Wydarzenia 14 kwi 2019 | Redaktor
Będę pisał dalej. Może się to komuś kiedyś przyda

Stanisław Sitarek/fot. Anna Kopeć

Bydgoski pasjonat spisuje dzieje komunikacji miejskiej. „Tygodnikowi” pokazał kilka swoich prac.

fot. Anna Kopeć

Stanisław Sitarek od 12 lat jest na emeryturze. Mieszka w Fordonie. Przez 47 lat pracował w bydgoskiej komunikacji. – Zaczynałem jeszcze w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, które w 1975 roku przekształcono w Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne po połączeniu z oddziałami w Inowrocławiu i Chojnicach – opowiada. – Pracowałem na zapleczu. Odpowiadałem za łączność w przedsiębiorstwie. Każdy obiekt znałem jak własną kieszeń. 

fot. Anna Kopeć

Pasjonatem komunikacji jest do tej pory. Jest współautorem bogato ilustrowanego albumu pt. „Bydgoskie tramwaje”. – Pracowałem nad tą książką 15 lat – wyznaje, gdy gawędzimy w jego mieszkaniu na os. Tatrzańskim. – A na wydanie czeka już następna pozycja pt. „Bydgoskie autobusy”.

Skąd wzięło się to zamiłowanie i zapał? – W trakcie przygotowań do obchodów 100-lecia bydgoskiej komunikacji miejskiej został powołany komitet organizacyjny i mój szef mówi »Stasiu, ty się tak lubisz zajmować fotografią, to cię wciągamy do komitetu«. Moim zadaniem było gromadzenie starych fotografii, zbieranie informacji – opowiada. – Przygotowałem, co mogłem. 100-lecie minęło, a mnie wciągnęło. 

fot. Anna Kopeć

Fotografią zainteresował się w dzieciństwie, jak wielu jego rówieśników w tamtych czasach. – Na przyjęcie dostałem pierwszy aparat fotograficzny marki Druh, potem kupiłem sobie lepszy, Smienę, to był już luksus – śmieje się. – Aż wreszcie przyszedł czas na lustrzankę, Zenith E. Lubiłem pracę w ciemni. Nawet zorganizowałem taką w przedsiębiorstwie. Firma dała pieniążki na powiększalnik. I ludzie mogli korzystać. 

Stanisław Sitarek posiada bogaty zbiór zdjęć taboru bydgoskiej komunikacji. – Samych tylko fotografii autobusów i tramwajów mam w archiwum około pięciu tysięcy – mówi z dumą. – Wielu się dziwi, skąd mam taką wiedzę, a to z własnego doświadczenia, ale przekopałem archiwum przedsiębiorstwa, szperałem w Archiwum Państwowym, a w bibliotece na Starym Rynku przeczytałem wszystkie gazety od 1945 roku. 

fot. Anna Kopeć

Oprócz wspomnianych już książek zebrał mnóstwo innych materiałów. Opracowanie dotyczące linii tramwajowej wzdłuż ulicy Kujawskiej, którego fragmenty publikujemy, jest wciąż historią otwartą. – Życie dopisuje kolejne rozdziały – aktualnie autor dokumentuje rozpoczętą właśnie budowę. – Mam napisane do zawarcia umowy. Będę pisał dalej. Może się to komuś kiedyś przyda.

Podobnie czynił przy okazji inwestycji tramwajowych do dworca PKP. – Przygotowałem też bogaty materiał budowy linii do Fordonu. Może trudno w to uwierzyć, ale ta historia sięga 100 lat – opowiada. – Jak w roku 1900 wprowadzano pierwsze tramwaje elektryczne w Bydgoszczy, to już w planach ujęta była budowa linii aż do Fordonu, mimo że wtedy był małym miasteczkiem. Zebrałem bardzo obszerny materiał. Zachęcałem, żeby taką publikację wydać. Nic z tego nie wyszło. Nikogo to nie zainteresowało. Mam u siebie w komputerze. 

Stanisław Sitarek wyznaje, że jego zdaniem w pierwszej kolejności powinna powstać jednak linia łącząca rondo Grunwaldzkie przez plac Poznański i Zbożowy Rynek z rondem Bernardyńskim. – Cały czas wąskim gardłem komunikacji tramwajowej jest skrzyżowanie Gdańskiej z Jagiellońską przy Klaryskach. Jeśli tam się coś wydarzy, wypadnie tramwaj, jest jakieś zderzenie, to zamiera cała komunikacja w mieście – uzasadnia. – A tak byłaby alternatywa. 

Dodaje też, że bardzo ważna byłaby inwestycja na Błonie. I przypomina, że już wiele lat temu była propozycja, żeby tramwaj poprowadzić od Nakielskiej ulicą Czerwonego Krzyża, a w latach 80. ubiegłego wieku położono nawet torowisko szerokotorowe na ulicy Szubińskiej, kiedy planowano szybki tramwaj na południowej skarpie i dalej w kierunku Fordonu. 

To właśnie na Błoniu, jego zdaniem, powinien powstać węzeł przesiadkowy dla mieszkańców okolicznych gmin, żeby ograniczyć ruch samochodów do centrum Bydgoszczy. 

fot. archiwum Stanisława Sitarka

W bogatym archiwum Stanisława Sitarka znajdujemy też arcyciekawą historię kampingu tramwajowego w miejscowości Babilion. – W roku 1995 roku MPK dostało tereny po byłej strażnicy wojskowej 14 kilometrów za Chojnicami w kierunku Bytowa – opowiada autor. – Zaadaptowano to na ośrodek kolonijny. Ale w pobliżu jest piękne jezioro. Wszystko w lesie, cisza i spokój. Postanowiono wybudować ośrodek dla pracowników, ale pieniędzy nie było. Do miasta zaczęły przychodzić nowe wagony typu N, więc zaczęto stary tabor wywozić tam i w nich urządzono domki kampingowe. W takim tramwaju były cztery łóżka, szafka. W przedsionkach była kuchnia. 10 takich wozów tramwajowych stało. Potem sprowadzono tam dwa autobusy marki San i tam urządzono kuchnie dla całego ośrodka i wydawano posiłki na miejscu. I to istniało do 1968. Potem już zaczęto stawiać normalne domki kampingowe typu mikołajki. Ośrodek sprzedano w 2000 roku. Taka historia. 

fot. archiwum Stanisława Sitarka

Ale to już na inną opowieść …

jk

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor