Zostawić, zapomnieć, zburzyć – czyli bydgoskie podejście do zabytków
„Szczerba” po wyburzeniu kamienicy przy Zbożowym Rynku
Wydawać by się mogło, że dbałość o zabytki powinna iść w parze z budowaniem nowoczesnego i funkcjonalnego miasta. Często zerkamy na sąsiedni, mniejszy Toruń, gdzie widać troskę o obie formacje składające się na tkankę miejską. Dlaczego więc w Bydgoszczy tak łatwo pozbywamy się świadectw naszej historii?
Inne z kategorii
Wielkie zmiany w komunikacji miejskiej. Zamkną most Bernardyński dla autobusów
Podstawówka na Leśnym świętuje 70-lecie istnienia
Kilka lat temu przez Bydgoszcz przetoczyła się fala oburzenia spowodowana rozbiórką zabytkowej parowozowni zlokalizowanej w pobliżu dworca kolejowego Bydgoszcz Główna. Budynek rozebrano, bo Pesa chciała w tym miejscu zbudować kolejną halę. Zabytek miał zostać odtworzony gdzie indziej, zamiast tego jednak jego szczątki leżą do dziś i gniją, bo na odbudowę nie ma pieniędzy. I nic nie zapowiada, żeby się znalazły.
– Koszt odbudowy budynku w zakresie opracowanej dokumentacji, tj. bez instalacji oraz przyłączy i mediów wg kosztorysów inwestorskich opracowanych w 2015 i aktualizowanych w 2018 wynosi 3,8 mln zł brutto – informowała swego czasu Anna Tarnowska z Biura Prasowego Miasta. Wspomniana dokumentacja została sporządzona za kwotę 72 tysięcy zł i zrefundował ją Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Dlatego zamiast pisać o „rozbiórce”, możemy napisać o wyburzeniu i zniszczeniu kolejnego elementu świadczącego o znaczących tradycjach kolejowych w Bydgoszczy, sięgających roku 1851.
Wyliczać można długo
O „kukułczym jaju”, na którego wykorzystanie nie ma żadnego pomysłu już od wielu lat, a którym jest piękny i majestatyczny gmach byłej pruskiej Dyrekcji Kolei Wschodniej przy ul. Dworcowej 63, nawet nie warto wspominać.
Budynek śluzowego przy ul. Grottgera, w którym mieszkała śpiewaczka operowa Claire Dux. Obiekt został rozebrany w związku z budową apartamentowca Nordic Haven, którego bryła zdominowała cały obszar. Według prof. Dariusza Markowskiego, przewodniczącego Rady ds. Estetyki Miasta, dom śluzowego nadawał się do remontu. Byłby dziś idealną historyczną siedzibą dla Muzeum Kanału Bydgoskiego. Dom śluzowego z Brdyujścia chyli się ku upadkowi, bo Administracja Domów Miejskich nie ma środków potrzebnych na jego gruntowną modernizację.
Dom, w którym mieszkali pracownicy obsługujący śluzę i ich rodziny/fot. Jarosław „But” Butkiewicz, archiwum
Wyliczać można długo, za długo: budynki przemysłowca Petersona na Czyżkówku, browar w Myślęcinku, podpory wiaduktu kolejowego nad ul. Grunwaldzką, które do dziś leżą w magazynach Exploseum. Jednym tchem można wymienić jeszcze wiele przykładów. Wspominając o Exploseum – kolejne obiekty po dawnej niemieckiej fabryce D.A.G. Fabrik Bromberg znikają, wyburzane na potrzeby rozrastającego się parku przemysłowego.
Szczerba w centrum miasta
Nie tylko jednak zabytki, tudzież budynki, które takowymi są w świadomości społecznej, wyburza się dlatego, że tak jest po prostu taniej. Warto tu zwrócić uwagę na szczerbę w tkance miejskiej, jaka powstała po wyburzeniu kamienicy przy Zbożowym Rynku. – Nie wiem, dlaczego zburzono budynek narożny. Ktoś tłumaczył mi, że chodziło o to, by droga rowerowa zmieściła się z chodnikiem. Jeśli tak, to nie jest to przemyślane rozwiązanie! Odsłonięto podwórka tych budynków i wygląda to tragicznie. (...) W związku z tym będziemy mieli taką „szczerbatą” zabudowę, i to prawie w samym centrum miasta – mówił miesiące temu w rozmowie z „Tygodnikiem Bydgoskim” prof. Dariusz Markowski. Wskazywał też, że powinno się ten obszar jak najszybciej zabudować, jest to jednak zależne od właściciela działki.
