Zachem to najgroźniejsza bomba ekologiczna w Polsce
Brama wjazdowa do Zachemu / zdjęcia archiwalne, źródło: Wikipedia
Tak twierdzą naukowcy z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Oszacowali, że oczyszczenie pozachemowskich terenów potrwa co najmniej 20 lat i może kosztować nawet blisko 3 miliardy złotych!
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
We wtorek (03.10) w Urzędzie Wojewódzkim, z inicjatywy Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Bydgoszczy odbyło się spotkanie dotyczące skażenia terenów dawnych Zakładów Chemicznych „Zachem”. Oprócz przedstawicieli administracji rządowej i samorządu, wzięli w nim udział naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Z informacji która przekazali wynika, że sytuacja jest bardzo poważna.
Tysiące ton niezabezpieczonych toksyn
Największym trucicielem jest składowisko odpadów poprzemysłowych „Zielona”, które zajmuje powierzchnię ponad 11 hektarów, czyli około piętnastu pełnowymiarowych boisk piłkarskich. - Na składowisku, które zaczęło funkcjonowanie jeszcze w latach 40-tych ubiegłego wieku, znajdują się olbrzymie ilość odpadów toksycznych. Szacujemy, że jest ich nawet 82 tysiące ton. Te liczby są przerażające. Co gorsza, składowisko jest niezabezpieczone. Zanieczyszczenia znajdują się nie tylko w gruncie, ale spłynęły także do wód podziemnych i płyną dalej, w kierunku Wisły – mówi Maria Dombrowicz, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
To najgroźniejsza bomba ekologiczna w Polsce – nie ma wątpliwości dr hab. Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Naukowcy wykryli na pozachemowskich terenach w trakcie badań gruntu i wód podziemnych m.in. chlorki, siarczany, fenol, anilinę, toluidynę, chloroanilinę i szereg innych trujących odpadów. Praktycznie wszystkie substancje charakteryzują się bardzo dużą toksycznością.
Doktor Dorota Pierri z krakowskiej AGH nie ma wątpliwości, że chemikalia zagrażają mieszkańcom Bydgoszczy i okolic. - Migracja chmury zanieczyszczeń wód podziemnych ze składowiska Zielona na tereny zamieszkałe jest problemem powodującym bezpośrednie zagrożenie zdrowia, a nawet życia mieszkańców Łęgnowa, Plątnowa i Otorowa. Obecnie bowiem, wobec wyłączenia bariery odwadniającej, chmura zanieczyszczeń z rejonu składowiska Zielona ma możliwość swobodnej migracji na tereny wykorzystywane do celów mieszkalnych i rolniczych. Poprzez bezpośredni kontakt mieszkańców ze skażoną wodą, która ujawnia się m.in. w przydomowych studniach, narażeni są na wchłanianie substancji toksycznych – mówi.
Więcej w czwartkowym (05.10) numerze Tygodnika Bydgoskiego:
- Ilu mieszkańców jest narażonych na działanie toksyn?
- Co kryją badania przeprowadzone w latach 80-tych XX wieku?
- Ile będzie kosztowało sprzątanie po chemicznym gigancie?
- Kto zapłaci za remediację pozachemowskich terenów?
- Czy toksyny mogą dotrzeć do Wisły?