„Miasta nie zmienia się na papierze” – ważny głos radnego Bokieja o stanie Bydgoszczy

fot. Facebook
W opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie Paweł Bokiej, radny miasta Bydgoszczy, stawia pytania, które trudno zignorować. Choć coroczny raport o stanie miasta może imponować tabelami i wskaźnikami, zdaniem Bokieja nie oddaje on pełnego obrazu rzeczywistości. „Prawdziwy obraz Bydgoszczy nie mieści się w tabelce w Excelu” – pisze radny. Jego głos to apel o bardziej ludzkie spojrzenie na politykę miejską i większą uważność na codzienne doświadczenia mieszkańców.
Inne z kategorii
Miasto, które balansuje między historią a przyszłością
„Wikliniarka” – nowe zawieszone dzieło nad ul. Jatki w Bydgoszczy
Od danych do ludzi
W swoim wpisie Bokiej wyraża przekonanie, że statystyki, choć potrzebne, nie pokazują tego, jak naprawdę żyje się w mieście. Jako przykład podaje komunikację miejską – oficjalnie 86,8% kursów jest punktualnych, ale dla mieszkańca, który codziennie walczy o dotarcie na czas do pracy i szkoły, te liczby nie mają znaczenia, gdy tramwaj zatrzymuje się na Gdańskiej, a przesiadka ucieka tuż sprzed nosa. „Statystyka nie pomoże” – zauważa trafnie radny.
Rozwój z wykluczeniem?
Bokiej krytykuje także nierównomierny rozwój miasta. Z jednej strony – rewitalizacje i reprezentacyjne inwestycje, z drugiej – zaniedbane osiedla, gdzie od lat nie przeprowadzono żadnych istotnych remontów. To, jego zdaniem, nie tylko kwestia estetyki czy infrastruktury, ale też psychologicznego poczucia przynależności. „Czy czujemy, że nasze osiedle jest ważne oraz czy ktoś nas widzi i słyszy?” – pyta retorycznie.
Utracona wiara w partycypację
Choć Bydgoszcz formalnie dysponuje narzędziami partycypacji – budżetem obywatelskim, konsultacjami społecznymi, formularzami zgłoszeniowymi – Bokiej zwraca uwagę, że wielu mieszkańców nie wierzy w ich skuteczność. Wielokrotne zgłaszanie tych samych problemów, brak odpowiedzi, poczucie, że „trafiają na mur obojętności” – wszystko to osłabia zaufanie do samorządu i gasi obywatelską aktywność.
Miasto, z którego się wyjeżdża
Jednym z najmocniejszych akcentów wpisu jest diagnoza demograficzna. W 2024 roku Bydgoszcz straciła kolejnych dwa tysiące mieszkańców – głównie młodych. Przyczyną są nie tylko lepsze uczelnie czy rynek pracy w innych miastach, ale brak „impulsu, by zostać”. Bokiej ostrzega: jeśli nic się nie zmieni, zostaniemy z infrastrukturą, która nie ma komu służyć.
Apel o słuchanie i zmianę
Podsumowując, Paweł Bokiej wzywa do odejścia od iluzji, że „wszystko działa”, i do zwrócenia się ku realnym potrzebom ludzi. „Miasta nie zmienia się na papierze. Miasto zmienia się wtedy, gdy ktoś poczuje, że ma tu swoje miejsce – i że nie musi z niego uciekać” – pisze.
Wpis radnego Bokieja to nie tylko komentarz do miejskiego raportu, ale też zaproszenie do refleksji nad tym, czym naprawdę jest nowoczesne i sprawiedliwe zarządzanie miastem. To również pytanie o przyszłość Bydgoszczy: czy będzie ona miastem do życia – czy tylko do statystyk.