Rekonstrukcja rządu. Kto zastąpi szefa MSZ prof. Czaputowicza?
fot. flickr
Minister spraw zagranicznych będzie pierwszą "ofiarą" rekonstrukcji rządu premiera Morawieckiego. Prof. Czaputowicz twierdzi, że takie ustalenia zapadły jeszcze przed wyborami. Opozycja grzmi, że ministra pokonały wybory zagraniczne.
Inne z kategorii
Nowa wystawa w Galerii Wieży Ciśnień. Już można ją podziwiać
Zawisza wraca z dalekiej podróży. Pokonał Flotę w Świnoujściu
Ostatnio jednym z pierwszorzędnych tematów, które pojawiają się po zakończonych wyborach prezydenckich jest sprawa rekonstrukcji rządu premiera Mateusza Morawieckiego. W minionym tygodniu takie posunięcia sugerowała już wicepremier Emilewicz. Pisaliśmy o tym tutaj.
Pierwsza zmiana może nastąpic na stanowisku ministra spraw zagranicznych.
- Kilka miesięcy temu umówiliśmy się z premierem Mateuszem Morawieckim na kontynuowanie mojej misji do wyborów prezydenckich. Cieszę się z ich wyniku, to jest przecież też w jakimś stopniu znak, że prowadzona przez nas polityka zagraniczna została dobrze oceniona -powiedział prof. Czaputowicz w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.
Minister odniósł się również do tematu wyborów prezydenckich i odbiorem ich przez naszego zachodniego sąsiada.
- Stosunki z Niemcami są dobre. Rzeczywiście, mamy za sobą nerwową kampanię, a wypowiedzi w mediach z większościowym kapitałem niemieckim tu, w Polsce, i w samych Niemczech mogły być odbierane jako próba wpływania na nasze wybory -powiedział minister spraw zagranicznych.
Dodał jeszcze - Publikowano analizy wskazujące, że zmiana na stanowisku prezydenta w Polsce byłaby dla Niemiec korzystna. Trzeba jednak przyznać, że władze Niemiec na wynik wyborów zareagowały bez zarzutu, zarówno prezydent Steinmeier, jak i kanclerz Merkel przesłali serdeczne gratulacje. Niemcy już wcześniej zrozumieli, że bez Polski nie da się rozwijać projektu europejskiego, i chcą z nami ściśle współpracować. Pogodzili się też z tym, że obecna opcja polityczna pozostanie u władzy w Polsce na dłużej.
Minister Czaputowicz odpiera również ataki opozycji, która sugeruje, że jego ministerstwo nie poradziło sobie z przebiegiem wyborów prezydenckich.
- W drugiej turze wzięło w nich udział aż 83 proc. osób, którym wysłaliśmy karty do głosowania. Gdy w 2015 r. wybory prezydenckie nadzorował mój poprzednik Grzegorz Schetyna, tylko 66 proc. głosujących odesłało karty do głosowania - wypunktował minister.
Źr. rp.pl