Bezkompromisowa wojna na sali sądowej
fot. Anna Kopeć
– Oskarżanie o przemoc, skłonności homoseksualne, alkoholizm, molestowanie czy dewiacje seksualne – takie „zagrywki procesowe” są popularne wśród rozwodzących się rodziców. Dziecko staje się przedmiotem handlu i doradcą rozpadu małżeństwa.
Inne z kategorii
Zbigniew Boniek nagrał przesłanie dla Zawiszy Bydgoszcz: Wspaniała inicjatywa
Obawy związkowców MZK w Bydgoszczy: Problemy kadrowe i finansowe przyszłości spółki [WIDEO]
Podczas konferencji „W otchłani rozwodu” w „Wiatraku” prelekcję miał m.in. apl. adwokacki Tymoteusz Paprocki z Kancelarii Adwokackiej Grzegorza Fertaka w Warszawie, koordynator ds. edukacji w Izbie Adwokackiej w Warszawie. Opowiadał o koszmarze, jaki przeżywa dziecko rozwodzących się rodziców.
– Podczas spraw rozwodowych wszyscy powołują się na dobro dziecka. Co to jest? Nie wiadomo konkretnie, bo nie ma definicji w żadnej ustawie. W dodatku każdy widzi je inaczej – matka, ojciec, sąd czy obserwatorzy. Tymczasem dziecko rykoszetem ponosi wszystkie konsekwencje decyzji rodziców – opowiadał Tymoteusz Paprocki, który w ostatnich trzech latach brał udział w około 50 sprawach związanych z prawem rodzinnym.
Przytaczał przykłady bezkompromisowej walki niedawno jeszcze kochających się ludzi na sali sądowej, w której dzieci – chcąc nie chcąc – również uczestniczą. – Panuje trend, zwłaszcza przy podziale majątku, wytaczania sobie spraw karnych. Często wygląda to tak, że jeden z rodziców sam siebie rani, wzywa policję i oskarża o napaść drugiego. Co widzi dziecko? Zakrwawioną matkę i ojca wyprowadzanego w kajdankach.
Jeśli jeden z małżonków został przez drugiego zdradzony, najważniejszym celem w jego życia staje się zbieranie dowodów winy. – Dziecko widzi wtedy mamę przejmującą telefon ojca, grzebiącą w jego komputerze. Uczestniczy w zbieraniu dowodów, a potem jeszcze jest przesłuchiwane i okazuje się, że 12,13- latek był doradcą rozpadu małżeństwa. Że jedno z rodziców dokładnie instruowało, co ma mówić, nawet jeśli to nie była prawda – opowiada Tymoteusz Paprocki.
Zwykle wraz z dzieleniem majątku podczas sprawy rozwodowej zaczyna się jednocześnie handel dziećmi. – Jeśli jedna ze stron jest gorzej sytuowana finansowo, to w ten sposób niestety będzie załatwiać sprawę majątku. Miałem np. sytuację, że 7-letnie dziecko miało spędzić Boże Narodzenie z rodziną ojca i godzinę przed jego przyjazdem dowiedziało się od matki, że nie spotka się z tatą i zostaje w domu, a w nagrodę pojadą na atrakcyjne wakacje. W takiej sytuacji maluch traci poczucie bezpieczeństwa, a także zaufanie do rodziców i wszystkich dorosłych, przestaje wierzyć w to, co mówią – tłumaczy prawnik.
Kolejny typowe działanie wiąże się z walką o ustalenie alimentów. – Często jest tak, że w ciągu miesiąca dzieci nagle otrzymują 15 nowych kompletów ubrań, zaczynają chodzić na dziesiątki zajęć dodatkowych. Matka zaczyna tworzyć „fabrykę kosztów” na okoliczność wysokości alimentów. Jak to wygląda od strony dziecka? Jedno z rodziców odchodzi, a jego sytuacja finansowa znacznie się polepsza.
Podczas sprawy rozwodowej przedmiotem handlu staje się też władza rodzicielska. – W takim przypadku wiele matek wpada na pomysł, by oskarżyć swojego męża, często ojca np. trojga dzieci, o skłonności homoseksualne, ostatnio mieliśmy aż 17 takich przypadków. Przynoszą zdjęcia ze wspólnych imprez, na których np. ojciec przytula się do przyjaciela. Zagrywki procesowe to także m.in. oskarżanie o alkoholizm, molestowanie i dewiacje seksualne. Dziecko pozostające przy matce oczywiście słyszy o tych wszystkich krokach, które kobieta podejmuje.
W sprawy dotyczące dzieci często zostają zaangażowani nauczyciele i pedagodzy ze szkoły. – W takim przypadku bardzo ważne jest znalezienie granicy między stwierdzeniem faktów a wydawaniem opinii czy własnych spostrzeżeń. Radzę, by państwo ograniczali się tylko do faktów – mówił adwokat do nauczycieli.