Wydarzenia 19 gru 2022 | Redaktor
Pomiędzy obrazem a słowem.  Nowe wiersze Lucyny Siemińskiej [RECENZJA]

Lucyna Siemińska fot. Karolina Wiśniewska

Lucyna Siemińska, poetka z Bydgoszczy, jesienią zaprezentowała nowy tom wierszy „Wychodzenie z ram” (Wydawnictwo Pejzaż, Bydgoszcz 2022), który jest zbiorem 51 ekfraz, czyli utworów inspirowanych obrazami.

Wśród prac najnowszych, mniej znanych malarzy, którzy jednak zwrócili uwagę autorki, odnajdziemy też kilkanaście bardzo znanych, czy wręcz słynnych przedstawień, pochodzących z różnych epok i reprezentujących odmienne estetyki. Począwszy od niemieckiego renesansu, poprzez hiszpański, a więc kontrreformacyjny barok, XIX – wieczny romantyzm, realizm i akademizm, a na impresjonizmie, postimpresjonizmie, symbolizmie, ekspresjonizmie i surrealizmie, kończąc. Są to, między innymi, „Słoneczniki” Vincenta Van Gogha, „Król lasu” Andrieja Szyszkina, „Zatruta studnia” Jacka Malczewskiego, „Stary gitarzysta” Pablo Picassa, „Pomarańczarka” Aleksandra Gierymskiego, „Ekstaza Świętego Franciszka” El Greco, „Krzyk” Edvarda Muncha, „Stańczyk” Jana Matejki, „Trwałość pamięci” Salvadora Dalego, „Wędrowiec nad morzem mgły” Caspara Davida Friedricha, „Dziewczynka z chryzantemami” Olgi Boznańskiej, „Pełzająca śmierć” Zdzisława  Beksińskiego i jedyny pośród obrazów rysunek, pt. „Modlące się ręce”, wykonany przez Albrechta Dürera, oraz obraz o tematyce muzycznej i należący do nurtu kubistycznego, Geogesa Braque'a, umieszczony na okładce książki.

         Siemińską  zainteresowały dzieła najwyższej klasy artystycznej, mające swoje miejsce w europejskich muzeach i galeriach, jak i prace, w szerokim znaczeniu tego słowa – popularne, znalezione w internecie. Choć tak odmienne, każde z nich wewnętrznie ją poruszyło i stało się powodem do stworzenia lirycznego opisu. Autorka nie poprzestała na emocjach, ponieważ połączyła je z założeniem formalnym – artystycznym zadaniem. Każdy utwór w tym zbiorze posiada jednolitą konstrukcję, składa się z piętnastu wersów.

         Poetka w odmienny sposób odnosi się do prac malarskich, raz wydaje się skrupulatna w ich literackim odtworzeniu, kiedy indziej powstaje ujęcie syntetyczne, a w jeszcze innych wypadkach przedstawienie stanowi jedynie mocny, jasny impuls, aby wyrazić siebie. Własną wizję rzeczywistości, a także relację z Bogiem, ludźmi i naturą („Niedostępność przestrzeni”). Obraz daje jej sposobność, żeby wypowiedzieć się na temat biedy, samotności, miłości i przemijania. Pochwycić wartość chwili, w której zamknięta jest głęboka zaduma nad istotą rzeczy, w oddaleniu od świata, tak jak w wierszu „ Leśna opowieść”. Albo zapisana jest żywiołowa radość („Przed niebieskimi drzwiami”) czy akt odwagi („Misja wojskowa”). Siemińska za pośrednictwem  malarstwa wskazuje na kwestie moralne i sprawy ostateczne („Bez odkupienia”), jak również na walkę duchową, która materializuje się na naszych oczach, a jej brutalnym i przerażającym przejawem jest każda zbrodnia i wojna, a szczególnie ta, tocząca się obecnie.

         Na poezję, jak na każdą ze sztuk, składa się cała egzystencja autora, jego osobowość, wrażliwość i wyobraźnia, wiedza intelektualna i życiowe doświadczenie. Warsztat artystyczny, a w tym przypadku – poetycki, oraz wizja własnej twórczości. I nie inaczej jest z Lucyną Siemińską. Patrząc na dobór obrazów i rozważając w jaki sposób je opisuje, jak się nimi inspiruje – by tak rzec – czytamy także ją samą. Poetka bardzo intensywnie odbiera rzeczywistość, zarazem przetwarza ją poprzez swoją silną osobowość. Wiersz jest tego konkretnym potwierdzeniem. Dużej wrażliwości i wewnętrznej siły.

         Warto też zauważyć, że środkiem artystycznym, jakim posługuje się autorka w swoich tekstach, jest działanie obrazem poetyckim. Ukierunkowany na kształt, barwę i światło zmysł obserwacji i bliska temu wrażliwość. Dostrzegamy wyczulenie na szczegół i dążenie do precyzji słowa. Również udane próby stworzenia portretu psychologicznego. To wszystko zaś buduje siatkę powiązań, dzięki którym, w jej najlepszych utworach, znajdujemy zrównoważone odczucie realnego świata, ludzi i przeżyć. Tkwi w tym rys prozatorski. Powstaje przestrzeń, która może pomieścić w sobie przynajmniej formę opowiadania lub noweli – a więc spojrzenie odmienne od potocznie rozumianej liryki.



         Podobne cechy charakteryzują najnowszy tom „Wychodzenie z ram” i wiersz tytułowy, który zaistniał wokół wyjątkowego obrazu „Pomarańczarka”, Aleksandra Gierymskiego. Właśnie w tym zbiorze – zabrzmi to naturalnie, ale może wskaże na interesującą komplikację – umiejętność obrazowania, która jest świadomie rozwijanym przez poetkę darem, została w pełni wykorzystana do stworzenia zróżnicowanych ekfraz.

         Moim zdaniem, ekfrazy mogą stanowić pułapkę, która polega na pewnego rodzaju przylgnięciu do obrazu. I znajdujemy takie wiersze w tej książce. Ale ponieważ Siemińska wykazuje się talentem w realnym przedstawianiu   rzeczywistości, więc to samo, co czasem nie pozwala jej oderwać się od płótna, czy też oddalić na większą odległość – i tu paradoks – buduje jednocześnie zamknięty i nowy obraz – literacki. Ożywiony i ciekawy, nasycony przemyślanymi szczegółami, fachowym nazewnictwem, pochodzącym z różnych dziedzin życia, szczególnie z przeszłości, ubarwiony myślami i uczuciami bohaterów obrazu – wiersza.

         Najbardziej podobają mi się utwory napisane z dużego dystansu, które  konstruują wyraźnie inną „pozaobrazową rzeczywistość”. Te odbieram jako pełny przejaw wyobraźni, temperamentu, a nawet szczególnego rodzaju wolności Lucyny Siemińskiej. Jak na przykład wiersz inspirowany „Słonecznikami” Vincenta Van Gogha, gdzie autorka wymyśla prostą, ale przekonującą narrację. Owszem, czytelnik widzi słoneczniki na załączonej w książce reprodukcji, bo i w  ekfrazie istnieją one w centrum emocjonalnego zainteresowania, ale poprzez tekst wychodzi znacznie dalej. W nasyconą słonecznym światłem przestrzeń, a także w głąb zachwytu i szczególnego rodzaju pożądania, nieznanej nam bohaterki mini opowieści, która ulega urokowi tych mocnych i oryginalnych kwiatów: gdybyś nie rozdarła sukienki nie poraniła ramion / przeciskając się przez poluzowane sztachety / nie wyciągnęła ręki po okazałe kwiaty // z piegowatą tarczą pośrodku żółtej grzywy / gdyby było trochę wcześniej albo trochę później / może nie ujrzałabyś pytającego spojrzenia („Związek przyczynowo – skutkowy”).

         Niszczącą relację pomiędzy kobietą a mężczyzną, opartą na zależności, zaślepieniu, wypełnioną bólem i beznadziejnością, odtworzoną z psychologiczną wnikliwością i w aurze erotyzmu, ukazała Siemińska w  wierszu o przewrotnym tytule „Związek synchroniczny”, gdzie czytamy: nie wiedziałaś co to są marzenia ani spełnianie / gdybyś nie była tak przywiązana do jego dłoni / wrażliwa na każde drgnienie zręcznych palców // może zrobiłabyś pierwszy krok w stronę innego / bardziej wyzwolonego świata (…).

         W utworze „Plastyczność czasu” autorka, interpretując pejzaż Dalego, wykazuje się interesującą mieszanką fantazji i dowcipu, w połączeniu ze szczyptą nostalgii: zegar spadł ze ściany tuż przed nowym rokiem / niedobrze – pomyślałaś niepokój zagnieździł się / wewnątrz jak czarne kruki w Tower // zegary mierzą organizują wyznaczają granice / nie powinny stać spóźniać się lub spieszyć / a już na pewno nie powinny spadać ze ścian // nie powinny zwisać bezwładnie z suchej gałęzi / ani surrealistycznie pełzać po płaszczyznach / leżeć na katalońskiej plaży za parawanem rzęs.

          A wpatrzona w niezwykłą kolorystykę i światło na płótnie Boznańskiej – na którym rudowłosa dziewczynka, ubrana w szaroniebieską sukienkę, stoi z bukietem białych chryzantem o nerwowo rozedrganych, postrzępionych płatkach i patrzy widzowi prosto w oczy – poetka rozważa: stanęłaś odwrócona plecami do ściany / po której wierny cień pełzał niespokojnie / na tyle daleko żebyś nie mogła się oprzeć // na tyle blisko abyś nie mogła się cofnąć / światło zmieniało rudość włosów w blond / czerwień ust kontrastowała z bladością („Dziewczynka z chryzantemami”).



         Co oznacza tytułowe „wychodzenie z ram”? Może specyficzne ożywienie malarskiego przedstawienia, do jakiego zawsze dochodzi, gdy je z wyczuciem i twórczo zinterpretujemy za pomocą słowa, próbując poprzez opis „wydrzeć” mu choćby cząstkę jego tajemnicy? Czy do tego właśnie dążyła Lucyna Siemińska w swoim nowym tomie wierszy? Tego, nie wiem. Sądzę jednak, że  pokazała jak silną inspiracją, emocjonalną i intelektualną, może być malarstwo.  Przypomniała też, czym jest interdyscyplinarność w sztuce.

          Jak blisko obrazu jest słowo, jak może ono obraz dopełnić, pogłębić jego zrozumienie, poszerzyć jego przestrzeń, wraz z nim – współistnieć. A gdzieś pomiędzy nimi, obrazem i słowem, jawi się sama poetka. Stając, dojrzale i odważnie, w perspektywie własnego życia. W aurze pewnej otwartości, zrozumienia i współodczuwania. Będąc sobą – wobec świata i innych ludzi. Podobnie jak bohaterka utworu „Sztuka uliczna”, który jest jednym z najbardziej wyrazistych w tej książce, i może być – jak sądzę  – ukrytym autoportretem Lucyny Siemińskiej.

Hanna Strychalska

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor