Drony nad strategicznymi obiektami w Polsce: Czy system ochrony naprawdę działa?

fot. Pixabay, zdjęcie ilustracyjne
Eksperyment Tomasza Sekielskiego odsłania niedociągnięcia w zabezpieczeniach polskich obiektów zbrojeniowych przed dronami. Czy nasze systemy ochrony są tylko na papierze?
Inne z kategorii
Ponad pół miliona na bezpieczeństwo: które miasta zyskają najwięcej?
Czy Twoje dziecko jest bezpieczne w sieci? Nowe regulacje mają to zmienić!
Drony nad zakładami zbrojeniowymi
Dziennikarz TVP, Tomasz Sekielski, postanowił przetestować funkcjonowanie zakazu lotów dronami nad kluczowymi obiektami w Polsce. Wyniki jego eksperymentu okazały się niepokojące - systemy ochrony w badanych lokalizacjach praktycznie nie działały.
Przełomowe testy drona
Pierwszym celem Sekielskiego były Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma S.A. w Białych Błotach, które produkują m.in. głowice do dronów i miny. "Nie kryjąc się specjalnie, w niedzielny poranek uruchomiłem drona, aby sprawdzić, czy poza żółtą tablicą ostrzegawczą coś jeszcze chroni zakład o strategicznym znaczeniu dla kraju," opowiadał dziennikarz. Ku zaskoczeniu, lot odbył się bez żadnej reakcji systemu ochronnego.
Coraz więcej luk
Kolejne miejsca - Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 oraz Zakłady Chemiczne Nitrochem S.A. - również nie zareagowały na obecność drona. "Mój bezzałogowiec nadleciał bez przeszkód nad samolot MiG-29. To obiekt wprost wymarzony dla potencjalnych sabotażystów," relacjonował Sekielski.
Nieskuteczne zabezpieczenia?
Obowiązujące przepisy przewidują wysokie kary za naruszanie zakazu lotów dronami, jednak praktyczna skuteczność ich egzekwowania pozostawia wiele do życzenia. "Silny wiatr był jedyną przeszkodą podczas lotu nad Nitrochem," dodaje dziennikarz. Sekielski swoim eksperymentem rodzi pytania o rzeczywiste zabezpieczenia strategicznych obiektów w Polsce. Przy ewidentnej niedoskonałości obecnych systemów, takie miejsca jak lotniska czy zakłady zbrojeniowe są narażone na poważne zagrożenia.
Źródło: