Ludzie 25 gru 2020 | Redaktor
Ślubował, że w chorobie nie opuści i tego się trzyma

Pan Roman podczas finału „Szlachetnej Paczki”/fot. Anna Kopeć, archiwum

– Muszę się nią opiekować, po to brałem ślub, a nie po to, żeby ją gdzieś oddawać – mówi pan Roman o swojej chorej żonie. Boryka się jednak z problemami finansowymi. Pomagająca mu wolontariuszka ma nadzieję, że znajdą się kolejne osoby, które zachciałyby go wspierać.

Medale za wiek historii

Ludzie 15 lut 11:58

Dwustu lat!

Ludzie 31 sty 11:19

Pan Roman, dawny zawodnik WKS Zawisza Bydgoszcz, cały czas poświęca żonie Danucie. – Żona jest po operacji, tlen ma wprowadzony przez gardło – tłumaczył 12 grudnia, kiedy odwiedzili go wolontariusze „Szlachetnej Paczki”. – Muszę pilnować [nasycenia tlenem], przeszkolili mnie w szpitalu.

Sam śpi dwie-trzy godziny na dobę, nie może zostawić żony samej. Jest z nią stale. – Muszę się żoną opiekować, po to brałem ślub, a nie po to, żeby ją gdzieś oddawać – mówił.

Prawo do opieki

Pani Danuta choruje od 10 lat. Zdesperowany mąż wywalczył w sądzie prawo do opieki na nią w domu.

 – Dzięki determinacji i miłości jego żona jeszcze żyje. Lekarze mówią, że to cud – opowiada nam pani Magdalena, uczestniczka akcji „Bazylika pomaga”.

Wolontariuszka panem Romanem opiekuje się od maja.  – Na początku pandemii Bazylika ogłosiła, że szuka osób do robienia kanapek dla potrzebujących. Chcąc pomóc, jeździłam tam co piątek – opowiada pani Magda. – W maju zostałam poproszona, żeby zaopiekować się panem Romanem, który wcześniej korzystał z posiłków oferowanych przez Bazylikę. To, co zastałam w jego mieszkaniu i po rozmowie z p. Romanem, spowodowało, że postanowiłam mu pomagać – relacjonuje.

Dawny lekkoatleta początkowo nie chciał żadnej pomocy prócz załatwienia sprawunków takich jak wykupienie leków, wysłanie listu. – Ale codzienne noszenie posiłków i drobne prace w domu spowodowały, że zaufał mi na tyle, by pozwolić na posprzątanie domu – opowiada.

Sam rehabilituje żonę

Jego troska o żonę bardzo ją porusza. – Jak ktoś chce zobaczyć, jak wygląda prawdziwa miłość, może przyjechać do pana Romana – mówi. – Sam jest schorowany. Jak mi opowiadał, przeszedł sepsę, kilka zawałów, miał  przetokę. Gdyby ulżyć mu choćby w rachunkach, żeby spokojnie mógł opiekować się swoją żoną, to byłoby cudownie.

Przychodnia i MOPS wspierają rodzinę, ale są to środki niewystarczające. – Przy chorobie jego żony każda pomoc jest niezbędna – mówi pani Magda. – Starał się o rehabilitację dla żony, ale niestety bezskutecznie. On, jako były sportowiec – trenował m.in. pod okiem Teresy Ciepły i Jerzego Kowalskiego – orientuje się, jakie ćwiczenia są potrzebne by nie dopuścić do zaniku mięśni. Sam rehabilituje żonę – opowiada.

Ze względu na złe warunki panujące w domu, niewielu lekarzy chce do niego przyjeżdżać. Na szczęście znalazł się medyk, który pomaga w opiece nad panią Danutą, wymienia jej rurkę tracheostomijną.

A rachunki wysokie

Większość pieniędzy pochłaniają leki dla żony i rachunki, ogromne koszty generuje zużycie prądu. – Te urządzenia [do których podłączona jest jego żona – przyp. red.] chodzą non stop, za prąd mam nieraz 800–1000 złotych, ale tak musi być. Dlatego mam ciężko – tłumaczył pan Roman wolontariuszom 12 grudnia podczas finału „Szlachetnej Paczki”. Jego i panią Danutę postanowiła obdarować firma z kujawsko-pomorskiego, która zaopatrzyła go m.in. w lodówkę. Poprzednie urządzenie już dawno się wysłużyło. – Cieszy mnie to ogromnie. Przyda się na pokarmy dla żony, na lekarstwa. Produkty nie będą mi się psuły – mówił.

Dziwił się, że paczek było więcej. – Żona na pewno ucieszy się z prezentów. Wszystko rozumie, ale nie może wypowiedzieć słowa, wydobywa dźwięki, chce mówić, ale przez tę „dziurę w gardle”, nie może – wyjaśniał.

Pomoc wciąż się przyda

Pani Magdzie marzy się, by znalazły się kolejne osoby, które udzieliłyby wsparcia Panu Romanowi.

– Gdyby znalazł się darczyńca, firma, instytucja, która płaciłaby chociaż rachunki za prąd (200-300 zł miesięcznie), dodatkowy prąd na kartę (jak mówi, żeby żona była bezpieczna), to byłaby to dla niego duża pomoc – mówi. – Ma w domu tylko zimną wodę – dodaje.

Sam pan Roman, jak mówi, jednak nie narzeka. Ma nadzieję, że żoną będzie mógł się opiekować jak najdłużej.

ak, mk

O panu Romanie piewotnie pisaliśmy tutaj, w związku z finałem „Szlachetnej Paczki”.  W powyższym artykule zostały wykorzystane fragmenty pierwszego materiału.

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor