Dziwak i jednocześnie wielki artysta. Redaktor Lewicka-Ritter o Zagajewskim
fot. krystynalewicka-ritter.pl
Znany we Włocławku jako rzeźbiarz i człowiek samotny, otoczony sforą psów i nie dbający o wygody... O polskim rzeźbiarzu, zaliczanym do artystów nieprofesjonalnych, artystów wewnętrznej potrzeby, tworzących sztukę prymitywną, surową i intuicyjną opowiada redaktor Krystyna Lewicka-Ritter.
Inne z kategorii
W towarzystwie muzycznym jest koncertowo [ZAPROSZENIE]
Reportaż V cz. 5.
INNY ŚWIAT STANISŁAWA ZAGAJEWSKIEGO
W wielu muzeach, na wystawach, w izbach tradycji istniejących w województwie kujawsko-pomorskim, swoje poczesne miejsce mają ekspozycje dzieł twórców ludowych. Prezentują tutaj swoje prace hafciarki, malarze, rzeźbiarze, także ci zrzeszeni w działającym w Regionie Stowarzyszeniu Twórców Ludowych. Wystawowe eksponaty, są kupowane często po zakończeniu konkursów organizowanych dla ludowych artystów. Czekają na… czas potwierdzający talent twórcy. Losy artystów, także tych ludowych, bywają… zaskakujące. W latach 60. XX wieku, na twórczym firmamencie Kujaw pojawił się utalentowany rzeźbiarz…
STANISŁAW ZAGAJEWSKI, znany w szerokim świecie jako wybitny artysta tworzący sztukę nieprofesjonalną. Historię jego życia rozpoczyna dramatyczny okres dzieciństwa. Nieznana jest ani data, ani miejsce jego urodzenia. Został bowiem znaleziony zimą 1929 roku, w Warszawie na schodach kościoła św. Barbary. Przypisano mu nazwisko i datę urodzenia: 27 września 1927 roku. Lata dzieciństwa i wczesnej młodości spędzał w kolejnych zakładach opiekuńczych, ucząc się przede wszystkim… twardego życia. W dorosłym życiu pracował w wielu miejscach, imając się najprzeróżniejszych zajęć. Był m.in. krawcem, introligatorem, ogrodnikiem, kucharzem, konwojentem i stróżem nocnym. Pracował przy odbudowie warszawskiej Starówki, gdzie wykonywał m.in. sztukaterie oraz na budowie warszawskiej dzielnicy MDM.
Z WARSZAWY DO WŁOCŁAWKA trafił Stanisław Zagajewski w 1963 roku, dzięki pomocy prof. Aleksandra Jackowskiego z Instytutu Sztuki PAN (Wikipedia), który zainteresował się jego twórczością. Miał już wówczas zaświadczenie uprawniające go do wykonywania zawodu artysty plastyka (rzeźba ceramiczna) – wydane na rok przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. Po przeprowadzce do Włocławka w latach 1963-1983 został zatrudniony w Spółdzielni Pracy Rękodzieła Artystycznego i Ludowego „Sztuka Kujawska”, dla której rzeźbił gliniane zwierzątka i ulubione ptaszki, sprzedawane później w sklepach „Cepelii”. Dla siebie zaś, później także na wystawy w Gdyni, Gdańsku, Bydgoszczy, Toruniu i Włocławku, tworzył większe rzeźby wyobrażające m.in. Chrystusa Frasobliwego, wazony i pawie przyozdobione kolorowymi bukiecikami z koralików, pasków plastiku oraz przyścienne rzeźby o tematyce religijnej, nazywane przez niego ołtarzami.
Kustosz, Krystyna Kotula: – Pan Stanisław był bardzo dobrym człowiekiem, nikomu nie wadził, a całe życie otrzymywał od wielu osób raczej niegodziwą „zapłatę”. Był wyśmiewany, także z powodu swojej niepełnosprawności, utykania na nogi. Wiele kontrowersji wzbudzał także ten jego odmienny, surowy tryb życia. Ze swoją sztuką i całym swoim życiem nie wpisywał się w obowiązujące standardy. Nie dbał o ładne ubrania o ład w swoim otoczeniu, to powodowało, że traktowano go jako dziwaka, „odmieńca”. Z tego też względu odwiedziny u artysty dla wielu osób były traumą, właśnie ze względu na panujące tam zapachy, bałagan, skład wszelkich rzeczy nadmiernie gromadzonych, zbieranych na śmietnikach.
GLINA POD JEGO PALCAMI nabierała niepowtarzalnych kształtów. Krzyczące twarze świętych, z przerażająco wyrysowanymi oczami, cierpiąca twarz „Chrystusa w cierniowej koronie”, postrzępione ptasie pióra, ostre dzioby, maski z krzyczącymi ustami, dziwoptaki, smoki i gady. Wszystko pokazane w jego własnym „zwierciadle duszy”. Może grały w tych glinianych, powyginanych jakby w konwulsjach rzeźbach, wspomnienia trudnego dzieciństwa? Może w taki właśnie sposób Stanisław Zagajewski wyrażał swój własny, jemu tylko znany wewnętrzny ból tworzenia? Przyglądam się tym rzeźbom z podziwem i przerażeniem, z szacunkiem i bólem matki czującej dramat, cierpienie swojego skrzywdzonego dziecka, patrzę na nie z wielkim zadziwieniem…
Kustosz, Krystyna Kotula: – Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej pomagało Stanisławowi Zagajewskiemu na przykład w organizacji pracowni w pomieszczeniach magazynowych, które zamieniał natychmiast na miejsce swoich noclegów, choć miał również swój dom. Przez wiele lat Muzeum kupowało jego rzeźby, starało się o rentę, zmianę mieszkania, o formalną pomoc socjalną m.in. opiekę pań przynoszących mu obiady. Jednocześnie nie ograniczaliśmy mu w żaden sposób prawa do życia jakie wybrał. Pan Stanisław nie ubolewał nad sobą, był w swoim świecie szczęśliwy. Dla niego najważniejsze było, gdy miał glinę i mógł z niej tworzyć swoje rzeźby.
JAKO ARTYSTA ZAISTNIAŁ STANISŁAW ZAGAJEWSKI (żyjący w latach 1927-2008) na wystawie w warszawskiej „Zachęcie” w 1965 roku zatytułowanej „Inni. Od Nikifora do Głowackiej”. Dziesięć lat później, zorganizowano mu pierwszą autorską, indywidualną wystawę w Muzeum Kujawskim we Włocławku, obecnie Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej. Po przejściu na emeryturę w 1983 roku, włocławskie Muzeum zorganizowało artyście wystawę pt „Ołtarze”, która w 1985 roku była także prezentowana w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Zagajewski pokazywał również swoje prace na wystawach za granicą. Między innymi w Lozannie czy w Rouen.
Kustosz, Krystyna Kotula: – Dążył też do tego, by jego prace pokazywać na wystawach. Bardzo mu na tym zależało. Sam porównywał się do największych artystów, przede wszystkim do Michała Anioła. Kreował się na niego, przyjmując w życiu jego postawę. Czyli pracował z wielkim poświęceniem, by po sobie pozostawić swoje dzieła, o których miał świadomość, że są niezwykłe. W ten sposób niejako chciał dziękować Bogu za talent, którym Stwórca go obdarzył. Zawsze marzył o wyrzeźbieniu ostatniej wieczerzy w glinie, ale nigdy nawet nie rozpoczął prac nad tym dziełem.
WSZĘDZIE ZASKAKIWAŁA TA JEGO… INNOŚĆ. We wspomnieniach osób, które go pamiętają zachował się obraz człowieka nie zabiegającego o dobra doczesne. We „Włocławskim Słowniku Biograficznym, (z którego korzystam, pisząc ten tekst) t. V, Włocławek 2008, Krystyna Kotula, kustosz włocławskiego Muzeum pisze: ”Stanisław Zagajewski był we Włocławku znany jako rzeźbiarz i człowiek samotny, otoczony sforą psów, nie dbający o wygody, żyjący całe lata w strasznych warunkach, z upodobaniem gromadzący wszelkie odpadki zbierane na śmietnikach, wyglądający jak kloszard.”
W pracy zbiorowej pod redakcją Wandy Szkulmowskiej pt. „Sztuka ludowa Kujaw. Przeszłość i teraźniejszość”, Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Kulturalne, Bydgoszcz 1997, czytamy: „Jest niezwykły i o tym wie. Żyje w warunkach skrajnie prymitywnych, w innych żyć nie umie i nie chce. Próbowano mu kiedyś te warunki poprawić, zbliżyć jakoś do obowiązujących norm. Przez wiele miesięcy nie powstała wtedy żadna rzeźba. Normy nie są dla takich jak on.”
Kustosz, Krystyna Kotula: – Wielokrotnie, przez 25 lat współpracy z tym artystą, rozmawiałam z panem Stanisławem o jego życiu i twórczości. Mam sporo niewykorzystanych dotąd nagrań i notatek z tych spotkań. Niechętnie mówił ze mną o rzeczach bytowych, ale bardzo chętnie rozmawiał o sztuce, o swojej twórczości. Był raczej rozmówcą skrytym, trzeba było umieć z nim rozmawiać. Czy napiszę kiedyś o nim kolejną książkę? Nie wiem… Same opowieści artysty bywały… zmienne, czasami fantazjował, zmieniał fakty, trzeba umiejętnie jego opowieści odczytywać. Mawiał, że jego rzeźby są jak rebusy, zagadki, które trzeba rozwiązać, podobnie jest z jego życiem.
WŁOCŁAWSKA WYSTAWA STAŁA PRAC TEGO ARTYSTY, zatytułowana: „Rzeźba ceramiczna Stanisława Zagajewskiego (1927-2008)”, czynna w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej od 1989 roku, zaaranżowana przez kustosza włocławskiego Muzeum Krystynę Kotulę i plastyka Janusza Nowierskiego zawiera kilkadziesiąt najciekawszych rzeźb, wybranych z kolekcji liczącej ponad 120 rzeźb, w tym osiem słynnych ołtarzy. Nie sposób przejść obojętnie obok tych „krzyczących”, „wołających” może o litość i miłosierdzie dla autora rzeźb. Znając historię jego życia, każdy zapewne zinterpretuje je inaczej. Kustosz Krystyna Kotula, autorka i komisarz tej wystawy, często wspomina tego wybitnego artystę. Jej wypowiedzi, które zamieszczam w artykule, mam nadzieję, pozwolą lepiej zrozumieć i przybliżą postać tego niezwykłego człowieka i artysty.
Ulubionym tematem w twórczości Stanisława Zagajewskiego były sceny religijne, m.in. Pieta – obraz Matki Boskiej bolejącej nad martwym Chrystusem, którego trzyma na kolanach. To jakby obraz jego tęsknoty do matki, której nie znał, do której zapewne tęsknił, którą tak może sobie wyobrażał…
Kustosz, Krystyna Kotula: – Był też wykorzystywany przez niektóre osoby z włocławskich marginalnych, patologicznych środowisk, które przyciągał, które lgnęły do niego. On sam nie pił alkoholu, nie przeklinał, ale ludziom z tych środowisk dawał pieniądze na takie napoje. Bywało, że go okradziono. Przysparzał tym nam wiele trosk. Wokół niego gromadzili się także młodzi chłopcy, tak zwani uczniowie, którzy dla zarobku pomagali mu przenosić jego ciężkie rzeźby, mieszać glinę, bo on był raczej człowiekiem drobnej budowy ciała. Miał za to bardzo silne ręce.
ODWIEDZALI STANISŁAWA ZAGAJEWSKIEGO w jego pracowni-piwnicy, później także w skromnym, włocławskim domku przy ulicy Dziewińskiej 29 D dziennikarze i łowcy artystycznych atrakcji. Pisano wówczas o nim w gazetach, pokazywano go w telewizji jako kujawskiego twórcę ludowego. Zawsze tym publikacjom towarzyszyły tytuły podejmujące próby klasyfikacji jego sztuki: „Inny”, „Włocławski Nikifor”, „Michał Anioł z Włocławka”. Obecnie twórczość Stanisława Zagajewskiego często zaliczana jest do nurtu l’art brut. (o nurcie l’art. brut pisałam w artykule poświęconym twórczości Teofila Ociepki.) Ale mówi się też o nim jako o artyście nieprofesjonalnym, artyście wewnętrznej potrzeby, tworzącym sztukę prymitywną, surową, nieokrzesaną, dziką, naiwną, intuicyjną.
Kustosz, Krystyna Kotula: – Stanisław Zagajewski jest postacią wyjątkową, ze względu na dzieła które pozostawił. Można je oglądać na ekspozycjach w kraju i za granicą. Nadal jednak wymyka się wszelkim definicjom jako artysta. Nie pasował do sztuki ludowej, nie jest też twórcą profesjonalnym. Zaliczanie go do nurtu l’art brut też do końca nie jest właściwe, ponieważ on zdawał sobie sprawę z tego, że tworzy sztukę wyjątkową i oczekiwał od nas organizacji wystaw swoich prac. Lubił swoją popularność, o którą artyści zaliczani do l’art brut nie zabiegają. W naszym Muzeum wyjątkowo umieściliśmy kolekcję jego rzeźb i ekspozycję w Dziale Sztuki, ale w innych muzeach, jego prace są pokazywane w zbiorach etnograficznych.
We wspomnieniach artystów zrzeszonych w Oddziale Stowarzyszenia Twórców Ludowych we Włocławku, do którego Stanisław Zagajewski należał, a które w czerwcu 2021 roku świętowało jubileusz 40 – lecia istnienia, na zawsze pozostanie jednym z nich, jednym z kujawskich twórców ludowych.
Kustosz, Krystyna Kotula: – Czy lubiłam Stanisława Zagajewskiego?… Nie sposób było go nie lubić. Był człowiekiem dowcipnym, nie narzucał swojego towarzystwa. Umiał słuchać drugiego człowieka. Ale zawsze też umiał wyrazić swoją stanowczą wolę. Był człowiekiem inteligentnym. Potrafił rozmawiać i z ministrem, i z prezydentem miasta. Jego ulubionymi książkami były albumy sztuki, gdzie szukał inspiracji twórczych. Prawie na pamięć znał fragmenty z książki „Kamień i cierpienie” Karola Schulza o życiu i twórczości Michała Anioła, do którego lubił się porównywać.
Doceniany już za życia, przyjmował te zaszczyty jako coś zupełnie normalnego. Był uhonorowany m.in. nagrodą Oskara Kolberga, Złotym Krzyżem Zasługi i brązowym medalem Gloria Artis. Żaden z tych zaszczytów jednak, nie był w stanie zmienić bardzo skromnego trybu życia Stanisława Zagajewskiego. Do śmierci też pozostał wierny Kujawom i Włocławkowi, gdzie spoczywa na cmentarzu komunalnym przy ulicy Chopina. Jego rzeźby na aukcjach uzyskują coraz wyższe ceny. W ten sposób sławi Stanisław Zagajewski swoje miasto po śmierci. Sławi je swoją unikatową, niepowtarzalną sztuką, co zresztą przewidział, gdy we Włocławku rozbłyskała jego gwiazda.