Remont po pożarze zrobili lokatorom społecznicy. Teraz właściciel wypowiada umowę najmu
fot. Anna Kopeć (archiwum)
Pod koniec marca Rosita Górska i jej wielopokoleniowa rodzina mogli wrócić do wynajmowanego mieszkania – kuchnię po pożarze wyremontowało dla nich Stowarzyszenie Niesienia Pomocy Potrzebującym „Dzięki Wam”. Decyzją właściciela muszą jednak szukać sobie nowego lokum.
Inne z kategorii
Iwaneczko zagra w Bydgoszczy [ZAPOWIEDŹ]
Świąteczny Festiwal ART MINTAKA 2024 [ZAPROSZENIE]
Pożar w mieszkaniu przy ul. Piotrowskiego, gdzie pani Rosita mieszka razem z bliskimi, wybuchł 25 lutego. Nadal nie wiadomo, czy stało się to z winy nowej lodówki, czy złego stanu instalacji elektrycznej.
W pożarze nikt nie ucierpiał, jednak 8-osobowa rodzina musiała opuścić mieszkanie. Tymczasowego schronienia udzielili jej misjonarze ze Zgromadzenia Świętego Wincentego à Paulo, posługujący w pobliskiej Bazylice. Panią Rositę księża znają z jej działalności – pomaga osobom bezdomnym i potrzebującym w funkcjonującym przy kościele Stowarzyszeniu Miłosierdzia.
Sprawą zainteresowali się społecznicy ze Stowarzyszenia „Dzięki Wam”, którzy na swoim koncie mają już inne charytatywne remonty po pożarach – pomogli m.in. pani Arletcie z ul. Tucholskiej, ostatnio – pani Teresie, która straciła wszystko w pożarze kamienicy na Grunwaldzkiej.
Ich działania mocno wspierają ekipy uczniów z Zespołu Szkół Budowlanych oraz Zespołu Szkół Branżowych I Stopnia nr 6. W mieszkaniu przy Piotrowskiego pod okiem nauczycieli i wolontariuszy wykonali kapitalny remont kuchni oraz przedpokoju. Z pomocą przyszli także starsi, którzy popołudniami kładli w kuchni nową instalację elektryczną. W pomoc zaangażowało się wiele firm i osoby fizyczne, które m.in. przekazywały materiały budowlane i wsparcie finansowe.
fot. Anna Kopeć
29 marca wzruszona pani Rosita odebrała klucze od mieszkania. Radość rodziny nie trwała jednak długo. Właściciel w połowie kwietnia wypowiedział umowę najmu. – Brak słów – komentuje Adam Jaworski, prezes Stowarzyszenia „Dzięki Wam”. – Przykra sprawa, tym bardziej że uczniowie robili remont z serca, bo dla „babci” – dodaje. Uważa, że lokatorzy nie dostarczyli właścicielowi powodów do takiej decyzji. – Pani Rosita regularnie płaci czynsz, więc nie mam pojęcia, dlaczego to zrobił – mówi.
Przyczyny właściciel nie podał, jednak poza wypowiedzeniem umowy lokatorka otrzymała też wezwanie do zapłaty za marzec – miesiąc, kiedy rodzina po pożarze w tym miejscu nie mieszkała. Według ustnych ustaleń między Rositą Górską a właścicielem, ten, by ulżyć im w trudnej sytuacji, zgodził się, by w czasie remontu nie płacili czynszu. Teraz jednak ma się tego wypierać. – Nigdy nie byłam z nim w konflikcie. Nie uchylam się od zapłaty – tłumaczy pani Rosita. Chciałaby porozumieć się w tej sprawie z właścicielem, ten jednak nie chce kontaktu.
Zdaniem Adama Jaworskiego są podstawy prawne, by wypowiedzenie podważyć. Jednak, jak mówi, wyprowadzka może być korzystniejszym rozwiązaniem. – Życzę tej pani i jej rodzinie jak najlepiej i właśnie dlatego byłoby super, żeby się stamtąd wynieśli, skoro ktoś chce wypowiedzieć umowę, nie mając ku temu powodów – mówi.
Na razie Rosita Górska i jej bliscy nie mają jednak dokąd pójść. Na mieszkanie przy Piotrowskiego mogą sobie pozwolić, boją się jednak, że innego w osiągalnej dla nich kwocie nie znajdą. Problem potęgują wysokie kaucje. – Chyba podzielę los moich podopiecznych bezdomnych – mówi ze smutkiem pani Rosita.
Mieszkanie razem z rodziną musi opuścić do końca lipca.