Chlebem, który Ja dam, jest Ciało moje, za życie świata
W zreformowanej liturgii czyta się dziś, jako ewangelię mszalną, fragment wielkiej mowy eucharystycznej z Ewangelii wg św. Jana z rozdziału 6. Zawiera on znane, bardzo mocne stwierdzenie: „Jeślibyście nie pożywali ciała Syna Człowieczego i nie pili krwi Jego, nie będziecie mieć życia w sobie” (w. 54).
Inne z kategorii
Piękno liturgii: potrzeba odnowy sakralnej muzyki w Kościele [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Aniołowie ich w niebie zawsze widzą oblicze Ojca [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Wzbudziło to wśród uczniów dobrze znaną reakcję wyrażoną słowami: „Twarda jest ta mowa i któż jej słuchać może?” (w. 61)
Sakrament eucharystii od samego początku był więc kością niezgody i swego rodzaju zgorszeniem dla tych spośród słuchaczy Zbawiciela, którzy nie zamierzali bezwarunkowo przyjąć Jego słów. Ten pierwotny spór był później powtarzany w historii Kościoła w postaci herezji kwestionującej istotę Najświętszego Sakramentu. Najbardziej znaną postacią tej herezji było kalwińskie zakwestionowanie realnej obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina.
Zareagował na to Sobór Trydencki, stwierdzając w Dekrecie o Najświętszym Sakramencie Eucharystii: „… po dokonaniu konsekracji chleba i wina, obecny jest prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Pan nasz Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i człowiek, pod postaciami tychże widzialnych rzeczy. Nie ma sprzeczności w tym, że nasz Zbawiciel zawsze zasiada w niebie po prawicy Ojca wedle naturalnego sposobu istnienia, i że sakramentalnie obecny jest dla nas w swojej substancji w różnych innych miejscach wedle sposobu istnienia, który – choć z trudem możemy wyrazić w słowach – możliwy jest dla Boga, a myślą oświeconą przez wiarę możemy go pojąć i mamy obowiązek mocno weń wierzyć”.
W Ewangelii dzisiejszej uderza natomiast to, że przyjmowanie komunii świętej jest konieczne do zbawienia. Mówi o tym zwłaszcza cytowane już zdanie, wyrażone w formie przeczącej, ale w tejże samej mowie wcześniej powtarzane w formie twierdzącej.
Konieczność ta, argumentuje św Tomasz z Akwinu, wynika stąd że sakrament ten oznacza i realizuje jedność Kościoła, Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, do którego musi przynależeć każdy, kto ma być zbawiony. W innym miejscu Zbawiciel mówił o tym, używając obrazu winnych latorośli, które muszą być wszczepione do krzewu, inaczej uschną. Oczywiście staje się to kolejną kością niezgody, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Przypomina się tu znana starożytna formuła – poza Kościołem nie ma zbawienia. Rzeczywiście, sakrament eucharystii z tą formułą jest bardzo ściśle związany. Poza Kościołem nie ma sakramentów, a człowiek nie może być zbawiony bez sakramentów, tych zadziwiających widzialnych znaków obecności Bożej, które Chrystus sam zostawił dla naszego dobra.
Oczywiście od razu nasuwa się pytanie, co z osobami, które nie z własnej winy nie mogły przyjąć sakramentu eucharystii. Co na przykład z dziećmi, które zmarły przed pierwszą komunią świętą? U świętego Tomasza znajdziemy odpowiedź na to pytanie. Czytamy bowiem w zagadnieniu 73 trzeciej części Sumy teologicznej, że owoc sakramentu eucharystii może zostać osiągnięty przed jego przyjęciem, przez samą wolę przyjęcia tego sakramentu, pod warunkiem, że dana osoba wzbudzi w sobie osobiście taką intencję, albo też intencja taka zostanie przekazana tej osobie przez Kościół, poprzez udzielenie sakramentu chrztu. Tak właśnie jest w przypadku dzieci.
W tym sensie sakrament chrztu zawiera w sobie jakby zarodek wszystkich innych sakramentów i jest w stanie je zastąpić, gdyby niemożliwe było ich przyjęcie. Stąd też katolicka tradycja odnotowuje pewien święty niepokój wierzących rodziców, którzy jak najszybciej chcą ochrzcić swoje nowo narodzone potomstwo, aby przekazać temu dziecięciu to, co najlepszego istnieje na ziemi.
Maksymilian Powęski