Samoloty poleciały do Anglii, a pasażerowie zostali w Bydgoszczy
Port Lotniczy Bydgoszcz
Trzydzieści osób nie zostało w czwartek (13.04) wpuszczonych na pokłady samolotów do Londynu i Birmingham. Pasażerowie obwiniają za zaistniałą sytuację straż graniczną, a ci zrzucili winę na infrastrukturę bydgoskiego lotniska.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
W czwartek do południa z bydgoskiego lotniska odleciały w kierunku Wielkiej Brytanii dwa samoloty pasażerskie. O 10.00 wystartował samolot do Birmingham, a o 10.20 do Londynu. Nie wszyscy pasażerowie zdążyli zająć miejsca na pokładzie maszyn. Uziemionych zostało 30 osób. Pasażerowie, do których dotarli dziennikarze TVP Bydgoszcz twierdzą, że winę za ten stan rzeczy ponosi Straż Graniczna. - Byliśmy o czasie, staliśmy w długiej kolejce do odprawy paszportowej, która strasznie przedłużała. Strażnicy pracowali za wolno – twierdzą rozmówcy „Zbliżeń”.
Straż Graniczna odpiera zarzuty. – 7 kwietnia tego roku zmienił się kodeks graniczny Schengen. Wymaga on pełnej kontroli wszystkich pasażerów na wjazd i wyjazd z kraju. Przygotowywaliśmy się do tej sytuacji już od zeszłego roku. Dokonywaliśmy kontroli 70-80 procent pasażerów i nie wpłynęła żadna skarga ze strony pasażerów, żaden lot nie został z naszej winy z tego tytułu opóźniony - tłumaczyła mjr Monika Szczygieł. – Sytuacja, która miała dzisiaj miejsce wynika głównie z infrastruktury portu. Pasażerowie nie mają możliwości dokonania wyboru, czy chcą przejść bezpośrednio do kontroli granicznej, czy skorzystać ze sklepów. I to właśnie wydarzyło się dzisiaj. Pasażerowie zostali bezpośrednio skierowani do sklepów komercyjnych, nie zgłaszali się systematycznie do kontroli granicznej – tłumaczyła. Podkreślała, że do służby została skierowana dostateczna liczba funkcjonariuszy, a wszystkie pawilony kontrolerskie były obstawione.
Pasażerowie, którzy utknęli na bydgoskim lotnisku mają już zarezerwowane bilety na nowe połączenia. Wylecą do Anglii w piątek, albo w sobotę, zarówno z naszego lotniska, jak i z portów w Poznaniu i Gdańsku.
Sprawę chce badać wojewoda Mikołaj Bogdanowicz. - Zależy nam na tym, aby port lotniczy funkcjonował bez zarzutu. Stąd zaistniała sytuacja musi zostać wyjaśniona. Musimy poznać przyczynę tego zajścia, aby nigdy więcej się nie powtórzyła. Już dzisiaj proponuję panu marszałkowi, jako głównemu udziałowcowi portu oraz straży granicznej jak najszybsze spotkanie – zaproponował wojewoda.