Bóg jest jeden w trzech osobach
Figurą Trójcy w Starym Testamencie są trzej aniołowie objawiający się Abrahamowi. Na ilustracji„Trójca Święta”, Andriej Rublow/THE YORCK PROJECT (2002), DISTRIBUTED BY DIRECTMEDIA PUBLISHING GMBH
W niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego, a więc w 56. dniu po Wielkanocy (w tym roku 27 maja), przypada święto ku czci Trójcy Świętej. O tym, że Bóg jest jeden w trzech osobach, mówi każde katolickie i – szerzej – chrześcijańskie wyznanie wiary.
Inne z kategorii
Niebiosa rosę spuśćcie! [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Królem chwały Tyś, o Chryste! [NA NIEDZIELĘ]
Począwszy od tego najprostszego jej symbolu, jakim jest znak krzyża świętego, który czyni się przecież w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, poprzez doksologię „Chwała Ojcu i Synowi…”, Skład Apostolski (czyli katechizmowe „Wierzę w Boga”), Credo mszalne (ustalone na Soborze Nicejskim w 325 roku Pańskim) oraz wyznanie wiary św. Atanazego, do niedawna co niedzielę odmawiane w brewiarzu.
Prawda o Bogu Trój-jedynym, która jest fundamentem chrześcijaństwa, a która stanowi kamień obrazy tak dla żydów, jak i dla muzułmanów, wywodzi się z Objawienia przekazanego przez Jezusa Chrystusa, jest więc prawdą znaną Nowemu Przymierzu. W Starym Testamencie istniały jej pewne niejasne zapowiedzi, które dopiero w kontekście Ewangelii, czyli Objawienia Mesjańskiego, stały się jasne.
Ślady ze Starego Przymierza
Pierwszym takim śladem w Starym Testamencie jest liczba mnoga użyta w 1. rozdziałe Księgi Rodzaju „Uczyńmy człowieka na nasz obraz…”, choć niektórzy bibliści uważają to wyłącznie za zabieg językowy.
Drugim jest trzech aniołów objawiających się Abrahamowi. W brewiarzu, który jest ważnym świadectwem wiary wyznawanej przez wieki, powtarzano, wspominając to wydarzenie: „tres vidit et unum adoravit” – trzech ujrzał, a jednemu oddał pokłon. Sformułowanie to pochodzi z traktatu św. Augustyna „contra Maximinum”. U proroka Izajasza także znajdziemy niejasną liczbę mnogą (Iz 6, 8). A właśnie ten fragment z szóstego rozdziału Izajasza przypada jako czytanie w święto Świętej Trójcy, w jednym z nokturnów dawnej jutrzni.
Trójca nad Jordanem
To jednak tylko ledwo dostrzegalne ślady w Starym Przymierzu. Nowy Testament jest już pełen świadectw wprost o Trójcy świętej. Samo pojawienie się Jezusa Chrystusa – Boga Człowieka i Jego nauczanie o Ojcu, jest nie do przyjęcia bez tej prawdy. To zresztą stało się pretekstem do postawienia Jezusa w stan oskarżenia: „Ale Jezus milczał. I rzekł mu najwyższy kapłan: Poprzysięgam cię przez Boga żywego, abyś nam powiedział, czy ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym? Rzekł mu Jezus: Tyś powiedział. Wszakże powiadam wam, odtąd ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego na prawicy Wszechmocy i przychodzącego w obłokach niebieskich. Wtedy najwyższy kapłan rozdarł szaty swoje, mówiąc: Zbluźnił, na cóż więcej potrzebujemy świadków? Otoście teraz słyszeli bluźnierstwo. Cóż tedy myślicie? A oni odpowiadając rzekli: Winien jest śmierci” (Mt 26, 63–66).
A bezpośrednie objawienie całej Trójcy Świętej mamy w scenie chrztu Pańskiego: „A gdy Jezus był ochrzczony, wnet wyszedł z wody. A oto otworzyły mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego, zstępującego jako gołębica i przychodzącego nań. A głos z nieba mówił: Ten jest Syn mój miły, którego upodobałem sobie” (Mt 3, 16n).
