Nie pokój, lecz rozłam. Co naprawdę oznaczają słowa Jezusa? [NA NIEDZIELĘ]
![Nie pokój, lecz rozłam. Co naprawdę oznaczają słowa Jezusa? [NA NIEDZIELĘ]](/photo/article/w770/30209.jpg)
El Greco, „Zesłanie Ducha Świętego”, ok. 1600, olej na płótnie, Museo del Prado, Madryt
Krótka Ewangelia czytana w tę niedzielę (Łk 12,49–53) jest pełna paradoksów. Jezus mówi, że przyszedł ogień rzucić na ziemię i że nie przynosi pokoju, lecz rozłam. Jak rozumieli te słowa Ojcowie Kościoła?
Inne z kategorii
Czuwać w nocy świata [KOMENTARZ DO EWANGELII]
Święty John Henry Newman – sumienie, które prowadzi do prawdy
Dzisiejsza Ewangelia czytana w zreformowanej liturgii jest krótka, ale pełna zaskakujących, symbolicznych sformułowań, które mogą sprawić czytelnikowi niemałą trudność.
Spróbujmy, jak zwykle, ją przeanalizować, opierając się o najstarsze komentarze Ojców Kościoła.
Ogień, który oczyszcza
Weźmy pierwszy symbol – ogień na ziemi. „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął”. Niektórzy kaznodzieje od razu interpretują ten obraz jako ogień miłości. Oczywiście, ostatecznie wszystko, co Bóg czyni, wypływa z Jego miłości, ale tutaj Ojcowie wskazują głębsze, bardziej wielowarstwowe znaczenia. Ogień znamy z doświadczenia życiowego jako żywioł niszczący. Św. Ambroży wskazuje jednak, że ogień to nie tylko zniszczenie, ale również oczyszczenie. Słoma i siano spalą się, ale złoto pozostanie. Bóg spala „słomę i siano”, a złote naczynia swego domu oczyszcza.
Św. Cyryl Aleksandryjski z kolei zauważa, że ogień to słowo Boże, które działa jak hutniczy płomień: oczyszcza i ożywia serca „zziębłe i martwe przez grzech”.
Nieco inaczej widzi to św. Jan Chryzostom, czyli Złotousty: ziemia, na którą Zbawiciel przynosi ogień, to człowiek – uformowany ręką Boga. To w nas Chrystus zapala ogień dla odnowy duszy.
Św. Grzegorz Wielki zaś interpretuje ogień jako żar Ducha Świętego, który spala żądze i budzi skruchę.
Mamy więc symbol bardzo bogaty, wielowarstwową metaforę: ogień utożsamiany jest równocześnie z miłością, słowem, Duchem Świętym i wewnętrzną skruchą.
Chrzest krwi
Zaraz potem Jezus mówi coś równie tajemniczego: „Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie”. Św. Beda Czcigodny tłumaczy to zdanie wprost: chodzi o „zanurzenie we krwi” – Jezus musi przejść przez mękę, zanim roznieci ogień w sercach uczniów. Ale dlaczego doznaje udręki? Czyżby bał się męki? I tu mamy bardzo ciekawe wyjaśnienie św. Ambrożego. Jego zdaniem w tych słowach ujawnia się niezwykła pokora Chrystusa – On „śpieszy się”, by cierpieć za nas i rozpalić w nas żar pobożności.
Podobnie interpretuje to Św. Beda Czcigodny: Chrystus cierpi nie z lęku przed śmiercią, ale z powodu opóźnienia naszego odkupienia. Cierpienie Jezusa to nie tyle strach przed krzyżem, ile ból z powodu zwłoki w naszym zbawieniu – to bardzo głęboka intuicja teologiczna. Całe Jego życie zmierza ku temu wydarzeniu. Można to tłumaczyć na przykładzie oczekiwania na jakieś spektakularne wydarzenie w życiu – własny ślub albo narodziny dziecka. Zdarza się w takich sytuacjach, że czekanie jest wręcz nieznośne. Tak można rozumieć cierpienie Chrystusa, oczekującego odkupieńczej męki.
Pokój i rozłam
Ale tu Zbawiciel idzie jeszcze dalej w swoich proroctwach: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam”. I mamy z tymi słowami spory kłopot, bo przecież po zmartwychwstaniu ten sam Pan powie: „Pokój wam!”. A św. Paweł napisze do Efezjan: „On bowiem jest pokojem naszym, który dwoje jednym uczynił, zburzywszy w ciele swoim rozgradzający mur nieprzyjaźni”. To jak to jest? Jest On Bogiem pokoju czy niepokoju, rozłamu?
Św. Cyryl Aleksandryjski rozwiązuje to w ten sposób: Jezus rzeczywiście daje pokój, ale nie taki, który jednoczy w złym. Tu przypominają się Jego słowa z Wieczernika: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję”. Pokój z grzesznikami przeciw Bogu jest zgubny – i kiedy to sobie uświadomimy, zaczynamy rozumieć paradoks tkwiący w zdaniu „nie pokój przyniosłem, lecz rozłam”. Rozłam staje się formą wierności! Musimy zerwać pokój ze światem, by zyskać pokój z Bogiem.
Św. Jan Chryzostom przypomina, że te słowa uzyskały bardzo konkretny wymiar i proroctwo spełniło się dosłownie: chrześcijanie w domach odchodzili od pogańskich czy żydowskich rodziców, wybierając wiarę. Zatem „brak pokoju” może być wyrazem wierności – Chrystus nie zgadza się na fałszywy pokój.
I co słyszymy dalej? „Pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.
Dlaczego pięcioro? Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli w Biblii występuje jakaś liczba, to prawie na pewno ma ona znaczenie symboliczne. I tak jest i tutaj. Św. Ambroży wyjaśnia, że liczba pięć symbolizuje zmysły. Rozłam następuje wtedy, gdy część (wzrok, słuch) odcina się od reszty (smak, dotyk, węch). Taki rozłam oznacza, że człowiek umie pohamować cielesne żądze, że za pożądaniem oczu czy ciała nie idą pozostałe zmysły. Ten sam symbol – zdaniem wielkiego Ambrożego, biskupa Mediolanu, nauczyciela św. Augustyna – może mieć też inne wyjaśnienie. Dom to także człowiek podzielony na duszę i ciało, w którym walczą rozum, pożądanie i gniew (a więc trzy przeciw dwóm).
Św. Beda Czcigodny widzi tu jeszcze jedną alegorię – tam, gdzie Chrystus wymienia poszczególne osoby w rodzinie. Ojciec to diabeł, matka to Synagoga, córka to Kościół pierwotny, synowa to Kościół pogan. Chrystus rozdziela ich, bo Ewangelia staje się źródłem sporu między judaizmem a chrześcijaństwem.
Widzimy więc, jakie bogactwo znaczeń wyłania się z interpretacji Ojców Kościoła. Te same zdania, te same symbole mogą kryć wiele warstw treści. Spróbujmy to zebrać:
- Ogień to miłość, oczyszczenie, Duch Święty i skrucha.
- Chrzest to męka i krew Chrystusa, bez której ogień nie mógłby się zapalić.
- Rozłam jest konieczną konsekwencją Ewangelii, która nie toleruje „fałszywego pokoju” z grzechem.
- Pięciu w jednym domu stanowi symbol walki wewnętrznej w człowieku, sporu między zmysłami a rozumem, ale też rozłamu między Synagogą a Kościołem.
Niech ten ogień zawsze nas oczyszcza i umacnia, abyśmy w każdym nieuniknionym rozłamie potrafili stanąć po stronie Boga.
Maksymilian Powęski