Wydarzenia 20 lis 2018 | Jarosław Kopeć
Wojna na skażonej ziemi

Nowoczesna podczyszczalnia kosztowała ok. 60 milionów złotych

Miejska spółka Chemwik sp. z o.o. wypowiedziała wojnę państwowej firmie zbrojeniowej Nitro-Chem. Oficjalnie chodzi o podejrzenie skażenia środowiska. W tle jednak są miliony złotych za odprowadzanie ścieków.

Afera wybuchła w połowie października w toku kampanii wyborczej. Detonatorem okazał się telewizyjny reportaż „Superwizjera” wyemitowany w TVN pod wymownym tytułem „Wody skażone trotylem”. Materiał ten zainspirował wtedy prezydenta Rafała Bruskiego do zwołania konferencji prasowej, na której oświadczył, że miejska spółka Chemwik znalazła ślady trotylu na terenach pozachemowskich. – Stężenie tych zanieczyszczeń im bliżej Nitro-Chemu, tym jest większe – oznajmił prezydent. Ujawnił też, spółka Chemwik (w 100 proc. kontrolowana przez miasto i zależna od Miejskich Wodociągów i Kanalizacji) złożyła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zgłoszenie o wystąpieniu bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku lub szkody w środowisku. Takie pismo spółka skierowała 21 września 2018 roku. 

W zawiadomieniu Chemwik wskazuje, że „na terenach przylegających do Nitro-Chemu, między Nitro-Chemem a Wisłą, z badań, które zostały przeprowadzone za pomocą piezometrów, które należą do spółki Chemwik, znajdują się w dużym zakresie ilości środki chemiczne, które w środowisku w ogóle być nie powinny”. 

Sugestie na sesji

Sprawa rozbudziła emocje. Stała się też przedmiotem obrad ostatniej przed wyborami sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Prezes MWiK Stanisław Drzewiecki przedstawił radnym prezentację opowiadającą m.in. o procesie przejęcia w 2015 roku przez Chemwik oczyszczalni Kapuściska oraz instalacji po byłym Zachemie i zanieczyszczeniach w wodach gruntowych oraz w ściekach odprowadzanych do sieci kanalizacyjnej Chemwiku, m.in. o obecności w nich DNT i TNT. 

Po sesji przyznał też, że wyniki badań przeprowadzonych w krakowskim laboratorium znane są już od maja 2018 roku, a w czerwcu dokonano ponownych pomiarów. 

Na zarzuty odpowiedział rzecznik prasowy Nitro-Chemu, Tomasz Zieliński: „Zakłady Nitro-Chem nie są sprawcą zanieczyszczeń wśród wód podziemnych. Mimo to w zaproszeniu na sesję Rady Miasta sformułowano punkt obrad w sposób jednoznacznie sugerujący, że chodzi o odpady z produkcji Nitro-Chemu. W naszej ocenie jest to celowa próba przerzucenia odpowiedzialności za wcześniejsze zaniedbania. Zarząd Nitro-Chem swoim wystąpieniem nie będzie firmował tych absurdów. Podkreślamy, że zanieczyszczenia wód podziemnych mogą pochodzić z czasów, kiedy na ogromnym terenie przemysłowym (…) działalność prowadziły inne podmioty (…) Mimo że chodzi o ten sam trotyl produkowany w zbliżonej lokalizacji, to mamy do czynienia z różnymi zakładami, instalacjami i technologiami”. 

Poseł broni firmy 

Na zwołanej po sesji konferencji prasowej poseł, a wcześniej także wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny m.in. za polskie firmy zbrojeniowe, Bartosz Kownacki twardo bronił zakładów chemicznych: – Chciałbym zaprzeczyć temu, że Nitro-Chem wypuszczał bezpośrednio do gleby czy Wisły substancje, które zagrażałyby życiu lub zdrowiu ludzkiemu. Nitro- -Chem ma najnowocześniejszą w regionie podoczyszczalnię ścieków, a zanieczyszczenia monitoruje on-line, na bieżąco. Wszystkie ścieki, które trafiają do Chemwiku z Nitro-Chemu, są ściekami „lepszej jakości” niż miejskie. 

Nawiązał tym samym do otwarcia w czerwcu 2018 roku na terenie zakładów Nitro-Chem nowoczesnej podczyszczalni, która razem z innymi inwestycjami proekologicznymi kosztowała ok. 60 milionów złotych. 

Przypomniał także, że w tej chwili Chemwik jest stroną w sprawie sądowej z Nitro-Chemem – firma zbrojeniowa pozwała Chemwik o 20 milionów – a spór między nimi nie toczy się od dziś. Do rozwiązania go prezydent Rafał Bruski zobowiązał się już w 2016 roku. – Z tego, co wiem, przez dwa lata odbyło się jedno spotkanie w tej sprawie – mówił Kownacki. 

Prezes Drzewiecki przyznał, że obie firmy są stronami w sporze sądowym. 

Z naszych informacji wynika, że spółka Chemwik uznawszy, że nie podlega przepisom „Ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków” podyktowała Nitro-Chemowi zapisy umowy jednostronnie dla siebie korzystne, w tym rygorystyczne wymagania wobec parametrów ścieków: takie, że bez dalszego oczyszczania można by je bezpośrednio odprowadzić do Wisły. 

Stąd zrodziły się konflikty na poziomie rozliczeń. Głośno było już o tym w mediach w 2015 roku. 

Spór o miliony 

Wtedy to Chemwik założył, że za odprowadzanie ścieków państwowa firma zbrojeniowa będzie płacić ponad milion złotych miesięcznie. Po uruchomieniu nowoczesnej podoczyszczalni Nitro-Chem płaci jednak zdecydowanie mniej. W skali roku może to oznaczać, że do kasy miejskiej spółki wpłynie nawet kilka milionów złotych mniej, niż zakładała. 

– Wykazanie, że Nitro-Chem rzekomo nie trzyma norm, może być krokiem w kierunku egzekwowania wyższych stawek – słyszymy od osób, które zajmują się tematem. 

Jednocześnie wiemy, że prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z urzędu wszczął „postępowanie antymonopolowe w sprawie nadużywania przez Chemwik Sp. z o.o. z siedzibą w Bydgoszczy pozycji dominującej na lokalnym rynku odprowadzania ścieków”. 

Mimo że działalność w zakresie zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków powinna podlegać reżimowi ustawy zaopatrzeniowej, umowa zawarta pomiędzy Nitro-Chem, a Chemwikiem ma charakter wolnorynkowej umowy cywilnoprawnej, z całkowitym pominięciem wymogów wynikających z tej ustawy. 

Spółka zbrojeniowa wskazuje nawet, że „umowa ta jest nieważna w całości z mocy prawa, na podstawie art. 58 § 1 k.c. i wszelkie świadczenia, z jakiegokolwiek tytułu uiszczone przez Nitro-Chem na rzecz Chemwik na jej podstawie mają charakter świadczeń nienależnych w rozumieniu art. 410 § 2 k.c. i podlegają zwrotowi w myśl przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. W związku z powyższym, wartość tych nienależnie uiszczonych świadczeń stanowi szkodę na rzecz Nitro-Chem”. 

Departament Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego poinformował nas, że „tutejszy organ uzyskał w toku prowadzonego postępowania administracyjnego informację od Chemwik Sp. z o. o. w Bydgoszczy, że Spółka nie jest przedsiębiorstwem wodociągowo-kanalizacyjnym w rozumieniu ustawy z dnia 7 czerwca 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków”. 

Tymczasem RDOŚ prowadzi cały czas postępowanie na podstawie zawiadomienia miejskiej firmy. – Poprosiliśmy obie firmy o dokumentację i będziemy je szczegółowo badać – usłyszeliśmy od dyrektor RDOŚ, Marii Dombrowicz. – Niektóre z nich wpłynęły dopiero kilka dni temu i na tym etapie jako organ odpowiedzialny nie będziemy się wypowiadać w tej sprawie.

Jarosław Kopeć