Głośnym stał się projekt wyburzenia dwóch modernistycznych kamienic, na skrzyżowaniu ul. Gdańskiej i Chodkiewicza. Budynki „stały na drodze” inwestycji tramwajowej – linia miała tu zostać dociągnięta do pętli na ulicy Rycerskiej.
– W tym miejscu firma projektowa, zgodnie z wytycznymi ZDMiKP, zaprojektowała skręty z ul. Chodkiewicza w Gdańską w obu kierunkach – do Myślęcinka i do centrum. Aby je zrealizować, zaplanowano do wyburzenia narożne budynki pod numerami Gdańska 100 i Gdańska 98/Chodkiewicza 2 – przypomina Paweł Górny ze Stowarzyszenie Społeczny Rzecznik Pieszych.
Obie kamienice wybudowano w latach 30 XX w., mimo trudnych czasów międzywojennego kryzysu. Reprezentują styl modernistyczny, charakteryzujący się minimalnymi zdobieniami i „postawieniem” na funkcjonalność wnętrz. Międzywojenny modernizm w Polsce często odwołuje się do budowanej wówczas portowej Gdyni. Stąd choćby okrągłe okienka nawiązujące do bulajów okrętowych, czy zaokrąglone balkony będące aluzją do mostków kapitańskich. Wyburzenie tych cennych kamienic odsłoniłoby ponadto wnętrza kwartałów, z podwórkami, wiatami śmietnikowymi itp., i ślepe ściany sąsiadujących budynków. W takich przypadkach na ścianach szybko pojawiają się – niekoniecznie piękne – reklamy wielkoformatowe.
„(…) mam wrażenie, że takie projekty tworzy ktoś w ogóle nieznający przestrzeni miejskiej. Wielokrotnie mówiłem, że na całym świecie, gdyby ktoś projektował rozwiązania komunikacyjne w strefach historycznej zabudowy, nie zacząłby od trakcji, „kładąc” ją na tkankę miasta, ale najpierw zastanowiłby się, co może zrobić, by tej tkanki nie naruszyć. Zastanawiam się, jak w ogóle można było poddać pod konsultacje mieszkańcom projekt, który zakłada wyburzenia obiektów zabytkowych? Można konsultować różne projekty, ale zrobione z głową! – mówił „Tygodnikowi” prof. Markowski. I wskazywał na alternatywne rozwiązania dla budowy trasy tramwajowej: „Jeżeli skręt z Chodkiewicza w ulicę Gdańską w kierunku Zawiszy jest niemożliwy, bo miejsca jest mało, to żadnym problemem nie jest zrobienie mijanki. To kwestia zastosowania pewnych rozwiązań technicznych, przekładni, sygnalizacji świetlnej (…)” – tłumaczył między innymi.
Udana interwencja
Szczęśliwie dla miasta, działają w nim osoby i instytucje zaangażowane w pielęgnowanie tradycji i historii. Ponad 20 organizacji społecznych wyraziło swój sprzeciw wobec propozycji wyburzenia kamienic przy ul. Gdańskiej. Zastępca dyrektora ZDMiKP ds. inwestycji Maciej Gust w październiku poinformował, że w tej sprawie złożono aż 307 wniosków. Z rozbiórek drogowcy ostatecznie zrezygnowali. – Na szczęście głosy mieszkańców wyrażone w konsultacjach społecznych również przekonały ZDMiKP, który odstąpił od wyburzeń i budowy skrętów. Nowa trasa tramwajowa będzie poprowadzona prosto do ulicy Rycerskiej, przez nowo powstające osiedle na Londynku – tłumaczy Paweł Górny. Interwencja społeczników okazała się skuteczna także w sprawie pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego.
Jedno jest pewne: władzom naszego miasta łatwiej jest wyburzać niż rewitalizować, a przykładów na ten stan rzeczy mamy w Bydgoszczy, aż nadto.