Chodzi zaś o to – pisze św. Tomasz z Akwinu – że „chociaż Bóg jest jeden i prosty, jest jednak Bogiem Ojcem, Bogiem Synem i Bogiem Duchem Świętym, a ci trzej nie są trzema bogami, lecz jednym Bogiem, co jeśli tylko możliwe, będziemy się starali wyjaśnić”.
Jakże charakterystyczne dla świętego Tomasza jest to ostatnie zdanie! Próbuje on zawsze wyjaśniać wszystko, co tylko jest do wyjaśnienia możliwe i tak dalece, jak jest możliwe. Może jak nikt inny zrozumiał, na czym polega powołanie do kontemplacji prawdy. Nie polega ono na tym jedynie, by w mistycznym uniesieniu opowiadać, że poznało się rzeczy niepoznawalne, ale właśnie na tym, by przy pomocy rozumu oświeconego wiarą wnikać w Boże tajemnice tak dalece, jak to tylko możliwe.
Bóg nie ma sekretów
Tajemnice Boże bowiem, jak już kiedyś pisałem, nie są sekretami, zazdrośnie ukrywanymi przez Najwyższego, ale są prawdami, które On chce nam objawiać i objawia w takiej mierze, w jakiej jest to dla człowieka i ludzkiego rozumu dostępne, choć nawet niezwykle trudne. Samo jednak życie św. Tomasza z Akwinu dostarcza nam dowodu, że choćbyśmy pojęli z tych tajemnic bardzo wiele, co zawsze jest powodem wielkiego szczęścia dla człowieka, to jednak jeszcze więcej zawsze pozostanie przed nami do odkrycia. Święty Tomasz bowiem pod koniec życia doznał mistycznego przeżycia, jakiegoś przedsmaku życia przyszłego. Odtąd już niczego nie napisał i uznał, że wszystko, co pisał wcześniej, jest niewiele wartą słomą…
Tajemnicę Trójcy Świętej Bóg objawi nam w całej pełni w życiu przyszłym, w którym poznanie tych prawd będzie największą radością, jakiej człowiek doznać może. Ale tym większe będzie szczęście przyszłe, im bardziej będziemy się starali te Boże tajemnice tu na ziemi rozważać. Pójdźmy więc jeszcze za myślą św. Tomasza.
Pisze on dalej, że Bóg „poznaje samego siebie i Jego Słowo odwieczne, którym jest Jezus Chrystus, jest w Nim, tak jak to, co poznane, jest w poznającym”. I dalej czytamy u św. Tomasza „kiedy umysł poznaje coś innego od siebie, rzecz poznana jest jakby ojcem słowa, które się poczęło w umyśle, sam zaś umysł jest bardziej podobny do matki, w której dokonuje się poczęcie. Kiedy natomiast umysł poznaje sam siebie, poczęte słowo ma się do poznającego jak dziecko do ojca. Kiedy zatem mówimy o Słowie w związku z tym, że Bóg poznaje samego siebie, trzeba je porównać do Boga, którego jest Słowem, jak Syna do Ojca (…). Ewangelista Jan, któremu zostały objawione tajemnice niebieskie, zamiast o Synu mówi o Słowie, abyśmy zrozumieli, że chodzi tu o zrodzenie umysłowe”.
Tak jak zrodzenie umysłowe jest zasadą w stosunku Ojca do Syna, tak miłość jest istotą Ducha Świętego. Przeczytamy to znów u św. Tomasza: „Jak zatem to, że Bóg jest w Bogu jako poznawany w poznającym, wyrażamy w ten sposób, że nazywamy go Synem, który jest Słowem Boga, tak samo to, że Bóg jest w Bogu jako kochany w kochającym, wyrażamy w ten sposób, że uznajemy go Duchem, który jest miłością Boga”.
Idąc tak za św. Tomaszem, być może doszedłeś już Czytelniku, do świętego Augustyna, który stwierdził: „Jeżeli nie rozumiesz, to dobrze. Bo jeśli coś rozumiesz, to to już na pewno nie jest Bóg”….
Maksymilian Powęski