Religia Dzisiaj 09:05 | Redaktor
Podwyższenie Krzyża Świętego – tajemnica drzewa zbawienia

Piero della Francesca, „Legenda o Krzyżu Świętym” (z cyklu fresków w kościele San Francesco w Arezzo, XV w.)

14 września obchodzimy święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Skąd wzięła się ta uroczystość i jakie są jej początki? Jakie losy miało drzewo Krzyża od czasów ukrzyżowania Jezusa do odnalezienia przez św. Helenę? Dlaczego w Ewangelii pojawia się obraz miedzianego węża i co oznacza w słowach Chrystusa?

Geneza święta i milczenie źródeł

Dziś mamy święto Podwyższenia Krzyża świętego, obchodzone co roku 14 września, tym razem wypada to w niedzielę. Warto na początku powiedzieć kilka słów, skąd się to święto wzięło.

Drzewo Krzyża, na którym umarł Pan Jezus, zawsze było uważane za jedną z najcenniejszych relikwii chrześcijaństwa. Ewangelie milczą jednak o losach krzyża po śmierci Jezusa. Krzyż jako narzędzie kaźni był własnością rzymskich władz i zwykle po egzekucji drewno wykorzystywano ponownie lub wyrzucano.

W czasach apostolskich chrześcijanie byli prześladowani, więc raczej nie mieli możliwości przechowywać relikwii krzyża w Jerozolimie. Z pism I–II wieku brak wzmianki o fizycznym przechowywaniu drzewa i w ogóle o jego losach.

Tradycje o ukryciu i odkryciu Krzyża

Około IV wieku zostają spisane opowieści, prawdopodobnie wcześniej przekazywane ustnie, że drzewo Krzyża zostało ukryte, by nie stało się przedmiotem czci chrześcijan. Według jednej z wersji zakopano je w pobliżu miejsca ukrzyżowania, a miejsce zasypano ziemią.

Dopiero późniejsze źródła, np. Kronika św. Rufina z Akwilei (koniec IV w.) i św. Ambrożego, opisują, że św. Helena (matka Konstantyna) w 326 r. odnalazła Krzyż podczas pielgrzymki do Jerozolimy.

W średniowieczu powstały rozbudowane legendy, jak np. Złota legenda Jakuba de Voragine, które śledzą historię drzewa Krzyża od rajskiego drzewa życia, poprzez dzieje Noego, Mojżesza i Salomona, aż do Kalwarii. To jednak literackie konstrukcje, nie źródła historyczne.

Inna tradycja mówiła, że drewno krzyża zostało zakopane, by ukryć je przed Hadrianem, który w II wieku zniszczył Jerozolimę i kazał wznieść na Golgocie świątynię Wenus. Gdy cesarz Konstantyn wybudował kościół na miejscu, gdzie Chrystus został umęczony, został on poświęcony 14 września 335 roku. Na tę podwójną pamiątkę – odnalezienia Krzyża przez Helenę i poświęcenia kościoła – obchodzono w Jerozolimie uroczyste święto. Obchodzono je następnie również w tych kościołach, które uzyskały z Jerozolimy cząstkę relikwii krzyża.

Losy relikwii i kształt świąt w liturgii

Jednak losy tego drzewa były dramatyczne. Na początku VII w. wojska perskie zdobyły Jerozolimę, a relikwię krzyża miał zabrać osobiście król Chosroes. 3 maja 629 udało się Krzyż odzyskać i złożono go ponownie w kościele jerozolimskim. Odtąd 3 maja w Kościele zachodnim obchodzono drugie święto. Z czasem właśnie 3 maja przekształciło się w święto Znalezienia Krzyża, a 14 września wspominano jego odzyskanie, czyli Podwyższenie.

To ma też wpływ na czytaną Ewangelię. 3 maja czytano rozmowę z Nikodemem z rozdziału 3 Ewangelii św. Jana i fragment tej właśnie rozmowy słyszymy dziś w liturgii reformowanej. Zaś 14 września czytano fragment rozdziału 12, w którym Jezus przepowiada swoje wywyższenie na krzyżu.

Rozmowa z Nikodemem i nauka Ojców

Teraz więc skupmy się chwilę właśnie na fragmencie Rozmowy z Nikodemem czytanym obecnie. Chrystus mówi: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który zstąpił z nieba, Syna Człowieczego, który jest w niebie” (J 3,13). Święty Augustyn zauważa, że w tym słowie kryje się tajemnica Kościoła: kto wstępuje do nieba, czyni to dlatego, że stał się członkiem Tego, który zstąpił. Chrystus traktuje więc swoje Ciało, którym jest Kościół, jako samego siebie. On jeden zstąpił i On jeden wstępuje, a jednak w Nim wstępują także święci. Ale dlaczego o tym nasz Pan mówi? Dlaczego Pan mówi o tym właśnie w tym miejscu? Na pierwszy rzut oka wydaje się to oderwane od kontekstu.

Święty Chryzostom wyjaśnia, że Pan nie chciał, by Nikodem sądził o Nim jedynie jako o proroku. Dlatego wskazuje na swoje Boskie pochodzenie, a przez tytuł Syn Człowieczy obejmuje całą swoją osobę. Św. Hilary z Poitiers natomiast podkreśla, że Jego obecność w niebie nie została ograniczona przez wcielenie: Słowo, które stało się ciałem, nie przestało być Słowem i nie utraciło swojej nieskończoności.

Następnie Chrystus przywołuje obraz węża miedzianego: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego” (J 3,14). To jest jedno z trudniejszych miejsc Ewangelii i rzadko można znaleźć jego jasną i przekonującą interpretację. Oczywiście nawiązuje to do wydarzenia opisanego w Księdze Liczb, kiedy plaga węży była na pustyni karą za kolejny występek wędrującego z Egiptu Izraela przeciw Bogu, który ich przecież z tej niewoli wyprowadził. I co się wtedy dzieje? Ratunek przychodzi w postaci węża miedzianego, którego Mojżesz ma sporządzić i umieścić na wysokim palu.

Św. Beda Czcigodny wskazuje, że wydarzenie z Księgi Liczb było zapowiedzią krzyża i zbawienia człowieka. Zgoda, to często słyszymy. Ale dlaczego właśnie wąż? Zaatakowały ich węże, wybawić ma ich też wąż? Coś tu nie pasuje! Przecież wąż symbolizuje złego z początku czasów. To wąż kusił Adama i Ewę.

I ten paradoks wyjaśnia św. Augustyn. Ten wspaniały nauczyciel i doktor Kościoła również wyjaśnia, że tak jak spojrzenie na węża ratowało przed śmiercią cielesną, tak wiara w Chrystusa ukrzyżowanego wyzwala od śmierci wiecznej. No tak, ale dlaczego wąż? Figura węża, ta miedziana – wyjaśnia nasz geniusz, św. Augustyn – miała kształt zwierzęcia, ale nie zawierała w sobie jadu – podobnie Chrystus: przyszedł w postaci grzesznego ciała (dlatego wąż), lecz bez grzechu. I dlatego ten miedziany wąż bez jadu był figurą Zbawiciela.

Teraz już rozumiemy obraz. Izraelitów atakują jadowite węże. To jest obraz ich grzechów: ulegli szatańskiej pokusie. Oni nie są na tę pokusę odporni, tak samo jak nie mogą się obronić przed jadem węży. Ale Ten, który przyjdzie, nie tylko sam będzie na ten jad odporny, nie tylko nie będzie go miał w sobie, ale wybawi wszystkich, którzy zechcą na niego spojrzeć, czyli uwierzyć.

Św. Teofilakt zauważa, że wysokość krzyża stała się chwałą Chrystusa: w tym, że dał się osądzić, sam osądził władcę tego świata. Diabeł chciał przez krzyż wzbudzić w Nim nienawiść do prześladowców, a osiągnął coś przeciwnego: Jezus jeszcze bardziej ich umiłował i modlił się za nich.

Kulminacją jest słowo: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Św. Jan Chryzostom podkreśla nieskończoną przepaść między Bogiem a człowiekiem, którą objawia ta miłość: Ten, który nie ma początku ani końca, umiłował proch obciążony grzechem. Nie posłał anioła ani proroka, ale własnego Syna. Św. Hilary dodaje, że gdyby Bóg oddał stworzenie za stworzenie, nie byłoby to wielkim dowodem miłości. Ale oddając Jednorodzonego, dał wszystko, co najcenniejsze.

Św. Augustyn tłumaczy, że Syn przyszedł nie po to, by świat potępić, lecz by go zbawić. Jak lekarz pragnie uzdrowienia chorego, tak Chrystus pragnie zbawienia każdego. Kto jednak wzgardzi lekarstwem, sam siebie skazuje na śmierć. Dlatego – jak przypomina św. Grzegorz Wielki – niektórzy są już „osądzeni”, bo w mroku niewiary noszą w sobie wyrok potępienia, zanim jeszcze nadejdzie dzień sądu.

Tak więc cała ta perykopa odsłania misterium: Syn Człowieczy, który był zawsze w niebie, zstąpił, aby być wywyższonym na krzyżu; a przez to wywyższenie objawiła się miłość Ojca, która daje życie wieczne wierzącym.

Maksymilian Powęski

Krótkie biografie Ojców, na których się dziś powołaliśmy

Św. Augustyn z Hippony (354–430)
Biskup Hippony w Afryce Północnej, jeden z najwybitniejszych Ojców i Doktorów Kościoła. Autor Confiteor (Wyznania), De civitate Dei (O państwie Bożym) oraz licznych traktatów biblijnych i dogmatycznych. Walczył z manicheizmem, donatyzmem i pelagianizmem. Jego myśl miała ogromny wpływ na całe chrześcijaństwo Zachodu.

Św. Grzegorz Wielki (ok. 540–604)
Papież w latach 590–604, Doktor Kościoła. Były prefekt Rzymu, mnich benedyktyński, a następnie biskup Rzymu. Zreformował liturgię i organizację Kościoła, autor Dialogów i Homilii o Ewangeliach. Uważany za jednego z czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego.

Św. Jan Chryzostom (ok. 349–407)
Biskup Konstantynopola, wielki kaznodzieja, nazwany „Złotoustym” (Chryzostomos). Autor licznych homilii i komentarzy biblijnych, słynął z żarliwego głoszenia Ewangelii i troski o ubogich. Krytykował nadużycia dworu cesarskiego, co doprowadziło do jego wygnania. Jeden z czterech wielkich doktorów Kościoła Wschodniego.

Św. Hilary z Poitiers (ok. 315–367)
Biskup Poitiers we Francji, Doktor Kościoła. Jeden z pierwszych wielkich teologów łacińskich, nazywany „Athanazym Zachodu” za obronę wiary nicejskiej przed arianizmem. Autor traktatu De Trinitate (O Trójcy).

Św. Beda Czcigodny (ok. 673–735)
Mnich z klasztoru w Jarrow (Anglia), teolog, historyk i egzegeta. Autor Historia ecclesiastica gentis Anglorum (Historia kościelna narodu Anglów), dzięki której nazywany jest „Ojcem historii Anglii”. Doktor Kościoła.

Teofilakt z Ochrydy (ok. 1050–ok. 1108)
Arcybiskup Ochrydy w Bułgarii, wybitny egzegeta bizantyjski. Autor komentarzy do niemal całego Pisma Świętego, w których streszcza i rozwija nauczanie wcześniejszych Ojców, zwłaszcza Jana Chryzostoma.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->