultura 21 paź 2022 | Redaktor
Spotkanie w Galerii Autorskiej: wieczór z poezją i obrazem [ZAPOWIEDŹ]

W poniedziałek, 24 października o godz. 18.00 w Galerii Autorskiej (Bydgoszcz, ul. Chocimska 5) odbędzie się otwarcie wystawy linorytów Jacka Solińskiego pt. "Płynność", ekspozycja dedykowana jest ks. Janowi Sochoniowi. Wprowadzenie do wystawy zaprezentuje Joanna Gładykowska-Rosińska. Zdarzeniu towarzyszyć będzie spotkanie poetyckie z Krzysztofem Grzechowiakiem pt. "Zaległe terminy" i promocja tomu wierszy. Czytanie tekstów - Roma Warmus.

Jacek Soliński

Urodzony w 1957 r. w Bydgoszczy. Grafik, malarz, publicysta, fotograf, wydawca. Od 1979 r. prowadzi, wspólnie z Janem Kają, Galerię Autorską w Bydgoszczy oraz wydawnictwo. W latach 80. realizował projekty konceptualne i opublikował własnym sumptem, w technice linorytu, trzy książki unikatowe oraz pięć tomików prozy. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych. Dokumentacja działalności Galerii Autorskiej i dokonania jej twórców eksponowane były w różnych ośrodkach w kraju: Bydgoszcz, Gdańsk, Sopot, Toruń, Warszawa, Łódź, Kraków, Lublin, zagranicą: Paryż, Rzym, Pradze, Tokio i Edynburgu. Od 1986r. realizuje w Galerii Autorskiej swoją coroczną urodzinową wystawę linorytów. Wydał kilkadziesiąt własnych publikacji, w których łączy grafikę z epigramami, modlitwami, poezją i prozą. Zrealizował wiele cykli linorytów, cykl malarski 366 aniołów „Opiekunowie czasu” oraz trzy cykle fotografii o tematyce żebraczej. Otrzymał m.in.: Medal za Twórczy Wkład w Kulturę Chrześcijańską (2002). Medal Prezydenta Miasta za szczególne zasługi dla Bydgoszczy (2004 i 2014), Bydgoską Nagrodę Strzały Łuczniczki za wydanie Książki Roku (2005, 2007 i 2009 i 2011) Nagrodę Ryszarda Milczewskiego-Bruno „Gaśnica terenowa” (2007) odznakę honorową „Zasłużony dla kultury Polskiej” (2015), Nagrodę Artystyczną Prezydenta Miasta Bydgoszczy (2018), MEDAL 100 – LECIA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOSCI (2018) oraz Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2019).

 

(…) Pierwsze wrażenie to szokująca pracowitość artysty. Jak on to robi, że pusta płaszczyzna staje się opowieścią ujętą w dziwny labirynt kresek? Myślę, że to dlatego, iż Jacek jest poetą. To znaczy rozumie co to poezja. Poezja to umiejętność skrótu, który ujmuje naraz różne rzeczywistości. Tę doczesną, obramowaną grubymi konturami krzeseł, stołów, ubrań, narzędzi. I tę drugą, a raczej – Drugą – rzeczywistość dostępną jedynie poprzez metaforę. Metaphero – to stare greckie słowo znaczy tyle co „przenoszę”, „przykładam”. Przenoszę znaki widzialne i przykładam je do rzeczywistości niewidzialnej. Z każdego z linorytów Jacka można by wysnuć opowieść, każdy z nich JEST opowieścią. (…)

Jarosław Jakubowski

 

(…) Myśląc o grafikach Jacka Solińskiego jak o wierszach, nie zaskakuje, że tak dobrze komponują się z różnymi poetyckimi światami, wypełniają i dopełniają tyle już wydanych tomów przez Galerię Autorską.Ich tłem czy też osnową jest czasem splątana materia linii falistych, które przypominają linie papilarne. Jeżeli prawdą jest twierdzenie pewnych służb, że linie te są niepowtarzalne i przypisane każdemu osobiście i nie powtarzają się nigdy, można mieć pewność, że ich niepowtarzalność niczym stempel serdecznego palca wskazuje na jedną tylko osobę rozpoznawalną po tym nieodwołalnie i pewnie.

                                     Krzysztof Grzechowiak

 

(…) Bohaterowie Solińskiego są przytuleni do ziemi, jak do matki, rodzą się z niej i w nią, stopniowo, łagodnie wnikają. Wracając, po części, do swojego źródła. Zbudowani z tych samych okruchów rzeczywistości, co najbliższe im otoczenie i kosmos. Objęci zostali nieogarnioną przestrzenią, a ożywieni, przeznaczonym tylko dla nich, tchnieniem. Na własną miarę porządkują, zmieniają oraz tworzą życie i dostępny im świat. Postacie Jacka Solńskiego są całkowicie i starannie ubrane, a więc, w szerokim znaczeniu, zakryte przed innymi. Tradycyjnie skomponowane ubranie jest również wyrazem dbałości o formę. Tak w życiu, jak i sztuce. Ludzie ci, skupieni na własnym wnętrzu, są – jeśli można tak to ująć – wyraźnie dośrodkowi. Zamykają i przetwarzają w sobie fragmenty własnej egzystencji i poznanej rzeczywistości. Cały świat jest w nich, może więc dlatego, często, pokazani są w niezdefiniowanej przestrzeni, z jednym atrybutem działalności.  Próbują oni zrozumieć rzeczywistość, przeniknąć ją intelektem, ale naprawdę zależy im na choćby przelotnym „dotknięciu” Tajemnicy.

Hanna Strychalska

 

(…) Jego alfabet to także litery, tyle że ryte, a nie pisane, to znaki, ale będące również zapisem. W tym sensie jest dla mnie autor Dnia, jak tchnienie wiatru poetą linorytu. Mógłbym za Maryną Cwietajewą powiedzieć, że jak i ona jest całkowicie obojętny względem widzialności, co w żaden sposób nie obraża jego poczucia realności i tego, co określiłbym następującymi słowami – jego pościgiem za istotą tej Realności, której kostium jest większy niż sama tkanina widzialności. Realne bowiem to także niewidzialne, do którego odsyła nas fizycznie stawiany znak/zapis, stawiany przez fizyczną rękę rylcem lub rysikiem, ołówkiem lub długo(pisem). Zatem linorytnik z Bydgoszczy jest również linopisem stawiającym literę linii. (…)

Wojciech Kass

 

 

Krzysztof Grzechowiak

Urodzony w 1955 r. we Wrześni. Poeta, recenzent, bibliofil. Debiutował w 1980 w „Radarze”. Publikował w „Nurcie”, „Okolicach”, „Tytule”, „Zeszytach Poetyckich”, „Kwartalniku Wrzesińskim”, „Okolicy Poetów” i prasie codziennej. Jego wiersze znalazły się w almanachu młodej poezji wielkopolskiej „Przedpole” (1986) Wyd. Poznańskie. Wydał arkusze poetyckie: „Wersja ostateczna” (1986), „Opis walki” (1989) i tomik „Regalia” (2005, Galeria Autorska, Bydgoszcz), za który otrzymał nagrodę „Strzała Łuczniczki”. W latach 80-tych związany z NGP Drzewo. Laureat nagrody głównej w konkursie poetyckim im. A. i St. Babińskich (Poznań 1990). Wyróżniony nagrodą „Srebrna Śliwka” (WW – twórca roku 2007). Obecnie wydał tom „Zaległe terminy”.

 

(…) wiersze Krzysztofa Grzechowiaka, pomimo minorowego nastroju, nie są skargami, lamentacjami, jeremiadami. Są to utwory na swój sposób konfesyjne, ale zarazem analityczne i demaskatorskie. Pojedynczy przypadek jest w nich rozpatrywany jako przejaw ogólniejszej reguły, jako egzemplifikacja wielu podobnych egzystencjalnych wersji i wariantów. I właśnie umiejętność uogólnienia na szczególe, wpisywanie indywidualnej sytuacji w literackie i kulturowe konteksty (syn marnotrawny, zdetronizowany władca, pustynia rzeczywistości) decydują o tym, że wiersze Krzysztofa Grzechowiaka stanowią przekaz: wyrazisty, wiarygodny, przekonujący.

                                                                                                     Grzegorz Kociuba

 

(…) Grzechowiak - potrafi umieszczać w wierszu liczne furtki otwierające kolejne znaczenia. Paradoksalnie, poezja tego, który nie opisze świata, jest wybitnie opisowa i czepia się szczegółów jak bluszcz, wijąc się niekiedy w wyszukanych metaforach. To poezja stojąca po stronie rozumu, napis złożony z kamyków, które przez długie obracanie w ustach straciły ostre krawędzie, ale nie straciły wagi. Spójny, przemyślany tom. Zrozumiałe, niełatwe wiersze. (…)         

                                                                               Jarosław Jakubowski 

 

(…) Wiersze Grzechowiaka są sumiennym i treściwym sprawozdaniem duchowym poety, który dostrzega - na dalekim co prawda jeszcze horyzoncie - zbliżający się kres swej ziemskiej wędrówki i w przejmujący sposób w misternych lirycznych zapisach dzieli się z czytelnikami swoimi refleksjami i odczuciami, wiążącymi się z przebytą przez poetę w jego życiu "drogą" , drogą, która z przodu "schodzi w dół / i nie ma pocieszenia". Jest to poezja bardzo opanowana, wyważona, niestroniąca od nawiązań do fraz tradycyjnej liryki (…)

Mieczysław Orski

 


(…) Poezja Grzechowiaka jest niejednoznaczna. Z jednej strony ukazuje ona człowieka ponowoczesnego pogrążonego w „aksjologicznej mgle”, z drugiej zaś strony można ją rozumieć jako zachętę do „pójścia dalej”, tzn. przedarcia się przez nihilizm, pesymizm i sceptycyzm, ku nowemu, by tak rzec, zmartwychwstałemu człowieczeństwu, w którym trwoga przed śmiercią nie jest ostatnim słowem. 

                                                                            Grzegorz J. Grzmot-Bilski

 

(…)Wrzesiński poeta jawi się jako uważny obserwator przemian zachodzących we współczesnym świecie. To świat post mortem Dei. Grzechowiak dostrzega, że człowieka głęboko dotyka samotność, brak sensu, poczucie wyalienowania. Temu wszystkiemu towarzyszy upadek wspólnoty, zanik więzi duchowych. Ludzie odchodzą od wartości. Poeta dobrze wychwytuje nastroje zagubionego człowieka, który coraz bardziej zachowuje się irracjonalnie. 

Bartłomiej Siwiec

 

Nie mogę, bo nie potrafię, a może tak naprawdę nie chcę uwolnić się, oddalić od tych poruszających wierszy. Krzysztof Grzechowiak niczego nie wymyśla, nie kombinuje i nie mizdrzy się do posługujących się w gruncie rzeczy nudnymi schematami interpretatorów czy krytyków. "Zaległe terminy" są świadectwem artystycznej dojrzałości, która objawia się także tym, iż Grzechowiak nie zabiega o akceptację takich czy innych "salonowych" środowisk, do niczego co chwilowe nie aspiruje. Doświadczenie samotności, świadomość nieuniknionego kresu bez rozpaczy, ale i cichy, łagodny bunt, dobijanie się o prawo do trwałego ocalenia noszonej w sobie jedyności to znaki rozpoznawcze tego świetnego tomu. 

 Maciej Krzyżan 

 

(…) Pesymizm i brak złudzeń idą tu w parze z wiernością staremu kodowi kulturowemu, który jest już ostatnim antidotum na „truciznę czasów”. Katastrofa cywilizacyjna dzieje się codziennie, na naszych oczach i nic jej nie zatrzyma, a jedyne co możemy, to do końca trzymać się dzieł dawnych mistrzów, poprawnej składni, zasad logiki – zdaje się mówić poeta. 
Podczas gdy w „Regaliach” Grzechowiak kreował podmiot poetycki na Beckettowsko-Różewiczowskiego króla cywilizacyjnego wysypiska, to „Zaległe terminy” są już aktem abdykacji nawet i z tego wątpliwego przecież zaszczytu. Zostaje naga egzystencja, w której gdzieś głęboko przetrwały jeszcze ostatki esencji. Tu stawką jest już wyłącznie sama poezja, poeta zaś odmawia udziału w jakichkolwiek wyścigach, zmaganiach „o miano”, odchodzi „na koniec przekornie: pokazując język”. W tym dwuznacznym sformułowaniu mieści się i artystyczna wolność, i – całkiem na poważnie – poetycki testament.

Jarosław Jakubowski

 

 

źródło: Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor