Sport 4 mar 2023 | Redaktor
Sukcesy Polaków na Halowych Mistrzostwach Europy!

fot. Paweł Skraba

Polscy lekkoatleci mają pierwsze dwa medale halowych mistrzostw Europy w Stambule! Adrianna Sułek w pięcioboju i Ewa Swoboda w biegu na 60 metrów zajęły drugie miejsca. Dodatkowo Sułek wynikiem 5014 punktów poprawiła halowy rekord Polski, a do piątku był to także lepszy wynik od rekordu świata!

Po piątkowej odsłonie rywalizacji reprezentacja Polski, której generalnym sponsorem jest PKN ORLEN, ma dwa srebra i zajmuje szóstą pozycję w klasyfikacji medalowej mistrzostw.

Sułek po bardzo dobrej porannej odsłonie zmagań, w której poprawiła rekordy życiowe w biegu na 60 metrów przez płotki (8.31) oraz pchnięciu kulą (13.89) i uzyskaniu wartościowego 1.89 w skoku wzwyż przystępowała do skoku w dal jako wiceliderka pięcioboju. Na koncie miała 2962 punkty i traciła do prowadzącej Nafissatou Thiam 144 punkty. Przedostatnią odsłonę zmagań Sułek rozpoczęła od znakomitej próby na 6.52. W drugiej kolejce taki sam wynik osiągnęła jednak jej główna rywalka, ale Sułek ponownie pokazała swoje waleczne oblicze i w trzecim skoku poprawiła rekord życiowy lądując na 6.62. Do Thaim, która zakończyła zmagania z wynikiem 6.59, Polka ostatecznie odrobiła dziesięć punktów. By myśleć o złocie Sułek musiałaby pokonać Thiam w biegu na 800 metrów o blisko 10 sekund. Podopieczna Marka Rzepki zaprezentował w ostatniej konkurencji niesamowitą waleczność. Objęła prowadzenie i zbudowała dużą przewagę. To kosztowało wiele sił, na ostatnich metrach Sułek wyraźnie traciła moc. Finiszowała z czasem 2:07.17, dystansując rywalki w tym Thiam. W sumie Polka uzyskała 5014 punktów, czyli o jeden więcej niż dotychczasowy halowy rekord świata. Ten jednak od dziś należy do Thiam – Belgijka straciła do Polki sześć sekund i mogła celebrować wynik najlepszy wynik w historii globu, czyli 5055 punktów.

– Nie sądziłam, że Thiam tak zawalczy. Przegrywam i jak zwykle robię to na historycznym poziomie. Taki jest sport, a póki co pięciobój i siedmiobój uczą mnie porażek na godnym poziomie – przyznała w strefie wywiadów Sułek.

Celem podopiecznej Marka Rzepki, zawodniczki Brdy Bydgoszcz, było poprawienie w Stambule rekordu świata. Mimo uzyskania wyniku lepszego od dotychczasowego rekordu (5013 punktów z 2012 roku) Sułek nie czuła radości.

– Czy jestem szczęśliwa? Przyjechałam tutaj wygrać i poprawić rekord świata. Nie sądziłam, że dziewczyna bez startu w tym roku pobije rekord w pierwszym występie w sezonie. Wiedziałam, że Thiam to klasa sama w sobie. Światowa. Myślałem jednak, że dziś to ja będę lepsza. Póki co to ona jest number one – powiedziała Sułek uznając wyższość belgijskiej rywalki.

Polka kończyła wielobój świetnym biegiem na 800 metrów.

– Przez kilka sekund byłam rekordzistką świata. Nie widziałam Thiam na telebimie, może jakby mnie nie odcięło na ostatnich 100 metrach to ten wynik byłby mój. Zrealizowałam założenia międzyczasów, a bieganie 2:07 na hali pozwala myśleć o jeszcze lepszych wynikach na stadionie – analizowała Sułek, której czas 2:07.17 jest najlepszym w historii uzyskanym przez pięcioboistkę podczas halowych mistrzostw Europy.

– Będę kiedyś chciała poprawić ten rekord. Wiadomo, że zrobić 5060 punktów będzie trudniej niż 5020. Trzeba będzie po prostu złożyć światowe wyniki, nadrobić w innych konkurencjach niż w dal i wzwyż. Niemniej będę pracować i z czasem ten rekord świata będzie mój – obiecała zawodniczka z Bydgoszczy.

Słowa uznania pod adresem Sułek kierował też wiceprezes PZLA, a przed laty czołowy wieloboista świata Sebastian Chmara.

– Zrobić rekord świata i nie zdobyć złota i to wszystko na halowych mistrzostwach Europy. To jest po prostu niewiarygodna historia – cieszył się w Stambule Chmara, którego z Sułek łączy postać nieżyjącego już trenera Wiesława Czapiewskiego.

Drugie srebro do polskiej kolekcji wywalczyła w Stambule Ewa Swoboda. Na mecie zmierzono jej czas 7.09, a Polka przegrała jedynie ze Szwajcarką Mujingą Kambundji (7.00, najlepszy wynik w Europie).

– Jestem bardzo szczęśliwa, że zdobyłam ten srebrny medal. Z wyników wychodziło, że będę tutaj trzecia. Powiedziałam sobie jednak, że nie chcę mieć brązu i powalczę o coś lepszego – przyznała podopieczna Iwony Krupy.

Przed rekordzistką Polski teraz przygotowanie do sezonu na otwartym stadionie.

– Co będzie latem zobaczymy, ale teraz chcę się cieszyć tym, że jestem druga w Europie – śmiała się Swoboda.

Na półfinałach starty w mistrzostwach zakończyły pozostałe nasze sprinterki – Martyna Kotwiła (7.33) i Magdalena Stefanowicz (7.32).

Michał Rozmys w finale biegu na 1500 metrów finiszował dziewiąty z czasem 3:43.09.

– Miałem wewnętrzny tor co utrudniło przedostanie się na początek stawki. Zawodnicy od zewnątrz zabiegali drogę i trochę blokowali. Po 250 metrach doszło do kolizji, próbowałem wyminąć wywróconego zawodnika. Starałem się być w kontakcie z czołówką, ale niestety moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Być może są bardzo zmęczone po wczorajszym biegu i niedostatecznie się zregenerowałem mimo iż się starałem zrobić to odpowiednio – analizował piątkowy start w Stambule Rozmys.

W finale zameldowała się w piątkowy wieczór Anna Kiełbasińska. Po bezproblemowym przejściu porannych kwalifikacji w półfinale uzyskała czas 51.67 i uległa w swoim biegu jedynie Lieke Klaver.

– Generalnie plan na dziś został wykonany. Taktycznie też się wywiązałam z postawionych zdań. Jestem zadowolona. Nic mnie dziś nie zaskoczyło w rywalkach. Może ew. to, że Lieke weszła przede mnie i musiałam trochę zwolnić żeby nie dostać z kolca. Teraz musze liczyć na łut szczęścia, że będzie trzeci, albo czwarty tor – mówiła Kiełbasińska zerkając na monitor w strefie wywiadów i nie znając jeszcze wyników drugiego półfinału z Femke Bol (ta wygrała, ale osiągnęła 52.19).

Finał biegu na 400 metrów pań zaplanowano na godzinę 20:30 (czasu lokalnego, 18:30 polskiego) w sobotę. Polka ruszy w nim z trzeciego toru.

– Pora na odpoczynek i jutro będzie walka. Jest szansa na bieg poniżej 51 sekund, chociaż jestem trochę zmęczona i mam jakąś zadyszkę. Na szczęście nie ma dramatu – powiedziała Kiełbasińska.

Kajetan Duszyński, ruszający do półfinałowej rywalizacji z trudnego drugiego toru, finiszował jako piąty. Uzyskał czas 47.01 i nie awansował do biegu finałowego.

W porannej piątkowej sesji dobrze spisała się Sofia Ennaoui, która wywalczyła awans do finałowego biegu na 1500 metrów. Niestety na dziewiątym, pierwszym nie dającym awansu, miejscu konkurs eliminacyjny trójskoku zakończyła Adrianna Laskowska. W sesji wieczornej pokonanie w pierwszych próbach 2.08, 2.14 i 2.19 pozwoliło Norbertowi Kobielskiemu na bezproblemowy awans do finału skoku wzwyż.

 

źródło: PZLA

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor