Znikają pojemniki PCK! Co teraz z używaną odzieżą w Bydgoszczy?

fot. Facebook
W Bydgoszczy – jak i w całej Polsce – znikają charakterystyczne czerwone pojemniki PCK na używaną odzież. To efekt nowych przepisów i, jak twierdzi radny Wojciech Bielawa, bierności władz miasta. Problem? Mieszkańcy nie mają gdzie wyrzucać starych ubrań – a potrzebujący stracili ważne źródło pomocy.
Inne z kategorii
Hollywood w Bydgoszczy! Drift, płonące ściany i MONSTER TRUCK prosto z garażu
Nowe przepisy, stary problem
Od stycznia 2025 roku obowiązują nowe przepisy dotyczące gospodarki odpadami tekstylnymi. Zużyta odzież i tekstylia nie mogą już trafiać do koszy na odpady zmieszane – powinny być zbierane oddzielnie. Problem w tym, że w Bydgoszczy nie zapewniono mieszkańcom odpowiednich warunków do ich segregowania.
Według radnego Wojciecha Bielawy, który od miesięcy alarmował w tej sprawie, w całym mieście funkcjonują zaledwie trzy Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), gdzie można legalnie zostawić zużyte tekstylia. – Od początku roku kontenery PCK były przepełnione. Ludzie przestali tam przynosić tylko używaną odzież – zaczęli wrzucać wszystko jak leci – zauważa radny.
Koniec programu pomocowego
Polski Czerwony Krzyż zdecydował o likwidacji wszystkich swoich pojemników na odzież – łącznie 28 tysięcy w całym kraju. Znikają także z bydgoskich ulic. To oznacza koniec wieloletniego programu pomocowego, dzięki któremu dobrej jakości ubrania trafiały do potrzebujących.
Zdaniem Bielawy, przyczyną jest krótkowzroczność władz samorządowych, w tym prezydenta Rafała Bruskiego i wiceprezydent Anny Zofii Mackiewicz. – Miasto przeniosło swoje obowiązki na organizacje charytatywne i uznało sprawę za załatwioną – mówi radny. – Gdy pojemniki się przepełniły, nikt nie reagował. Dziś program upada, a my zostaliśmy z problemem.
Co dalej z odzieżą?
W obecnej sytuacji mieszkańcy Bydgoszczy mają bardzo ograniczone możliwości pozbycia się niepotrzebnych ubrań. Nie ma systemu worków, jak w przypadku plastiku czy szkła, nie ma też planów ustawienia nowych pojemników. Radny pyta wprost: co dalej?
Na razie nie ma jasnej odpowiedzi. Urzędnicy milczą, a mieszkańcy muszą radzić sobie sami – szukając PSZOK-ów, zostawiając ubrania w nielegalnych miejscach lub... trzymając worki w piwnicach. Problem, który dotyczy tysięcy bydgoszczan, został zepchnięty na margines.